Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

29.01.2017

„Błogosławieni jesteście” (Mt 5, 11).


  Błogosławieństwa, w które wsłuchujemy się podczas dzisiejszej Liturgii Słowa, są wstępem, a jednocześnie syntezą nauczania Pana Jezusa, które znamy pod nazwą Kazania na Górze. Stanowi ono nie tylko kodeks moralności chrześcijańskiej, lecz również jest kolejną epifanią Zbawiciela, przedstawioną nam przez św. Mateusza przez pryzmat Prawa królestwa Bożego, które jest wypełnieniem Prawa mojżeszowego, i którego fundamentem jest miłość do Boga i bliźniego.

Jak pisze św. Mateusz publiczna działalność Jezusa spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem: „I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał. I szły za Nim (gr. ekolouthesan auto) liczne tłumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania” (Mt 4, 23-25). Warto zwrócić uwagę, że Ewangelista opisując reakcję tłumów posługuje się tym samym zwrotem, którym wcześniej opisał reakcję pierwszych Apostołów, zarówno Piotra i Andrzeja: „Oni natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim (gr. ekolouthesan auto)” (Mt 4, 20), jak również Jakuba i Jana: „A oni natychmiast zostawili łódź i ojca i poszli za Nim (ekolouthesan auto)” (Mt 4, 22). Jakkolwiek powołanie apostolskie było wyjątkowe, to św. Mateusz informuje nas, że przepowiadanie przez Jezusa Dobrej Nowiny, której towarzyszyły uzdrowienia, zaczęło przynosić obfite owoce i wiele osób, zarówno z pośród Synów Izraela, jak również pogan, weszło na Jego Drogę i stało się  uczniami Pana. To właśnie do nich, swoich naśladowców, Zbawiciel zwrócił się ze swoim nauczaniem na górze.
 
„Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili do Niego Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi słowami” (Mt 5, 1). Św. Mateusz przedstawia Jezusa jako Nauczyciela Prawa nowego i wiecznego  Przymierza. Podobnie jak Mojżesz, który wstąpił na górę Synaj, aby otrzymać Boże przykazania, Zbawiciel wchodzi na górę, by z niej przekazać tłumom kodeks królestwa Bożego. Ewangelista dba o to, by podkreślić majestat boskiego Nauczyciela: Jezus zasiada, przystępują do Niego Jego uczniowie, on zaś zaczyna „ich” nauczać. Ich, to znaczy zarówno uczniów powołanych przez Niego osobiście do apostolskiej posługi, jak również tych wszystkich, których serca zostały dotknięte łaską Ducha Świętego i poszli za Jezusem. Św. Marek uczy nas, że źródłem tego nauczania jest miłość Pana Jezusa do idących za Nim tłumów: „Gdy Jezus wysiadł, ujrzał wielki tłum. Zlitował się nad nimi (gr. esplanchnisthe ep autous), byli bowiem jak owce nie mające pasterza. I zaczął ich nauczać” (Mk 6, 34). Św. Mateusz również podkreśla tę głęboką miłość, poruszającą Jezusa aż do trzewi, bo tak można tłumaczyć ten grecki czasownik, na widok tłumów, które poszły za Nim, narażając się na głód niewygody: „A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi (gr. esplanchnisthe peri auton), bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza” (Mt 9, 36). W tym właśnie nauczanie Jezusa różni się od wszelkiego innego nauczania, że jest ono wyrazem odwiecznej Miłości Boga do człowieka, a ponieważ ta Miłość jest zawsze paschalna, to znaczy stanowi dar zbawienia, które dokonało się przez śmierć i zmartwychwstanie Jezusa, to w nauczaniu swego Syna Bóg Ojciec objawia siebie i daruje swoją przyjaźń każdemu człowiekowi, który chce otworzyć się na łaskę Ducha Świętego. Ten dar wyraża się w Eucharystii, której celebracja łączy w sobie słuchanie Słowa Bożego i spożywanie Ciała Pańskiego. Zaś zapowiedzią Eucharystii jest cudowne rozmnożenie chlebów, które – w cytowanym fragmencie Ewangelii św. Marka – następuje właśnie ponauczaniu tłumów (por. Mk 6, 35-44).

Swoje Kazanie na Górze Jezus rozpoczyna proklamacją ośmiu błogosławieństw, które przez to kim są ich adresaci wyrażają niezwykłość Jego królestwa. Dotąd za błogosławionych, czyli szczęśliwych (gr. makarioi)  uważano ludzi postępujących nienagannie i żyjących według Prawa, które Bóg dał swojemu ludowi przez Mojżesza: „Szczęśliwy mąż, który nie idzie za radą występnych, nie wchodzi na drogę grzeszników i nie siada w kole szyderców, lecz ma upodobanie w Prawie Pana, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą” (Ps 1, 1). Tymczasem Jezus całkowicie zmienia perspektywę wiążąc błogosławieństwo z rzeczywistością królestwa Bożego:

„«Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.
Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.
Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
Błogosławieni jesteście, gdy [ludzie] wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem wasza nagroda wielka jest w niebie. Tak bowiem prześladowali proroków, którzy byli przed wami” (Mt 5, 3-12). 

Błogosławionymi są ci, którzy nie budują między sobą a Bogiem żadnych barier, lecz przeciwnie pozwalają, aby Jezus zniszczył wszelkie przeszkody stojące na drodze ich zjednoczenia z Bogiem swoją łaską, upodabniając ich do siebie. Ponieważ to Jezus Chrystus jest Pierwszym Błogosławionym i Pośrednikiem między Ojcem, Dawcą wszelkiego błogosławieństwa a człowiekiem potrzebującym zbawienia. O Synu Bożym powiedziała św. Elżbieta do Maryi:  „Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona” (Łk 1, 42).

Jezus jest wzorem wszelkiego ubóstwa duchowego, gdyż „istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi” (Flp 2, 6-7). To ubóstwo należy rozumieć jako wolność wobec rzeczy materialnych, nie zaś jedynie ich brak, który często jest od człowieka niezależny i stanowi przyczynę degradacji moralnej. Jezus był wolny wobec tego wszystkiego, co możemy nazwać mamoną, czyli zarówno pożądania bogactwa, jak i władzy, co udowodnił wychodząc zwycięsko z kuszenia przez diabła na pustyni (por. Mt 4, 1-11).   
Jako Człowiekowi kompletnemu nie obcy był Zbawicielowi smutek na widok ludzkiego nieszczęścia i śmierci, który wyraził przed grobem Łazarza: „Jezus zapłakał.  A Żydzi rzekli: «Oto jak go miłował!»” (J 11, 35-36). Szczególnym zaś cierpieniem napełniało Jego serce odrzucenie daru zbawienia przez tych, do których został posłany, o czym świadczy lamentacja Pana nad losem Świętego Miasta: „Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamienujesz tych, którzy do ciebie są posłani! Ile razy chciałem zgromadzić twoje dzieci, jak ptak swe pisklęta zbiera pod skrzydła, a nie chcieliście. Oto wasz dom zostanie wam pusty. Albowiem powiadam wam: Nie ujrzycie Mnie odtąd, aż powiecie: Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie»” (Mt 23, 37-39).

Wejście do królestwa Bożego jest niczym innym jak przyjęciem zaproszenia Jezusa do zjednoczenia z Nim, w cichości i pokorze Jego Przenajświętszego Serca: „Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych” (Mt 11, 28-29).

Chrystus objawił nam też prawdziwy sens Bożej sprawiedliwości, o której Bóg mówił przez proroka Ezechiela: „Ja nie pragnę śmierci występnego, ale jedynie tego, aby występny zawrócił ze swej drogi i żył” (Ez 33, 11). To pragnienie Trójcy Przenajświętszej, abyśmy uniknęli śmierci i mieli życie potwierdził Jezus swoim posłuszeństwem woli Ojca, która zaprowadziła Go aż na krzyż. Jest On bowiem – przez swoje słowa i czyny – objawieniem nieskończonego Miłosierdzia Ojca, szczególnie gdy jako Dobry Pasterz „daje życie swoje za owce” (J 10, 11). Dlatego św. Paweł zauważa, że Zbawiciel „stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem” (1 Kor 1, 30).

Jezus uczy nas również, że autentyczna czystość ma wymiar duchowy i polega na trwaniu w zjednoczeniu z Bogiem, oraz na posłuszeństwie Jego poleceniu: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Ta doskonałość wyraża się w całkowitej miłości do Boga i bliźniego. Jedynie trwając w łasce uświęcającej możemy wydawać owoce Ducha: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22). Analogicznie  nieczystość nie polega na uchybieniu w przestrzeganiu nakazów i zakazów prawa, lecz na nieczystości serca: „to, co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to czyni człowieka nieczystym. Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, czyny nierządne, kradzieże, fałszywe świadectwa, przekleństwa. To właśnie czyni człowieka nieczystym. To zaś, że się je nie umytymi rękami, nie czyni człowieka nieczystym»” (Mt 15, 18-20).  

Z głoszeniem Dobrej Nowiny nierozerwalnie związany jest dar pokoju. Począwszy od zastępów anielskich, które „wielbiły Boga słowami: «Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania»” (Łk 2, 13-14) aż po słowa Zmartwychwstałego Pana: „«Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam»” (J 20, 21), Pan Bóg wprowadzał przez swojego Syna pokój, co więcej Ojciec uczynił Syna naszym pokojem: „On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części [ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2, 14-16).

Wszelkie prześladowania, jakich od swojego początku doświadcza Kościół Chrystusa, są niejako kontynuacją tego prześladowania, którego wcześniej doświadczył nasz Mistrz. Gdy Jezus umył nogi swoim uczniom, powiedział do nich: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować” (J 13, 16-17). I dodał: „Jeżeli was świat nienawidzi, wiedzcie, że Mnie pierwej znienawidził. Gdybyście byli ze świata, świat by was kochał jako swoją własność. Ale ponieważ nie jesteście ze świata, bo Ja was wybrałem sobie ze świata, dlatego was świat nienawidzi. Pamiętajcie na słowo, które do was powiedziałem: "Sługa nie jest większy od swego pana". Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować” (J 15, 18-20). Radość chrześcijanina nie wynika z samego faktu bycia prześladowanym, lecz z tego, że może dzielić los Pana, po to, by uczestniczyć w Jego chwale, jak głosi Konstytucja Lumen Gentium: „W rozmaitych rodzajach życia i powinnościach jedną świętość uprawiają wszyscy, którymi kieruje Duch Boży, a posłuszni głosowi Ojca i czcząc Boga Ojca w duchu i w prawdzie, podążają za Chrystusem ubogim, pokornym i dźwigającym krzyż, aby zasłużyć na uczestnictwo w Jego chwale. Każdy stosownie do własnych darów i zadań winien bez ociągania kroczyć drogą wiary żywej, która wzbudza nadzieję i działa przez miłość” (LG 41).

Właśnie dlatego, że jak pisał św. Paweł „Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu” (Hbr 4, 15)  Jezus, który „uwolnił nas spod władzy ciemności i przeniósł do królestwa swego umiłowanego Syna, w którym mamy odkupienie - odpuszczenie grzechów” (Kol 1, 13) ma moc przemiany naszej codziennej rzeczywistości i uczynienia z tego, co dotąd stanowiło źródło cierpienia: ubóstwa, smutku, poniżenia i niesprawiedliwości, źródłem uświęcenia i radości. On też jest Dawcą darów duchowych, które czynią błogosławionymi tych, którzy chcą z pokorą je przyjąć: wolności od nadmiernego przywiązania do dóbr materialnych; pociechy duchowej, która płynie z kontemplacji Jego Krzyża; cichości wynikającej z autentycznego zrozumienia – jak Maryja – co jest w życiu naprawdę istotne; sprawiedliwości, którą jest epifanią Bożej Miłości; miłosierdzia będącego odblaskiem świętości Boga; czystości serca, która jest kluczem do bram nieba;  pokoju będącego paschalnym darem Zbawiciela i wytrwałości w prześladowaniach, ponieważ jak powiedział nasz Mistrz: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15, 5).

Zadania jakie Pan postawi tłumom w dalszej części swojego dyskursu nie należą do najłatwiejszych. Niektórzy uważają wręcz, że Jezus specjalnie tak wywindował poprzeczkę moralną, aby człowiek, nie mogąc sprostać Jego oczekiwaniom uświadomił sobie swoją grzeszność i zrezygnowany zdał się na miłosierdzie Boże. W rzeczywistości Jezus pokazał nam „drogę jeszcze doskonalszą” (1 Kor 12, 31), którą jest On sam i którą powinniśmy z ufnością podążać. Czymże jest bowiem królestwo Boże, jeśli nie swoistą „synchronizacją” naszego życia z życiem Zbawiciela? Św. Paweł pisał w liście do Filipian we wstępie do przepięknego hymnu o kenozie Chrystusa:  „To dążenie niech was ożywia; ono też było w Chrystusie Jezusie” (Flp 2, 1). Dosłownie to zdanie można przetłumaczyć następująco: „To myślcie w was, co i w Pomazańcu Jezusie”. Warto zatem zadawać sobie jak najczęściej pytanie: „Co o tym myślał Jezus?” „Jak by w tej sytuacji postąpił?” Myślę, ze Pan nie pożałuje swojej łaski tym, którzy chcą jak najbardziej upodobnić się do Niego w myślach, słowach i czynach, ponieważ z całą pewnością taka postawa jest Mu miła. W ten sposób zrealizujemy Jego polecenie: „Starajcie się naprzód o królestwo i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane” (Mt 6, 33). Skoro zaś „królestwo Boże to nie sprawa tego, co się je i pije, ale to sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14, 17), to my również staniemy się adresatami słów skierowanych przez Jezusa do św. Piotra i każdy z nas, którzy poszliśmy za Mesjaszem i dziś u stóp góry słuchamy Jego błogosławieństw, „stokroć tyle otrzyma i życie wieczne odziedziczy” (Mt 19, 29).
    
                                                           Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.