Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

13.08.2017

„Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!” (Mt 14, 27)


Dzisiejsza perykopa ewangeliczna jest, podobnie jak opis Przemienienia Pańskiego, epifanią boskiej natury Jezusa Chrystusa. Stanowi ona również niejako kolejną odsłonę w dramacie objawienia Boga – Miłości miłosiernej i zbawiającej, który znajdzie swój finał w ofierze paschalnej, jaką Odwieczny Syn złoży z siebie, w posłuszeństwie woli Ojca, na krzyżu. W tym sensie wyznanie wiary Apostołów: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym (Mt 14, 33) jest zapowiedzią wyznania wiary oprawców Jezusa, którzy nawrócą się widząc znaki towarzyszące Jego śmierci: „Setnik zaś i jego ludzie, którzy odbywali straż przy Jezusie, widząc trzęsienie ziemi i to, co się działo, zlękli się bardzo i mówili: «Prawdziwie, Ten był Synem Bożym»” (Mt 27, 54).

Zmartwychwstanie Jezusa jest doskonałym potwierdzeniem przez Boga Jego synostwa, o którym Ojciec mówił wcześniej z chmury podczas chrztu Chrystusa w Jordanie, a następnie na górze Tabor, gdzie Przemienienie Pana było zapowiedzią Bożej interwencji, którą św. Piotr, bohater dzisiejszej perykopy, uczynił centrum swojego pierwszego przepowiadania: „tego Męża, który z woli postanowienia i przewidzenia Bożego został wydany, przybiliście rękami bezbożnych do krzyża i zabiliście. Lecz Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim” (Dz 2, 23-24).

Zaraz też przynaglił (gr. enankasen, dosł. przymusił) uczniów, żeby wsiedli do łodzi i wyprzedzili Go na drugi brzeg, zanim odprawi tłumy. Gdy to uczynił, wyszedł sam jeden na górę, aby się modlić. Wieczór zapadł, a On sam tam przebywał” (Mt 14, 22-23).  

Dramatyczne wydarzenia stanowiące treść naszej perykopy poprzedza pierwsze cudowne rozmnożenie chleba, którego dokonał Jezus, litując się nad idącym za Nim tłumem. Jednak później musiało stać się coś, co radykalnie zmieniło zachowanie Chrystusa, który „przerywa sielankę” i zmusza uczniów do wypłynięcia wieczorem na jezioro, co – jak doskonale wiedzieli, byli przecież rybakami – bywało niebezpieczne. Na przyczynę zmiany nastoju Pana i stanowczość Jego reakcji rzuca światło  św. Jan, który pisze w 6 rozdziale swojej Ewangelii: „A kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę” (J 6, 14-15). Rozentuzjazmowany tłum dostrzega w Jezusie oczekiwanego Mesjasza rozumianego w sensie politycznym, doczesnym co jest zaprzeczeniem znaczenia jakie Jezus nadaje swojej misji, oraz stanowi jej największe zagrożenie, ponieważ godzi bezpośrednio w zbawczą wolę Ojca niebieskiego. Gwałtowność reakcji Jezusa na upomnienie Piotra, którego gorszy pierwsza zapowiedź Męki i Zmartwychwstania jest tego najlepszym przykładem. Pan nie waha się nazwać go szatanem, kusicielem, czyli wrogiem Jego odkupieńczej misji (por. Mt 16, 23).

Jezus, znając dobrze mesjańskie oczekiwania swoich uczniów, odsyła ich „na drugi brzeg”, odsuwając ich w ten sposób od tłumów, których powstańczy entuzjazm mógłby się im udzielić. Pan woli narazić ich na niebezpieczeństwa jakie niesie ze sobą przebywanie na wzburzonym jeziorze, niż na utratę zbawienia. Jako Syn Boży Jezus ma władzę, aby zapanować nad siłami natury, lecz nie może zapanować nad naszą wolną wolą i zmusić nas do wiary. To właśnie w następstwie Jego mowy eucharystycznej, którą św. Jan umiejscawia następnego dnia po rozmnożeniu chleba i epizodzie z Jezusem chodzącym po wodzie, wielu uczniów odeszło od Chrystusa, który wcale ich nie zatrzymywał.

Dziś Jezus urządza swoim Apostołom rekolekcje, które będą pamiętać do końca życia. Odsyła ich na Jezioro Galilejskie słynące ze swojej kapryśnej, porywczej natury. Sam zaś udaje się swoim zwyczajem na ustronne miejsce, aby się modlić. Św. Mateusz podkreśla samotność Jezusa: „Wieczór zapadł, a On sam (gr. monos) tam przebywał” (Mt 14, 23). Jak wiemy z nauczania Jezusa nigdy nie był On sam: „Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie” (J 14, 11). Te słowa świadczą o tym, że był On świadom swojej wyjątkowej relacji z Bogiem, a zatem wiedział, że jest Mu równy w bóstwie, że razem z Nim jest jednym Bogiem, oraz że łącząca ich odwieczna Miłość jest nierozerwalna. Jednak w Jego ziemskim życiu był taki czas, kiedy nawet On czuł się samotny. Poczucie osamotnienia stanowiło istotny element Jego Męki. Rozpoczęło się ono w Ogrodzie Oliwnym, gdy Pan – czując narastającą grozę i doświadczając Bożego gniewu symbolizowanego przez kielich, który miał dobrowolnie przyjąć i umrzeć za nasze grzechy – szukał wsparcia u najbliższych sobie uczniów, lecz go nie znalazł (por. Mt 26, 36-46). Poczucia całkowitej samotności Chrystus doświadczył na krzyżu. Była to pustka niewyobrażalna; źródło cierpienia tak przejmującego, że straszliwe bóle fizyczne umęczonego ciała mogły się przy nich wydawać niemal przyjemnością. Jezus niejako doświadczył w tym momencie grozy piekła, do którego idą ci, którzy świadomie, dobrowolnie i definitywnie odrzucają miłość Boga, wybierając wieczną samotność. Stąd z Jego ust wyrwał się dramatyczny, przedśmiertny krzyk Niewinnego, który wyraża cierpienie płynące z poczucia opuszczenia przez stanowiącego Źródło, Sens i Cel Jego odwiecznego istnienia Ojca, a jednocześnie godzi się na nie w najwyższym akcie synowskiego posłuszeństwa i zawierzenia: „Eli, Eli, lema sabachthani?», to znaczy Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mt 27, 46).

Łódź zaś była już sporo stadiów oddalona od brzegu, miotana falami, bo wiatr był przeciwny. Lecz o czwartej straży nocnej przyszedł do nich, krocząc po jeziorze. Uczniowie, zobaczywszy Go kroczącego po jeziorze, zlękli się myśląc, że to zjawa, i ze strachu krzyknęli. Jezus zaraz przemówił do nich: «Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się!»” (Mt 14, 24-27).

Jezus chce zaoszczędzić uczniom samotności wynikającej z utraty wspólnoty z Bogiem, którą On im gwarantuje. Dlatego wysyła ich samych na wzburzone jezioro i pogrąża się w rozmowie z Ojcem. Pozwala w ten sposób, aby doświadczyli potęgi natury, nauczyli się pokory i zawierzenia Jego nauczaniu, odrzucając stereotypowe wizje mesjasza wojownika. Dla Dwunastu musiała to być bardzo długa noc. Jezioro Galilejskie jest szerokie na około 7 km. Jeden stadion to 600 stóp, czyli około 192 metry. Jednocześnie, jak dowiadujemy się z dzisiejszej Ewangelii, uczniowie wypłynęli przed wieczorem zaś Jezus przyszedł do nich o „czwartej straży”, czyli między trzecią a szóstą nad ranem, kiedy znajdowali się kilka kilometrów od brzegu. Stąd wynika, że przez wiele godzin walczyli bezskutecznie ze wzburzonymi falami, oraz przeciwnym wiatrem, nie mogąc dotrzeć do przeciwległego brzegu jeziora. Ewangelia św. Mateusza jest bardzo bogata w symbole i nawiązania biblijne. Każde słowo jest tu bardzo przemyślane. Kiedy Autor natchniony pisze „o czwartej straży nocnej” to nie popełnia błędu, jakby nie pamiętał, że czwarta straż były tylko nocna. Św. Mateusz chce nam przez to powiedzieć, że noc, która otaczała uczniów była całkowita. Ponadto Pierwszy Ewangelista posługuje się greckim słowem „basaniozomenon”, które oznacza również bóle rodzenia (por. Ap 12, 2),  torturę (por. Ap 9, 5), także cierpienie w sensie duchowym (por. 2 P 2, 8). Uczniowie cierpią zatem, walcząc o życie na jeziorze, lecz w optyce miłości Bożej jest to cierpienie oczyszczające, które ich udoskonala dla pełniejszego przyjęcia chrystusowego powołania w jego autentycznym, zbawczym sensie, jak czytamy w księdze Syracydesa: „Bo w ogniu doświadcza się złoto, a ludzi miłych Bogu - w piecu utrapienia. Bądź Mu wierny, a On zajmie się tobą, prostuj swe drogi i Jemu zaufaj!” (Syr 2, 5-6).

W dramatyczną sytuację, w której znajduje się Dwunastu wkracza Jezus. Idąc po wodzie, objawia On swoją boską moc, którą wyraża władza nad siłami natury. Św. Mateusz nawiązuje tu do księgi Hioba opisującego wszechmoc Boga: „On sam rozciąga niebiosa, kroczy po morskich głębinach” (Hi 9, 8), oraz do słów Mądrości Bożej z księgi Syracha: „Okrąg nieba sama obeszłam i przechadzałam się po głębi przepaści. Na falach morza, na ziemi całej, w każdym ludzie i narodzie zdobyłam panowanie” (Syr 24, 5-6). W nauczaniu św. Pawła moc i mądrość Boża objawiają się najdoskonalej w krzyżowej ofierze Chrystusa: „my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą” (1 Kor 1, 23-24).

Uczniowie są tak skupieni na walce z żywiołem, że widząc idącego po wodzie w ich stronę Jezusa, biorą go za zjawę (gr. phantasma), czyli coś obcego, groźnego, co może jeszcze pogorszyć ich sytuację. W rezultacie nie dość, że są poruszeni, to jeszcze krzyczą ze strachu na widok Pana! Podobnie zachowają się, kiedy Zmartwychwstały Jezus stanie pośród nich: „On sam stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!» Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha (gr. pneuma)” (Łk 24, 36-37).
Słowa Jezusa: „Odwagi (Tharseite)! Ja jestem (gr. ego eimi), nie bójcie się! (gr. me phobeisthe)” skierowane do przerażonych Apostołów, podobnie jak cudowne chodzenie po wodzie, są samoobjawieniem się Boga jako Zbawiciela.

Podczas Ostatniej wieczerzy, w obliczu zbliżającej się męki, Jezus będzie mówił swoim uczniom o czekającym Go porzuceniu z ich strony, oraz jedności z Ojcem, w kontekście Jego zwycięstwa nad grzechem i śmiercią, które jest źródłem naszej odwagi: „Oto nadchodzi godzina, a nawet już nadeszła, że się rozproszycie - każdy w swoją stronę, a Mnie zostawicie samego. Ale Ja nie jestem sam, bo Ojciec jest ze Mną. To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę (gr. tharseite): Jam zwyciężył świat” (J 16, 32-33).

Tym, który zbliża się do swoich uczniów, krocząc po wodzie jest sam Bóg, dlatego Jezus posługuje się świętym i mieniem Boga JA JESTEM, przywracając mu jego oryginalne znaczenie jako Tego, który jest ze swoim ludem zawsze i wszędzie, jak pisał prorok Izajasz: „Ja, Pan, jestem pierwszy, z ostatnimi również Ja będę!” (Iz 41, 4), a potwierdził św. Jan w swojej Apokalipsie: „Jam jest (gr. Ego eimi) Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków” (Ap 1, 18). Jest to zbawcza i uświęcająca obecność Syna Bożego, który nabył nas za „wielką cenę” swojej najświętszej Krwi i uczynił nas świątynią Ducha Świętego (por. 1 Kor 6, 19-20).

Zachęcając uczniów, aby przestali się bać, Jezus niejako antycypuje dar Ducha Świętego, którego udzieli uczniom po swoim Zmartwychwstaniu. Dlatego właśnie pierwsze słowa jakie w Ewangelii św. Mateusza Pan skieruje do niewiast będą brzmiały: „Wy się nie bójcie! (Me phobeisthe)” (Mt 28, 5), zaś ukazawszy się Apostołom w Niedzielę Zmartwychwstania, Jezus udzieli im daru Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów (por. J 20, 19-23). Powinniśmy bowiem tak naprawdę się bać śmierci duchowej i tego, który chce nas przez grzech zatracić w piekle (por. Mt 10, 28). Skoro zatem Pan uwalnia nas w sakramentach Kościoła od grzechu, odbiera diabłu jego broń, jak pisze św. Paweł: „Gdzież jest, o śmierci twoje zwycięstwo? Gdzież jest, o śmierci, twój oścień? Ościeniem zaś śmierci jest grzech, a siłą grzechu Prawo” (1 Kor 15, 55-56).

Na to odezwał się Piotr: «Panie, jeśli to Ty jesteś, każ mi przyjść do siebie po wodzie!» A On rzekł: «Przyjdź!» Piotr wyszedł z łodzi, i krocząc po wodzie, przyszedł do Jezusa. Lecz na widok silnego wiatru uląkł się i gdy zaczął tonąć, krzyknął: «Panie, ratuj mnie!» Jezus natychmiast wyciągnął rękę i chwycił go, mówiąc: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary?» Gdy wsiedli do łodzi, wiatr się uciszył. Ci zaś, którzy byli w łodzi, upadli przed Nim (gr. prosekynesan auto), mówiąc: «Prawdziwie jesteś Synem Bożym»” (Mt 14, 28-33).

Wydaje się, że Piotr nie zrezygnował z roli „kusiciela” Jezusa. Sposób w jaki wyraża on swoją prośbę przypomina słowa Szatana rozpoczynającymi pierwsze i drugie kuszenie: „Jeśli jesteś Synem Bożym” (Mt 4, 3.6). Piotr wierzy, że Jezus jest Mesjaszem i Synem Bożym, udowodni to pod Cezareą Filipową (por. Mt 16, 16), lecz jest to wiara niedojrzała: z jednej strony ciągle szukająca potwierdzenia, prowokująca, z drugiej zadufana w sobie przez co nie do końca otwarta na łaskę Ducha Świętego. Wiara Piotra jest niczym kamień: toporna i opierająca się działaniu Jezusa, lecz gdy zostanie właściwie ukształtowana stanie się opoką zdolną udźwignąć konstrukcję całego Kościoła Chrystusowego. Dlatego Jezus, który czyta w sercu swojego Apostoła niczym w otwartej księdze, prowadzi go cierpliwie drogą wiary, przystając na jego małe prowokacje jak ta dzisiejsza i duże zdrady jak potrójne zaparcie się na dziedzińcu pałacu arcykapłana. Dopiero spotkanie ze Zmartwychwstałym i potrójne wyznanie miłości do Niego, otworzy serce Piotra na łaskę Ducha Świętego, w mocy której, przyjmie on w pokorze od Jezusa potwierdzenie swojej pasterskiej misji.

Piotrowi udaje się podejść po wzburzonej wodzie do Pana. Ma on zatem wiarę, lecz brakuje mu stałości i ostatecznie – mimo bliskości Jezusa – wobec silniejszego podmuchu wichru Apostoł ulega panice i zaczyna tonąć. Chrystus, który natychmiast podaje mu rękę i w ten sposób ratuje go przed śmiercią, nazywa Piotra „Człowiekiem małej wiary” (gr. Oligopiste). W podobny sposób Jezus upomniał wcześniej, w analogicznej sytuacji, Dwunastu, w odpowiedzi na ich błagania o ratunek: „Czemu bojaźliwi jesteście, małej wiary (gr. oligopistoi)?” (Mt 8, 26). W obu przypadkach jest to upomnienie pośrednie, wkomponowane w pytanie, przez co jest łagodniejsze i nie stanowi bezpośredniego zarzutu wobec rozmówców.

Zachowanie uczniów wobec Jezusa jest identyczne jak reakcja kobiet na spotkanie ze Zmartwychwstałym: „One podeszły do Niego, objęły Go za nogi i oddały Mu pokłon (gr. prosekynesan auto)” i razem z wyznaniem wiary: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym” (Mt 14, 33), które stanowi szczyt dzisiejszej perykopy, jest wzorem postawy ucznia doskonałego, oraz wspólnoty doskonałej: Kościoła, który w Mistrzu z Nazaretu uznaje swojego Zmartwychwstałego Pana i oddaje mu cześć należną Synowi Bożemu i Zbawicielowi.   

                                                                                Arek  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.