Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

15.12.2017

Przyjdź Panie Jezu

  Uważajcie, czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy ten czas nadejdzie. Bo rzecz ma się podobnie jak z człowiekiem, który udał się w podróż. Zostawił swój dom, powierzył  


swoim sługom staranie o wszystko, każdemu wyznaczył zajęcie, a odźwiernemu przykazał, żeby czuwał. Czuwajcie więc, bo nie wiecie, kiedy pan domu przyjdzie: z wieczora czy o północy, czy o pianiu kogutów, czy rankiem, by niespodzianie przyszedłszy nie zastał was śpiących. Lecz co wam mówię, mówię wszystkim: czuwajcie” (Mk 13, 33-37) 
  „Marana Tha !” …co roku w Adwencie szczególnie często wołamy „ Przyjdź Panie Jezu!” /por. Ap 22,20c/ … Adwent przypomina nam, że w  naszym oczekiwaniu  na powtórne przyjście Chrystusa mamy być czujni… bo Jego przyjście w chwale zakończy ziemską historię… później nastanie wieczność…jako chrześcijanie jesteśmy  ukierunkowanymi na nieśmiertelność i, że jej pełnia objawi się  o zmierzchu świata przy dźwięku trąb anielskich i pogorzelisku zła… 
Kiedy ? 

Już święty Paweł udzielił odpowiedzi: 
 „ Nie potrzeba wam, bracia pisać o czasach i chwilach. Sami bowiem dokładnie wiecie, że dzień Pański przyjdzie tak, jak złodziej  w nocy.
Kiedy bowiem będą mówić: Pokój  i bezpieczeństwo – tak niespodzianie przyjdzie  na nich zagłada, jak bóle na brzemienną, i nie ujdą. Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście synami światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami ani nocy ani ciemności” /1 Tes 5,1-5/.

  Czy  jest prawdą, że nasze życie  kojarzy się z Adwentem  jako czuwaniem  w oczekiwaniu na spotkanie z Chrystusem, który nieodwołalnie nadejdzie ? Czy wśród osób na które czekamy jest Chrystus, a wśród wydarzeń oczekiwanych niecierpliwie jest Jego przyjście w chwale ? … 
  …pewnego dnia Jezus zapytał swoich uczniów : Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?” /Łk 18,8/…

Czy może adwentowe Marana Tha”, Przyjdź Panie Jezu… to tylko kurtuazyjny zwrot uświęcony przez Tradycję… 
  
  Przytoczona na wstępie przypowieść kończy się rozkazem „ Czuwajcie!”, bo Chrystus Pan chce, aby Jego uczniowie przywitali Go kiedy przyjdzie, aby wyszli Mu na spotkanie… aby żyli jak ludzie „przebudzeni’ w gotowości  na najważniejsze spotkanie w swoim życiu… Bóg pragnie naszego czekania, naszej tęsknoty, wyglądania na drogę, czujności…Bóg pragnie być oczekiwanym i dlatego nie powiedział dokładnie kiedy przyjdzie…bo wtedy moglibyśmy nastawić budziki, komórki :)… na Jego przyjście i niepotrzebna byłaby czujność w oczekiwaniu. 
  
  Czas płynie szybko… trzeba odkryć swoje powołanie, bo tak wiele uczuć chce w nas zamieszkać…tysiące rzeczy i zdarzeń  zabiega byśmy im poświecili swój czas… nieważne sprawy wydają się najważniejszymi... tak wiele zmysłów chce dać nam rozkosz, abyśmy ulegli złudzeniu, że to szczęście… w tym wszystkim musimy ocalić adwent naszego życia i odkryć powołanie, czyli to czego chce od nas Bóg… 
  
  Czuwanie na przyjście Chrystusa nadaje życiu niepowtarzalny smak…bo jest zmieszaniem niepewności  z pewnością wiary, smutku z nieobecności  pomieszanego z radością, że wkrótce smutek się skończy…czuwanie pozwala trzeźwo patrzeć i oceniać  świat… czuwających na przyjście Chrystusa  świat nie umie pochłonąć, uzależnić od siebie całkowicie…bo  mają w sobie niezbywalny, wyzwalający dystans do świata… a dystans ten ma swoje źródło w przynależności do Boga… 
  Czuwając wsłuchujmy się w adwentową ciszę, bo słychać w niej mówiącego Chrystusa : 
 „ Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” /Ap 3,20/… 

                                                                   Ela P

2 komentarze:

  1. piekne to i takie prawdziwe,dzięki ci Elu.Bardzo lubię ten obrazek z kołaczącym Jezusem i często myślę o swoim sercu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + To tak jak ja :)... i jak widać od strony zewnętrznej na tych drzwiach nie ma klamki... bo jest tylko od wewnątrz ludzkiego serca... i w różnych sytuacjach pytam się siebie samej :) Eluś, że zapraszasz Jezusa do tego konkretnego trudu to jasne, ale czy już otworzyłaś Panu drzwi?... Czy może znowu chcesz mniej lub bardziej własnymi siłami?... Bez otwarcia drzwi raczej nie może być mowy o tym, że Pan zadziała z mocą i Jego wola się wypełni...Pan stoi więc i leciutko puka, i być może w Sercu cierpliwie powtarza: usłysz, usłysz pukanie, bo chcę już z tobą wieczerzać... jednak to pukanie można usłyszeć tylko w ciszy oczekiwania na Jego przyjście... dziękuję Łucjo :) i pozdrawiam serdecznie z najlepszymi życzeniami na ostatnie adwentowe dni... Przyjdź Panie Jezu!

      Usuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.