Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

30.12.2014

Witajcie :) w Panu :) … i w zmaganiach w wierze… cz. 2 Iść ku Świętości.




  Inną kwestią powodującą nieporozumienia… jest  temat  „ świętości ”… „nieba” …niektórzy mówią np. że do świętości trzeba mieć szacunek i dystans,  a Anioła Stróża nie należy angażować i prosić o pomoc, że kiedy sam zechce to pomoże…  a co do nieba, to mówią … jako na ziemi tak i w niebie … a więc wszędzie to samo, nie może tam być lepiej… o ile w ogóle jest jakieś niebo…

…niejednokrotnie słyszę też od różnych osób, tak jakby podkreślających  swoją szczególną winę i małość takie słowa :  „ ja to pójdę do piekła … no ewentualnie do czyśćca, ale wątpię…”

…a w ogóle to nic nie wiadomo o tym świecie niewidzialnym i skąd ja biorę takie różne wiadomości…
że to całe nauczanie Kościoła to wymysł duchowieństwa…  i to wszystko mówią także osoby przystępujące w niedzielę, a nawet częściej do Komunii Świętej … Ogólnie mówiąc pomieszanie z poplątaniem… i nie ukrywam dla mnie ból i krzyż… tym większy, że kiedy czasem na cmentarzu spotykam starszą osobę i tak się zawiązuje pogawędka  na temat kruchości życia, niepewności jutra, próbuję coś szepnąć na temat szczęścia wiecznego i… widzę zaniepokojenie w oczach i… słyszę coś w rodzaju stwierdzenia : „Wie pani im częściej tu przychodzę /czyli na cmentarz/ tym bardziej  wątpię, że tam coś jest…” 

… i różne argumenty przedstawiają na poparcie tej swojej teorii, a kiedy sugeruję, że wszyscy ludzie są powołani do świętości, że Bóg kocha nas ponad życie swojego Syna, że tak jest na milion procent, bo tak powiedział sam Pan Bóg :) … Prawda Najświętsza… że z łaską Bożą można i trzeba współpracować i jak wiele od tego zależy … nie wierzą, bo to nie zgadza się z ich obiegowym wyobrażeniem Kościoła i Pana Boga… a jakże często obraz ten został ukształtowany  na podstawie wypowiedzi pseudonaukowców oraz  krytykanckich medialnych opinii   i tak łatwo umyka z naszej pamięci  fakt, że Kościół tworzymy właśnie my  i jacy my jesteśmy, tak  jest postrzegany Kościół…

… Panie Jezu, czy znajdziesz wiarę kiedy przyjdziesz? /por. Łk  18, 1-8/... często  wołam sercem… Jezu dopomóż, naucz jak  wzbudzić nadzieję w człowieku :)… z pomocą przychodzi Ewangelia :) , a więc sam Pan Jezus :)… a Jezus zawsze  mówił  delikatnie… jeśli chcesz, pójdź za mną…

… :) odkąd zrozumiałam podany wyżej fragment Ewangelii, że te „ prześladowania” których doświadcza przecież wielu z nas,  sam Pan Jezus przewidział, a wręcz zapowiedział, a tym samym chciał także  przygotować wierzących na to, że wszystko jest w Bożych rękach… a skoro tak, to siły znajdę wyłącznie w  wyzwalającym działaniu i wsparciu  Boga…  także właśnie po to, by nie stać się letnią, obojętną na przyszłość innych ludzi… żeby samej nie pogubić się w tym wszystkim…

…On sam weźmie mnie w obronę /por. Łk 18,7/… On sam ochroni moje serce przed rozżaleniem, czy  niechęcią wobec postępowania  niektórych  moich bliskich :) czy innych osób…,  ustrzeże mnie od słów mogących  doprowadzić do konfliktu… wciąż  chcę tego pragnąć i być na Jego działanie otwartą …
...niezamącony spokój, zdolność milczenia kiedy trzeba,  podejmowania modlitwy w sercu, aby emocje opadły… czy też innym razem słowa, które przychodzą same :) , słowa konkretne , mocne, ale z miłości do drugiego… to pewna pomoc Boga  w opisywanych sytuacjach… to doskonała i jakże trudna szkoła życia wiarą bez względu na wszystko :):):)  

Jestem coraz bardziej przekonana, że niektórzy  z najbliższego otoczenia zastanawiają się nad źródłem mojej radości i cichej pewności w sprawach wiary i Kościoła :)…  a ja tylko… wciąż wyobrażam sobie Pana Jezusa, który wchodzi ze mną do domu i siada razem z nami, bo tylko On sam  po ludzku nierozwiązywalne problemy może prostować… to jest moja radość, że Bóg jest, żyje, działa i wstawia się za nami, nieustannie służy pomocą :)… ufam, że kiedyś inni poczują Jego obecność także dzięki mojej wierności… :

  Jest jeszcze inny fragment Ewangelii, który bardzo mi pomaga :)… w trwaniu :)…

„Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie” /Łk 12,48b/…

…czy otrzymałam wiele ?  Skoro napisałam to co wyżej :) … kiedy rozglądam się wokół :) … obawiam się, że tak :):):):) …

… skoro otrzymałam trzeźwość umysłu w sprawach wiary, łaskę żywej wiary, oraz umiejętność pogłębiania życia wiarą,  chociażby na Tej Stronie z Wami wszystkimi /przecież wszyscy tu jesteśmy w tym celu :)/,  to Pan Bóg zaprasza mnie do głoszenia Go… najpierw najbliższym, bo to jest chyba najtrudniejsze, także ze względu na stałość relacji i powiązania emocjonalne :)…

…to  właśnie świadomość, że kiedyś zapyta mnie o to jak służyłam ludziom szukając Jego Miłości…  bardzo mnie to mobilizuje do czujności, aby przypominać o Bożej obecności w naszym codziennym życiu, uświadamia mi też na każdym kroku, że najprościej składać świadectwo życiem, czyli troszczyć się o własne życie, aby było ono zjednoczone z wiarą…  

…chociażby właśnie przez uczynienie znaku krzyża w odpowiednim momencie… bez słów oddać się Bogu w konkretnej sytuacji :)… :) albo nie podejmować w rozmowach tematów, które są sensacyjne,  ekscytujące… są pożywką dla negatywnego i krytykanckiego myślenia, mówienia o Kościele…
czy też przed wspólnym posiłkiem zainicjować modlitwę  co może  wprawić innych w zakłopotanie :)… ale … wy przecież nie musicie się modlić :), czy  wreszcie natychmiastowa modlitwa serca np. aktem strzelistym  za innych , ale  także , by chronić siebie  w zachowywaniu  czystego serca  od niepotrzebnego zamieszania :) …  tu Matka Boża  udziela najwięcej  pomocy…  wnoszenie radości w spotkania życzliwości, która jest ponad wszystko… która wręcz wzmaga się gdy inni usiłują dokuczyć… :)

…nie  jest łatwo, ale :):):)…  ale Bóg jest z nami… Bóg, który  potrzebuje naszych dłoni do pracy i ust do głoszenia, nigdy się nie narzuca tylko delikatnie zachęca każde swoje dziecko… :) :) :)… i taka postawa jest dla mnie wzorem do naśladowania, tego chciałabym się nauczyć :)… o to się staram każdego dnia :) :) :)… oczywiście z bardzo różnym skutkiem i nieudolnie :) po ludzku :)... ale jak to mówią tylko trening czyni mistrza :) :) :)… więc mam nadzieję… :)
                                                                                                     
                                                                                            Elżbieta


2 komentarze:

  1. Kochana Elu!!!

    W moim odczuciu otrzymałaś wiele , ale wiele dajesz, jak sama zauważasz, choćby na tej stronie. Prawie każdego dnia możemy znaleźć świadectwo Twej miłości do Boga i człowieka
    Elu , kiedyś skierowałaś osobiście do mnie słowa, które jakże są dla mnie ważne , często do nich wracam, szczególnie w chwilach dla mnie trudnych.
    Nie mam teologicznego wykształcenia i na tej stronie znajduje odpowiedzi na trudne pytania mojego serca , a nawet drogowskazy do Nieba .
    Dziękuję Tobie za Twą szlachetność, za Twe krzepiące słowa i tyle uśmiechu :):):)
    Jestem pewna , że Serce Pana raduje się widząc Twe starania.

    OdpowiedzUsuń
  2. :):):) Uleńko :) dziękuję za Twoje życzliwe serduszko :)... jestem przekonana, że każdy z nas stara się i daje z siebie wszystko... a Pan Jezus jak widzi te 518 :):) zadeklarowanych i modlących :):) się to może cieszy się pomimo cierpiącego Najświętszego Serca, które nie ma zbyt wielu powodów do radości... tym bardziej skoro już tu jesteśmy i łączy nas taki piękny cel, umacniajmy się wzajemnie , rozmawiajmy o wierze, dzielmy się naszym jej przeżywaniem :) tak wiele jest możliwości :) ... wszystko może nam pomóc w tym abyśmy stawali się Jego wiernymi Przyjaciółmi... uśmiech na ustach pomimo trudów :) owszem to nie jest łatwe... ale nikt nie obiecywał, że życie na ziemi będzie łatwe... czasem i uśmiech przez łzy :) ... ale zawsze uśmiech serca :):):)...jeszcze raz dziękuję Uleńko :):)

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.