Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

12.11.2017

„Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!” (Mt 25, 6).

W dzisiejszą niedzielę Kościół Chrystusowy, rozważając przypowieść o pannach roztropnych i nierozsądnych, wprowadza nas w klimat oczekiwania na chwalebne przyjście naszego Zbawiciela. Jest ono wyrazem posłuszeństwa wobec polecenia Jezusa: „Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie” (Mt 24, 42) i objawem mądrości ewangelicznej, będącej darem Ducha Świętego dla tych, którzy uwierzywszy w Jezusa, codziennie „słuchają słowa Bożego i zachowują je” (Łk 11, 28).

Wtedy podobne będzie królestwo niebieskie do dziesięciu panien, które wzięły swoje lampy i wyszły na spotkanie pana młodego. Pięć z nich było nierozsądnych (gr. morai, dosł. głupich), a pięć roztropnych (gr. gronimoi, dosł. rozsądnych). Nierozsądne wzięły lampy, ale nie wzięły z sobą oliwy. Roztropne zaś razem z lampami zabrały również oliwę w naczyniach. Gdy się pan młody opóźniał, zmorzone snem wszystkie zasnęły. Lecz o północy rozległo się wołanie: "Pan młody idzie, wyjdźcie mu na spotkanie!" 

Wtedy powstały wszystkie owe panny i opatrzyły swe lampy. A nierozsądne rzekły do roztropnych: "Użyczcie nam swej oliwy, bo nasze lampy gasną". Odpowiedziały roztropne: "Mogłoby i nam, i wam nie wystarczyć. Idźcie raczej do sprzedających i kupcie sobie!" Gdy one szły kupić, nadszedł pan młody. Te, które były gotowe, weszły z nim na ucztę weselną, i drzwi zamknięto. W końcu nadchodzą i pozostałe panny, prosząc: "Panie, panie, otwórz nam!" Lecz on odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam, nie znam was". Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny” (Mt 25, 1-13).

Jezus objawiał tłumom tajemnice Bożego królowania nie bezpośrednio, lecz w przypowieściach, ze względu na zatwardziałość ich serc, wypełniając w ten sposób proroctwo Izajasza (por. Mt 13, 10-17). Dotyczy to również misterium Jego paruzji, czyli powtórnego przyjścia, poprzedzającego Sąd Ostateczny, które Pan objawił, posługując się drogą prorokom symboliką nawiązującą do ceremonii weselnej i następującej po niej uczcie. „W dawniejszych czasach w wielu tradycyjnych wioskach Palestyny uczta ślubna rozpoczynała się wieczorem, po całym dniu wypełnionym tańcem. Druhny pozostawiały pannę młodą, której towarzyszyły, i udawały się z pochodniami na spotkanie pana młodego. Następnie doprowadzały go do oblubienicy i wszystkich razem odprowadzały do domu pana młodego” (Craig S. Keener Komentarz historyczno – kulturowy do Nowego Testamentu, s. 67).

Ceremonia ślubna była symbolem i przypomnieniem sponsalnej miłości Boga do Jego ludu, której najpiękniejszy opis znajdujemy w natchnionej księdze Pieśni nad Pieśniami. Zaślubiny Jahwe z Izraelem nie były - jak miało to często miejsce w relacjach międzyludzkich - następstwem kalkulacji, lecz owocem miłości Boga do Izraela (por. Iz 62, 5; Iz 54, 6-8), odwzajemnionej i wyrażonej konkretnie w zachowaniu Jego przykazań, streszczonych w recytowanej codziennie przez pobożnych Żydów modlitwie Szema Izrael – Słuchaj Izraelu. Ta miłość była największym skarbem narodu wybranego, co przypomina Oblubienica, prosząc Oblubieńca: „Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu, bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol, żar jej to żar ognia, płomień Pański. Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki. Jeśliby kto oddał za miłość całe bogactwo swego domu, pogardzą nim tylko” (Pnp 8, 6-7).

Umierając na krzyżu, Jezus, wcielony Syn Boży i Mesjasz, nabył Kościół Boga, czyli nas wszystkich ochrzczonych, którzy w Niego wierzymy, swoją krwią (por. Dz 20, 28), dzięki której staliśmy się bliskimi Chrystusowi i domownikami Boga (por. Ef 2, 13; 19), wchodząc na niedostępny dotąd człowiekowi poziom intymności w relacji z Trójcą Przenajświętszą. Dlatego w szczególny sposób do nas adresowane są słowa proroka Izajasza, zapowiadającego ucztę mesjańską na górze Syjon, która będzie miała miejsce w czasach ostatecznych: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win. Zedrze On na tej górze zasłonę, zapuszczoną na twarz wszystkich ludów, i całun, który okrywał wszystkie narody; raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi, bo Pan przyrzekł. I powiedzą w owym dniu: Oto nasz Bóg, Ten, któremuśmy zaufali, że nas wybawi; oto Pan, w którym złożyliśmy naszą ufność: cieszmy się i radujmy z Jego zbawienia!” (Iz 25, 6-9).  

Uczcie tej, na którą wszyscy jesteśmy zaproszeni, będzie przewodniczył nasz Pan i Zbawiciel. Zapowiedział to swoim uczniom, ustanawiając Eucharystię: „Następnie wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, mówiąc: «Pijcie z niego wszyscy, bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów. Lecz powiadam wam: Odtąd nie będę już pił z tego owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić go będę z wami nowy, w królestwie Ojca mojego»” (Mt 26, 27-29). Nasze uczestnictwo w uczcie eschatologicznej jest możliwe dzięki włączeniu nas przez Jezusa w Jego eucharystyczną, dziękczynną ofiarę złożoną przez Niego Ojcu i aktualizowaną codziennie wszędzie tam, gdzie celebrowana jest pamiątka Jego męki i Zmartwychwstania.  

Jednak – jak uczy nas dzisiejsza przypowieść – uczestnictwo to nie jest automatyczne, jak chcieliby zwolennicy zyskującej coraz większą popularność, potępionej przez Kościół katolicki, teorii  apokatastazy, czyli ostatecznego zbawienia wszystkich, dobrych i złych, w tym również potępionych demonów. Jezus mówi nam dzisiaj, że istnieje realna możliwość, że jeżeli nie potraktujemy poważnie Jego wezwania do pójścia za Nim na drodze prawdziwej mądrości, która jest mądrością krzyża,  przegapimy nadejście Oblubieńca i nie wejdziemy do Jego domu, lecz – jako słudzy nieużyteczni – pozostaniemy „na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów” (Mt 25, 30).

W Izajaszowym opisie uczty mesjańskiej jej uczestnikami są ci, którzy zaufali Bogu. Wyrazem tej ufności jest wierność Bożym przykazaniom objawionym ludowi wybranemu za pośrednictwem Mojżesza. Jezus nadał temu zaufaniu wymiar najdoskonalszy, wzywając swoich uczniów do pójścia za Nim i przyjęcia trudów chrześcijańskiego życia, oraz związanych z tym cierpień, jako krzyża, którego pokorne dźwiganie czyni nas godnymi uczestnictwa w Jego dziele odkupienia (Mt 10, 37-39), a na końcu czasów w Jego chwale, zgodnie z Jego obietnicą: „A kto by chciał Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec” (J 12, 26).

W tym kontekście oliwą, której zabrakło pannom głupim są dobre uczynki, gromadzone przez naśladowców Chrystusa jako skarby w niebie (por. Mt 6, 20). Dlatego, nawet jeżeli zasną oni w oczekiwaniu na pana młodego, to gdy „Pan zstąpi z nieba na hasło i na głos archanioła, i na dźwięk trąby Bożej, a zmarli w Chrystusie powstaną pierwsi” (1 Tes 4, 16), powstaną, zapalą swoje lampy i pośpieszą Mu na spotkanie.  Dzieła miłosierdzia czynią bowiem uczniów Jezusa światłem świata, na świadectwo ludziom i chwałę Bożą, zgodnie ze słowami Pana: „Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 16).

Czynienie dobra upodabnia nas do Tego, który sam jest Dobry – Ojca (por. Łk 18, 19) i pozwala Duchowi Świętemu uświęcić nas i uzdolnić do uczestnictwa w życiu Trójcy Przenajświętszej. Jezus ostrzega nas jednocześnie, że wiara bez uczynków nie wystarczy do zbawienia: „Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Wielu powie Mi w owym dniu: "Panie, Panie, czy nie prorokowaliśmy mocą Twego imienia, i nie wyrzucaliśmy złych duchów mocą Twego imienia, i nie czyniliśmy wielu cudów mocą Twego imienia?" Wtedy oświadczę im: "Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!" (Mt 7, 21-23). Jednocześnie wskazuje na prawdziwą mądrość, która – dla pogrążonego w ciemnościach grzechu świata jest to głupotą – wyraża się w „aktywnym” słuchaniu Ewangelii, jej wcielaniu w naszą codzienność: „Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym (gr. phronimo; rozsądnym, mądrym), który dom swój zbudował na skale ( Mt 7, 24).” Mądrości tej nie można nabyć, pożyczyć, czy kupić. Jest ona darem Bożym: rodzi się z doświadczenia zbawiennej obecności Boga w naszej codzienności i owocuje miłością do Stwórcy, która przeobraża nasze życie w hymn uwielbienia: „Miłuję Cię, Panie, Mocy moja, Panie, ostojo moja i twierdzo, mój wybawicielu, Boże mój, skało moja, na którą się chronię, tarczo moja, mocy zbawienia mego i moja obrono! (…) Niech żyje Pan! Moja Skała niech będzie błogosławiona! Niech będzie wywyższony Bóg, mój Zbawca” (Ps 18, 3. 47).

                                                        Arek


1 komentarz:

  1. Dziekuje za tak piekne i zrozumiale wyjasnienie ewangeli

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.