Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

19.02.2017

„tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5, 45).


W dzisiejszej Liturgii Słowa słyszymy z ust Jezusa przykazanie miłości bliźniego, będące wezwaniem do stawania się, w życiu doczesnym, dziećmi Boga. Polecenie Chrystusa, abyśmy byli doskonali jak nasz Ojciec w niebie, stanowiące kulminację 5 rozdziału Ewangelii św. Mateusza, wyraża najwyższe powołanie chrześcijanina, który upodabniając się do swojego Pana, staje się jak On darem dla innych.

W księdze Rodzaju wąż powiedział do pierwszych rodziców: „Ale wie Bóg, że gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3, 5). Pokusa szatana polegała na tym, że człowiek o własnych siłach, przeciwstawiając się woli Bożej, stanie się jak jego Stwórca. Konsekwencją grzechu pierworodnego była śmierć i zbrodnia, która dotknęła dzieci Adama i Ewy: Kaina i Abla. Człowiek, który chciał „po swojemu” stać się równy Bogu, bardzo szybko stał się, w swoim postępowaniu, podobny szatanowi, o którym Pan Jezus powiedział, że: „Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa” (J 8, 44).

Szatan, kusząc pierwszych ludzi w raju, dokonał swoistego ataku uprzedzającego. Wiedział on, że Bóg od zawsze pragnął ubóstwić człowieka, lecz według swojego planu, przez Wcielenie Słowa. Według teologów, była to przyczyna buntu dumnego anioła. Diabeł, którego dzieło polega na deformacji, niszczenia dzieła Bożego, postanowił skusić człowieka tym, co było jego najwyższym powołaniem: stanie się dzieckiem Ojca Wszechmogącego, w Jego Synu. Pan Jezus powiedział do Żydów, którzy chcieli Go zamordować za to, że, ich zdaniem, zbluźnił nazywając się Synem Bożym: „Czyż nie napisano w waszym Prawie: Ja rzekłem: Bogami jesteście? Jeżeli [Pismo] nazywa bogami tych, do których skierowano słowo Boże - a Pisma nie można odrzucić - to jakżeż wy o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat, mówicie: "Bluźnisz", dlatego że powiedziałem: "Jestem Synem Bożym?” (J 10, 34-36).
 
Zbawiciel nawiązuje do Psalmu 82, w którym Bóg upomina tych, którzy powinni czynić Jego sprawiedliwość, dostojników i sędziów żydowskich, chociaż Psalm ten można odnieść również do wszystkich współczesnych „bogów”, którzy z pychą dzierżą władzę nad bliźnimi: „Bóg powstaje w zgromadzeniu bogów, pośrodku bogów sąd odbywa: «Dokądże będziecie sądzić niegodziwie i trzymać stronę występnych? Ujmijcie się za sierotą i uciśnionym, wymierzcie sprawiedliwość nieszczęśliwemu i ubogiemu! Uwolnijcie uciśnionego i nędzarza, wyrwijcie go z ręki występnych! Lecz oni nie pojmują i nie rozumieją, błąkają się w ciemnościach: cała ziemia chwieje się w posadach. Ja rzekłem: Jesteście bogami i wszyscy - synami Najwyższego. Lecz wy pomrzecie jak ludzie, jak jeden mąż, książęta, poupadacie” (Ps 82, 1-7).  

Powyższy tekst wprowadza nas w głębsze poznanie dzisiejszej Ewangelii. Św. Jan napisał, że „Bóg jest miłością. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4, 8-10). Jednocześnie człowiek, w głębi swojej duszy, od zawsze pragnie stać się jak Bóg, być miłością, kochać innych, jak Bóg kocha bezwarunkowo wszelkie stworzenie, biorąc w szczególną opiekę tych, którzy sami nie potrafią się obronić i sobie poradzić. Niestety, grzech pierworodny zdeformował to pragnienie, które – w obliczu niemożności samodzielnego stania się dzieckiem Bożym, przeobraziło się w ludzkie samowładztwo na ziemi, co jest echem nieposłuszeństwa diabła, które John Milton wyraził w następujących słowach, w swoim „Raju utraconym”: „Lepiej być panem w piekle, niż sługą w niebiosach” (Księga III). Z tego samego powodu często mówimy o piekle na ziemi…

Dziś Jezus mówi do nas, że gdy przyjmujemy dar wiary nie tylko możemy, ale mamy obowiązek stawać się doskonałymi jak Bóg, co wyraża się bezwarunkowej miłości do Niego i do każdego człowieka.

Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie; ponieważ On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 43-48).

W swojej Ewangelii św. Mateusz przedstawia Jezusa jako nowego Adama, syna Abrahama,  syna Dawida i Mojżesza, lecz przede wszystkim Emmanuela, czyli Boga z nami. Wraz z narodzinami Pana, które są nowym stworzeniem, gdyż w odróżnieniu od wszystkich Jego ziemskich przodków, symbolizujących Przymierze Boga ze swoim ludem, których pochodzenie Ewangelista wyraża greckim słowem „egenesen”, czyli „spłodził”, w przypadku Jezusa św. Mateusz pisze, że Jakub spłodził Józefa: „męża Maryi, z której narodził się (gr. egennethe) Jezus, zwany Chrystusem” (Mt 1, 16), co anioł Boży wyjaśni św. Józefowi, oznajmiając i jednocześnie nakazując: „z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów ” (Mt 1, 20), wypełniło się proroctwo zwane Protoewangelią: „Wprowadzam nieprzyjaźń między ciebie i niewiastę, pomiędzy potomstwo twoje a potomstwo jej: ono zmiażdży ci głowę, a ty zmiażdżysz mu piętę” (Rdz 3, 15). Św. Mateusz podsumuje to streszczenie historii zbawienia następująco: „A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy: "Bóg z nami” (Mt 1, 22-23).

Ta nowa, uświęcająca obecność Boga w Jezusie Chrystusie pośród Jego Kościoła, jest jednym z najważniejszych tematów Ewangelii św. Mateusza, który niczym klamra spina ją od pierwszych, do ostatnich wersetów: „proroctwo Izajasza o Emmanuelu, które przytacza św. Mateusz na samym początku swojej Ewangelii, należy połączyć z ostatnim jej zdaniem. Przed swoim odejściem, dając Apostołom polecenie, aby szli na cały świat, Jezus jako „Emmanuel – Bóg z nami” przyrzeka: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28, 20)” (Ewangelie z Komentarzami Duszpasterskimi. Tom 2. Ewangelia Mateusza, s. 202). Jezus uzdalnia nas, w mocy Ducha Świętego, do kochania wszystkich ludzi i stawania się doskonałym jak Ojciec nasz niebieski, czyli do stawania się synami Bożymi. Nieprzypadkowo pierwszy Ewangelista umieszcza obietnicę Jezusa o swojej obecności wśród modlących się uczniów tuż przed nakazem bezwarunkowego przebaczenia, które jest istotnym aspektem miłości bliźniego: „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich». Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: «Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?» Jezus mu odrzekł: «Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy (Mt 18, 20-22).   

Zatem chrystusowe prawo miłości bliźniego dopełnia Prawo mojżeszowe, definitywnie znosi prawo odwetu, głoszące: „oko za oko, ząb za ząb, rękę za rękę, nogę za nogę, oparzenie za oparzenie, ranę za ranę, siniec za siniec” (Wj 21, 37) i przypomina, że autentyczne Prawo, jaki Bóg objawił Ludowi Wybranemu przez Mojżesza było oparte na świętości Wszechmogącego i bojaźni Bożej, oraz pamięci o zbawczych dziełach Bożych, o czym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie: „Pan powiedział do Mojżesza: Mów do całej społeczności synów Izraela i powiedz im: Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz! Nie będziesz żywił w sercu nienawiści do brata. Będziesz upominał bliźniego, aby nie zaciągnąć winy z jego powodu. Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu, ale będziesz kochał bliźniego jak siebie samego. Ja jestem Pan” (Kpł 19,1-2.17-18) i kolejne wersety Księgi Kapłańskiej: „Przed siwizną wstaniesz, będziesz szanował oblicze starca, w ten sposób okażesz bojaźń Bożą. Ja jestem Pan! Jeżeli w waszym kraju osiedli się przybysz, nie będziecie go uciskać. Przybysza, który się osiedlił wśród was, będziecie uważać za obywatela. Będziesz go miłował jak siebie samego, bo i wy byliście przybyszami w ziemi egipskiej. Ja jestem Pan, Bóg wasz! Nie będziecie popełniać niesprawiedliwości w wyrokach, w miarach, w wagach, w objętości. Będziecie mieć wagi sprawiedliwe, odważniki sprawiedliwe, sprawiedliwą efę, sprawiedliwy hin. Ja jestem Pan, Bóg wasz, który wyprowadził was z ziemi egipskiej!” (Kpł 19, 32-36).  

Przestrzeganie Bożych praw, szczególnie nakazu miłowania bliźniego, czyli – jak naucza nasz Pan – każdego człowieka, nawet tego, którego dotąd uważaliśmy za wroga, jest nierozerwalnie związane z doświadczeniem zbawienia. Żydzi upatrywali je w wyzwoleniu z niewoli egipskiej, natomiast uczniowie Jezusa rozumieją zbawienie jako paschalny dar jaki Zbawiciel, posłuszny Ojcu, złożył z samego siebie, aby uwolnić od grzechu i uczynić synami Bożymi wszystkich ludzi. Prawo miłości, jakim rządzi się królestwo Boże, a zatem Kościół święty, jest prawem paschalnym, ponieważ to właśnie wszczepieni w Chrystusa niczym latorośle w krzew winny (por. J 15, 1-11), jesteśmy włączeni Jego zbawczą misję głoszenia Ewangelii wszystkim narodom: „Albowiem z boku umierającego na krzyżu Chrystusa zrodził się przedziwny sakrament całego Kościoła” (KL 5). Ta sama Konstytucja o Liturgii uczy nas: „I tak przez chrzest ludzie zostają wszczepieni w paschalne misterium Chrystusa: z Nim współumarli, współpogrzebani i współzmartwychwstali, otrzymują ducha przybrania za dzieci, „w którym wołamy: Abba, Ojcze!” (Rz 8, 15), i tak stają się prawdziwymi czcicielami, jakich Ojciec szuka. Podobnie ilekroć pożywają wieczerzę Pańską, śmierć Pana zwiastują, aż On przybędzie. (…) Dla urzeczywistnienia tak wielkiego dzieła Chrystus jest zawsze obecny w swoim Kościele, szczególnie w czynnościach liturgicznych. Jest obecny w ofierze Mszy świętej, czy to w osobie odprawiającego, gdyż „Ten sam, który kiedyś ofiarował się na krzyżu, obecnie ofiaruje się przez posługę kapłanów”, czy też zwłaszcza pod postaciami eucharystycznymi. Obecny jest mocą swoją w sakramentach tak, że gdy ktoś chrzci, sam Chrystus chrzci. Jest obecny w swoim słowie, albowiem gdy w Kościele czyta się Pismo święte, wówczas On sam mówi. Jest obecny wreszcie, gdy Kościół modli się i śpiewa psalmy, gdyż On sam obiecał: „Gdzie dwaj albo trzej są zgromadzeni w imię moje, tam i ja jestem pośród nich” (M t 18, 20). Rzeczywiście, w tak wielkim dziele, przez które Bóg otrzymuje doskonałą chwałę a ludzie uświęcenie, Chrystus zawsze przyłącza do siebie Kościół, swoją Oblubienicę umiłowaną, która wzywa swego Pana i przez Niego oddaje cześć Ojcu wiecznemu” (KL 6-7).

Zatem to łaska uświęcająca płynąca ze świadomego uczestnictwa w liturgii Kościoła uzdalnia nas do budowania jedności, w miłości Chrystusa: „liturgia pobudza wiernych, aby „sakramentami wielkanocnymi” nasyceni, „żyli w doskonałej jedności”. Modli się, aby „zachowywali w życiu, co otrzymali przez wiarę”. Odnowienie zaś przymierza Boga z ludźmi w Eucharystii pociąga i zapala wiernych do tym gorętszej miłości Chrystusa. Z liturgii przeto, a głównie z Eucharystii jako ze źródła, spływa na nas łaska i z największą skutecznością przez nią dokonywa się uświęcenie człowieka w Chrystusie i uwielbienie Boga, które jest celem wszystkich innych dzieł Kościoła” (KL 10).

Ojcowie soborowi dodają: „Lecz życie duchowe nie ogranicza się do udziału w samej tylko liturgii. Chrześcijanin bowiem, choć powołany jest do modlitwy wspólnej, powinien mimo to wejść także do swego mieszkania i w ukryciu modlić się do Ojca, a nawet, jak uczy Apostoł, powinien modlić się nieustannie. Ten sam Apostoł poucza nas, że mamy zawsze nosić w ciele swoim umartwienia Jezusowe, aby i życie Jezusowe przejawiło się w naszym ciele śmiertelnym. Dlatego w ofierze Mszy świętej błagamy Pana, aby „przyjąwszy duchową ofiarę, nas samych uczynił wieczystym darem” dla siebie” (KL 12).
 Jezus mówił o sobie, jako „o Tym, którego Ojciec poświęcił i posłał na świat” (J 10, 36), którego Ojciec „dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 16). To bycie darem dla nas od samego początku naznaczone jest cierpieniem: wąż zmiażdży głowę potomstwu niewiasty (por. (Rdz 3,15), Syn Człowieczy „wiele cierpieć od starszych i arcykapłanów, i uczonych w Piśmie; że będzie zabity i trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Mt 16, 21). W akt zbawczy Boga, będący aktem Jego nieskończonej miłości, jest wpisany krzyż. Zaproszeni do uczestnictwa w tym misterium paschalnym naszego Pana nauczymy się kochać Jego miłością wszystkich, nawet naszych wrogów, jeżeli wceśniej nauczymy się kochać Jego krzyż i przyjmować nasze cierpienie jako dopełnienie Jego cierpienia (por. Kol 1, 24). Nie po to, by kochać cierpienie samo w sobie, lecz jako drogę naszego upodobnienia do Jezusa Ukrzyżowanego. Św. Alfons Maria Liguori w swoim dziele „O umiłowaniu Pana Jezusa w życiu codziennym” pisze: „aby dojść do doskonałej miłości trzeba jąć się prawdziwych środków. Oto jakie środki podaje nam św. Tomasz z Akwinu: 1. Mieć w ustawicznej pamięci Boże dobrodziejstwa tak ogólne jak szczegółowe. 2. Rozważać nieskończoną miłość Boga, który każdej chwili świadczy nam dobrodziejstwa i nieustannie nas miłuje i wygląda miłości naszej. 3. Unikać starannie wszelkiej i najdrobniejszej nawet rzeczy, która by Mu się nie podobać mogła. 4. Wyrzec się wszelkich znikomych dóbr tego świata, bogactwa, zaszczytów, dogadzania zmysłom” (s. 17). Nie umniejszając wartości nauk Doktora Anielskiego, św. Alfons Maria wskazuje nam „drogę jeszcze doskonalszą (1 Kor 12, 31)”: „Utrzymuje św. Bonawentura, iż nie ma żadnego nabożeństwa skuteczniejszego ku uświęceniu duszy nad rozpamiętywanie Męki Pańskiej; i dlatego radzi, abyśmy o niej codziennie rozpamiętywali, jeśli chcemy dostąpić miłości Bożej. A przed nim już mawiał św. Augustyn, iż więcej ma wartości jedna łza, wylana na rozważaniu Meki Pańskiej, aniżeli przez cały rok co tygodnia suszyć o chlebie i wodzie” (s. 19).

Owocem nabożnego rozmyślania nad Męką Zbawiciela jest dar miłości do Ukrzyżowanego, która rodzi pragnienie współcierpienia z Nim, na wzór Maryi, dla zbawienia grzeszników. Głębię takiego doświadczenia duchowego wyraża modlitwa świętego: „O duszo moja miłuj Boga, który jak winowajca dał się skrępować dla ciebie, dla ciebie jak niewolnik ubiczować, dla ciebie na szyderstwo królem obwołać, Boga, który dla ciebie w końcu jak złoczyńca dał się do krzyża przybić i na nim umarł. O mój Zbawicielu miłuję Cię, miłuję Cię. Przypominaj mi bezustannie wszystko, coś dla mnie wycierpiał, abym już nigdy kochać Cię nie zapomniał. Więzy, któreście krępowały Jezusa, przywiążcie mnie do Jezusa; ciernie, któreście koronowały Jezusa, zrańcie mnie miłością Jezusa; gwoździe, coście przebiły ręce i nogi Jezusa, przybijcie mnie do krzyża Jezusowego, abym żył i umierał złączony z Jezusem. O krwi Jezusowa, napój mnie miłością świętą. Śmierci Jezusowa, spraw, niech umrę dla wszelkiego przywiązania ziemskiego. Stopy najświętsze przebodzone Pana mojego, was obejmuję, abyście mnie uchroniły od piekła, na które zasłużyłem: o Jezu mój, w piekle nie mógłbym Cię miłować, a ja chcę Cię miłować. Zbawicielu mój umiłowany, zbaw mnie, połącz mnie z sobą i nie dozwól, abym Cię jeszcze kiedy utracił. O Maryjo, ucieczko grzeszników i matko Zbawiciela, wesprzyj grzesznika, który pragnie miłować Boga i Tobie się poleca; ratuj mnie dla miłości jaką masz dla Jezusa” (s. 20).  

Również św. Faustynie Pan Jezus dał poznać jak wielką wartość ma rozważanie Jego męki dla rozwoju duchowego: „kiedy spowiednik zaczął do mnie mówić, nie rozumiałam ani jednego słowa jego, wtem nagle ujrzałam Pana Jezusa Ukrzyżowanego, który mi rzekł: - W Męce Mojej szukaj siły i światła. Po skończonej spowiedzi, rozważałam straszną Mękę Jezusa i zrozumiałam, że to co ja cierpię, jest niczym w porównaniu z Męką, Zbawiciela, a każda nawet najmniejsza niedoskonałość, była przyczyną tej strasznej Męki. Wtem duszę moją ogarnęła tak wielka skrucha i dopiero w tym odczułam, że jestem w morzu niezgłębionego miłosierdzia Bożego. O, jak mało mam słów, ażeby wyrazić to, co przeżywam. Czuję, że jestem jak kropla rosy pochłonięta w głębie bezdennego oceanu miłosierdzia Boga” (Dz 654).

Święta  doświadczyła także łaski współcierpienia z Panem: „Niedziela Palmowa. Byłam na Mszy św. ale po palmę iść nie miałam siły, Czułam się tak słaba, że zaledwie mogłam wytrwać na Mszy świętej. Podczas Mszy św. Jezus dał mi poznać ból swej duszy i odczułam to wyraźnie, jak te hymny, Hosanna, bolesnym echem odbijały się w Jego Najświętszym Sercu. Dusza moja została zalana także morzem goryczy, a każde Hosanna przebijało mi serce na wskroś. Cała dusza moja została pociągnięta w bliskość Jezusa. Usłyszałam głos Jezusa; - Córko Moja, współczucie twoje dla Mnie jest Mi ochłodą, dusza twoja nabiera odrębnej piękności przez rozważanie Męki Mojej (Dz 1657).  
                                                                          Arek

1 komentarz:

  1. Współmodląca się Anna19 lutego 2017 21:15

    Arku.
    Dziękuję. Twoje rozważanie pokazało mi jak ważne jest rozważanie Męki Pańskiej. Sama na własnej skórze też odczułam z jakim bólem czeka się na osobę, która odrzuca wyciągniętą rękę. Wiem jak to boli jak się na tą osobę czeka.
    Chcemy dla niej dobrze, a ona woli "ćma do ognia".
    Postanawiam wrócić do lektury książki "Pasja" według objawień bł. Anny Katarzyny Emmerich.
    Dziękuję za uzmysłowienie

















    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.