Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

29.12.2014

Witajcie w Panu :) … i w zmaganiach w wierze… Cz. 1


  Święta Bożego Narodzenia, wcześniej rekolekcje, Sakrament Pokuty…. nasz osobisty  duchowy remanent….
  Był też spotkanie przy wigilijnym stole wśród naszych Bliskich, przy którym niekiedy bywa trudno…

  Wcześniej już jednak… Anetka i Sławek poruszyli problem, dla mnie przynajmniej niezwykle ważny,   
  Zachęcał on do dzielenia się i rozmów o tym,  jak żyjemy wiarą :):):), a dokładniej jak troszczymy się, by inni też mogli poznać Pana Boga…  :)

Dzielę się moimi przemyśleniami i działaniem :) czyli jak próbuję sobie radzić :), aby żyć zgodnie z wiarą…  także w trudnych relacjach z innymi…

  Tak jak Pan Jezus powołał uczniów, aby przygotować ich do posługi apostolskiej w Kościele, tak każdy z nas jest powołany mocą Chrztu Świętego, aby rozwijać własną wiarę i dzielić się nią z innymi… aby żyć zgodnie z Ewangelią :)

…a tu taki świat, w którym wszystko sprzyja koncentracji na tym co materialne i doczesne… świat, który  za wielkie pieniądze kupuje serca ludzkie i przykuwa je do siebie… a cenę płaci  najpierw konkretny pojedynczy człowiek,   a następnie całe społeczności …   aby człowiek zapomniał, że życie w świecie to nie jest całe życie,  świat wynajduje coraz to nowe sposoby, łudząc  ideologiami , wolnością zniewoleń i obietnicami raju na ziemi… a Pan Jezus powiedział, że Królestwo Boże nie jest z tego świata… więc świat robi wszystko, aby człowiek zapomniał o słowach Boga…

…bardzo to trudne, ale jeśli spojrzymy na czas życia Pana Jezusa to z łatwością dostrzeżemy, że było podobnie… mała garstka uczniów i to też nie zawsze wiernych, oraz zagubione tłumy szukające bardziej pożywienia dla ciała, aby nie czuć głodu…  więc dzisiaj nie ulegajmy łatwemu zgorszeniu niejednokrotnie wywoływanemu sztucznie…

  A Jezus, jako żebrak miłości wciąż przychodzi :)  i pyta; czy miłujesz mnie, czy mnie kochasz? … Czyż możemy więc narzekać na „ten” świat, który będąc w ludzkich rękach zmienia się o tyle, o ile zmieniają się okoliczności historyczne,  oraz ludzkie pomysły na życie… bo przecież ludzkie problemy, pytania o sens życia :)  wciąż są takie same :):):)… ale i Bóg jest niezmiennie Miłością…

  Takie są moje argumenty,  w trudnych sytuacjach  oszczędzam szczegóły, bo ćwiczę się w nienarzekaniu  :) … by chronić radość przed rozlewającym się narzekactwem… zapewne wiele ludzi / ja też :) /nie otrzymało od własnych rodziców   zachęty  do budowania swoich relacji  z Panem Bogiem, a cóż dopiero mówić o przekazaniu wiary swoim dzieciom… I tu zaczyna się prawda o codzienności w wierze…   czy żyjemy tak jak Pan Jezus nauczał…   Życie pokazuje jak może  przebiegać linia podziału, o której Pan Jezus uprzedził… tak dawno :)  chociażby tymi słowami : 

  Przyszedłem rzucić ogień na ziemię i jakże bardzo pragnę, żeby on już zapłonął. Chrzest mam przyjąć i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam.
Odtąd bowiem pięcioro będzie rozdwojonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej. (Łk 12,49-53)

  …Dwa różne światy :) … w moim przypadku…:) kiedy wchodzę do domu  Rodziców od razu dowiaduję się o wszystkich aferach mających miejsce w Kościele, a także ileż to szkody Kościół wyrządza ludziom…  a moje argumenty są proste i niezłomne …  że za tym co złe stoją konkretni ludzie, którzy jednak są wszędzie, a kwestią najistotniejszą jest moje/ każdego / zbawienie i budowanie relacji z Bogiem, że nawet jeśli sakramentów udziela kapłan zagubiony w problemach to Boża Łaska i tak działa z mocą, bo Kościół jest Chrystusowy  i to Pan Jezus nas zbawia… owszem właśnie w Kościele i to takim jaki on jest, czyli świętym i grzesznym jednocześnie… żyjemy i tęsknimy za szczęściem, które nie przeminie, za miłością prawdziwą…  grzeszność dotyczy ludzi,  a świętość Boga, a Kościół to spotkanie  świętości :) i grzeszności… świętość też może dotyczyć ludzi dzięki Bożemu działaniu właśnie / i tylko/ w Kościele :) :) :)


   Czy mogę mieć wpływ na zmianę, kształtowanie właściwego rozumienia misji Kościoła ?... wobec starszych osób … no nie wiem :) , krytykanctwo, postrzeganie Kościoła jako instytucji… itp. … obiegowe opinie… znamy to, bo pełno tego wokół… Pod moim adresem złośliwości i niszczące uwagi dosłownie za wszystkich i za wszystko co się dzieje w Kościele… ale także za to, że kiedy mnie pytają potrafię powiedzieć: kocham Pana Jezusa,  Bóg się o mnie troszczy z czułością najlepszego Ojca, codziennie uczestniczę we Mszy Świętej, często przystępuję do sakramentu pokuty, należę do wspólnoty … jestem szczęśliwa dzięki Jezusowi :):):)… cóż, nawet moim Dzieciom obrywało się za mnie , że taka „ święta” jestem… a przecież nie jestem :):):)… jeszcze :) …

…te zmagania to swoiste „męczeństwo” … ale kto inny jak nie  my modlący się  możemy zatroszczyć się o starszych, czy młodszych ludzi, którzy nie szukają zacieśniania relacji z Bogiem… Cdn.
                                                                                                Elżbieta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.