Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

18.08.2016

Rok Miłosierdzia w moim życiu - Świadectwo Elżbiety K


  Nazywam się Elżbieta i w lipcu skończyłam 59 lat.  A więc półmetek życia za sobą. 
Ten rok – to rok szczególny w moim życiu, to rok zrozumienia zdarzeń które zadziałały się w moim życiu, to rok stałego powrotu do Pana, to ciągłe odkrywanie Boga, jego obecności w codzienności, no a przede wszystkim ten rok to nauka uwielbiania Pana.

  Długo nie mogłam zrozumieć dlaczego nie potrafię, nie mogę napisać sensownego zdania o Miłosierdziu Bożym w moim życiu; jak myślałam o tym co powinnam napisać pojawiała się kompletna pustka w myślach i sercu. Aż dziś….

  Nasze starania są nic nie warte, jeśli nie są złączone z łaską Bożą. Bo czasami jest tak trudno powiedzieć szczerze Panu ”Niech się dzieje Twoja wola” i wyłączyć swoje działania, przemyślenia, pragnienia – te swoje życiowe mądrości.
Tak dużo się teraz pisze, mówi o Miłosierdziu ale tak naprawdę jak się zajrzy do swojego serca – to znajduje się przeważnie jakieś swoje „chcenie” , coś co pozostaje, coś czego nie do końca potrafimy oddać Panu i wyrzec się tego na zawsze.
 
  W moim życiu było wiele zła, grzechu. Ale Pan miał i realizuje swój plan na moje życie. Jednym z założeń tego boskiego planu jest poznanie swojej marności, nędzy wobec majestatu Bożego . Jakże bolesne bywało to poznanie, jakże rozrywała me serce świadomość mojej własnej nędzy, marności, niedoskonałości, chwiejności. Gdy tak z żalem wylewając łzy mówiłam Panu, a raczej uczyłam się mówić do Pana, przepraszając Go za swoje nikczemne życie – Pan zsyłał mi łzy- otrzymałam dar łez- To Pan mnie pocieszał i w sercu  mówił mi o modlitwie wynagradzającej za grzechy . Stąd też kilka lat temu zaczęła się moja krucjata modlitewna. W modlitwie znalazłam ukojenie, to dzięki modlitwie zrozumiałam, że muszę się pokornie godzić na wszystko co w swej Dobroci Pan zsyła codziennie.
Więc  przestałam się buntować, że nie mam pracy, że nie mam z czego żyć, że moja rodzina wyrzekła się mnie, bo nic w życiu nie osiągnęłam i sprawiam tylko kłopot tym że potrzebuję pomocy. Przestałam się buntować przeciwko oszczerstwom, odbieraniem mi godności, przeciwko odrzuceniom – bo nawet do wspólnot modlitewnych nie chciano mnie przyjąć….. Pana Jezusa też odrzucano, też oczerniano.

  Nauczyłam się ofiarować Panu Jezusowi te moje odrzucenia, nauczyłam się przebaczać każdemu bliźniemu i modlić się za tych którzy mnie niszczą ale przede wszystkim nauczyłam się błogosławić każdego człowieka. I to jest dla mnie wymiar Miłosierdzia Bożego.
Zaczęli się do mnie zwracać niektórzy znajomi z prośbą o modlitwę w bardzo trudnych przypadkach rodzinnych, m. in. matka zniewolonego syna, modliłam się za tego młodzieńca codziennie aż w końcu przyszła podpowiedź „z góry” – post. Pościłam do tej pory w dni nakazane – a teraz jakby czas próby i podjęłam się postu 40 dniowego w różnych intencjach, tego młodzieńca także. Przystąpiłam do spowiedzi św. otrzymałam pozwolenie i błogosławieństwo.
Nie było łatwo, ale te moje zmagania Pan osładzał takim wielkim pokojem w sercu, lekkością, radością. I cały czas ten poświęcałam modlitwie za tych za których pościłam, ofiarowałam Komunię św. z ufnością oddawałam Panu i polecałam tych za których się ofiarowałam.

  Czy są owoce tego mojego postu? Tego nie potrafię powiedzieć jeśli chodzi o tych za których pościłam, natomiast w moim życiu następuje cały czas przewartościowanie, jakby powrót do porządku bożego.
Złagodniałam, uczę się milczeć i słuchać innych, pokory dużo mi jeszcze potrzeba. Pan uczy mnie dostrzegać potrzeby bliźnich nie tylko te doczesne – którym akurat zaradzić w tej chwili nie potrafię .
Później zaczęła w moim sercu serca rozkwitać myśl- że może sama modlitwa to za mało, że może trzeba zacząć bardziej otworzyć serce i spostrzec potrzebujących, odrzuconych.
I spostrzegłam ….. śpiącego bezdomnego człowieka, którego obchodzono ze wstrętem.
Zaczęłam codziennie rano przynosić temu Panu jedzenie, dzieliłam się z Nim tym co miałam. Zostawiałam w torebce i szybko odchodziłam, bałam się spojrzenia tego Człowieka i …mojej nędzy, że jestem tak bardzo tchórzliwa, że nie potrafię z tym Człowiekiem zamienić nawet słowa.
I dziś , dziś rozmawiałam z tym Panem, jakie ten człowiek na mądre, czyste oczy, oczy Jezusa. Był bardzo onieśmielony , zawstydzony, ale to moja nędza jest większa niż Jego.

  Pan mi dziś pokazał jak trzeba być pokornym i uniżonym chcąc służyć innym. To nie tak jak nam wydaje, oddam to co mi nie potrzebne i sprawa pomocy bliźniemu załatwiona. To tak nie działa.
Bo uczynki Miłosierdzia to te które rodzą się z pragnienia serca.
Ja tylko żałuję bardzo że tylko taką pomoc mogę temu Człowiekowi ofiarować. Panie bądź miłościw mnie grzesznej…..
Teraz wiem, że to mnie ten Człowiek pomógł, bo to w Nim ujrzałam Jezusa cierpiącego, bo tylko Pan mógł tak patrzeć na drugiego człowieka.
A przecież mamy kochać bliźniego jak siebie samego, nie gorszyć, nie oczerniać bo drugi człowiek to Sacrum – a ten bezdomny, zawstydzony swoją biedą jest godzien największej miłości, bardziej niż ja.


  Panie Jezu – Ty w swoim Miłosierdziu Najłaskawszy Zbawco ocaliłeś mnie od zguby – Panie prowadź mnie swoimi ścieżkami, Panie bądź ze mną i ochraniaj mnie przed upadkiem. Jezu ufam Tobie. Amen
      
 Warszawa dnia 9 sierpień  2016 r.
                                                      Elżbieta K

5 komentarzy:

  1. Szczęść Boże.
    Dziękuję za Twoje świadectwo Elu.
    To wielka łaska, że mogłaś "coś" dla nas napisać.
    Pan ma dla Ciebie jakiś plan.
    Boże Miłosierdzie nie ma granic.
    Wiem, jak czasem trudno jest powiedzieć... Bodź wola Twoja... Trzeba się tylko otworzyć na Bożą Miłość, zaufać Panu, a to czasami trudne, sama mam lęki, i opory. Boję się zła. Tylko Bóg może stworzyć coś z dobrego, z czegoś , co dobrem nie było.
    Wielbijmy Pana za Jego miłość.
    Pozdrawiam. Bożenka Pz

    OdpowiedzUsuń
  2. Elu powiem tak , jesteś kochana ,mądra, cudowna. I wiesz co Ci powiem? Mamy tak dużo wspólnego ze sobą. Czytając to świadectwo tak jakbym czytała o ...sobie. I ten bezdomny...I dużo innych rzeczy...
    Niech Cię Pan Bóg błogosławi.
    Współmodląca Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  3. :) Eluniu :):):) jesteś wspaniała, nie tylko umiesz dostrzec pragnienia Serca Jezusa, ale jeszcze je spełniasz! Niech Pan Ci błogosławi i zlewa na Ciebie swoje łaski w całej obfitości! I bardzo Ci dziękuję, że napisałaś i bardzo Cię proszę o modlitwę za nas tu modlących się, abyśmy otwierali swoje serca do dzielenia się i wzajemnego ubogacania, a tym samym służenia sobie i wszystkim, którzy wchodzą na tą stronę. Eluniu :) jesteś przepełniona miłosierną miłością, bo Pan jest z Tobą według Twojego serca otwartego na Niego i ludzi. Bardzo Ci dziękuję za Twoje świadectwo i podobnie jak Magdalena odnajduję siebie w Twoich słowach... a dar łez kiedyś dosłownie uratował mi życie, bo zamiast się buntować musiałam płakać :):):) tak, że nawet nie mogłam mówić i dopiero wtedy zaczęłam uczyć się życia w pokorze i tylko Bożą mocą. Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Współmodląca się Anna18 sierpnia 2016 17:17

    Elu. Bardzo piękne świadectwo. Życzę Ci każdego wspaniałego dnia Twojego Zycia w odnajdywaniu Woli Bożej i godzeniu się z nią.
    Tak wielu powtarzam, że tak naprawdę to nic od nas nie zależy, że trzeba się godzić z Wolą Najwyższego, a Ty pięknie to ujęłaś i pozwolisz, że będe się posiłkowała Twoim świadectwem w wskazywaniu drogi.
    Wielkie dzięki

    OdpowiedzUsuń
  5. I ja Ci dziękuję. Ubogaciłem się również.
    Wiem jak czasem trudno jest przyjąć to co nas nieprzyjemnego spotyka ale myślę, że im więcej będziemy "wzmacniać" się Panem Bogiem w czasie "pokoju" tym mocniejsi będziemy wtedy gdy nadejdzie ciężka próba.
    Codziennie rano rozmawiam z Panem Bogiem również takimi słowami:
    "Panie Jezu - dziękuję Ci za szczęśliwie przeżytą noc. Wielbię Twoje Przenajświętsze Serce i ofiarowuję Ci moje serce, wraz ze wszystkim tym co ten dzień przyniesie - na przebłaganie za grzechy całego świata, zwłaszcza te które godzą w Twoje Przenajświętsze Serce i Niepokalane Serce Maryi - Twojej i naszej Czułej Matki. Pragnę zjednoczyć swoje dzisiejsze wszystkie działania z zasługami Twojej Przenajświętszej Korony Cierniowej. Nie pozwól Panie bym stracił z oczu Twoje Oblicze. Duchu Święty przyjdź i napełnij mnie Swoją Obecnością - kieruj moimi myślami, słowami i czynami. Pobłogosław każdemu człowiekowi którego dziś spotkam i który spotka mnie".
    Niech i Tobie i twojej Rodzinie, która Cię odtrąciła Pan Bóg błogosławi. Niech i oni zobaczą swoją nędzę i się nawrócą.
    Z Panem Bogiem i Maryją. mariuszB.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.