Już
niedługo kolejna rocznica ślubu... Pan Bóg postawił na
mojej drodze piękną kobietę. Więcej- kobietę bardzo mądrą!
Taką, która nie kieruje się schematami i przyzwyczajeniami,
ale co dzień, na nowo pyta, co będzie dla nas najlepsze? I muszę
przyznać, że jeśli dotychczasowe lata przyniosły dobre owoce, to
jest to głównie jej zasługa. Dlaczego?
Może to banalne, ale chociażby dlatego, że jest prawdziwą
kobietą! Dopiero przy niej odkrywam, co to znaczy być mężczyzną.
Jak każdy facet lubię walczyć, popisywać się i zgrywać
twardziela. Potrafię odważnie rzucić komuś prawdę prosto w
twarz, ale gdy trzeba przyznać się, że zapomniałem kupić
ziemniaki, to zaczyna się dziecinne tłumaczenie i zwalanie winy na
innych. To ona pokazała mi, co to jest prawdziwa odwaga- odwaga
stanięcia w prawdzie przed samym sobą. Jestem taki i taki, mam
takie i takie wady, i nie ma co się oszukiwać! Teraz, gdy jest ktoś
kogo kocham, i kto swoje życie oddaje w moje ręce, nie wystarczy
już zgrywanie twardziela. Teraz naprawdę muszę nim być i to w
najzwyklejszych sprawach. Powoli zaczynam też rozumieć, że nie
chodzi o to, aby być idealnym. Ważne jest raczej, aby dać się
poznać i pokazać siebie takim, jakim się jest. I chyba to mnie w
niej najbardziej zauroczyło- nie wstydziła się, że jest słaba.
Dla mnie to był szok! Patrzyłem na nią, a ona w swej słabości
była jeszcze piękniejsza!
Przyznaję, że strasznie denerwują mnie niektóre jej wady. Ale gdy widzę, że ona sama już sobie z nimi nie radzi, wtedy odkrywam coś nowego- jeszcze bardziej ją kocham i jeszcze bardziej pragnę się o nią troszczyć! Podobnie jest ze mną. Odkrywam, że moje problemy w życiu wyważone są na dwie osoby. Sam ich nie uniosę. I chyba po to właśnie Pan Bóg łączy nasze życia. Jak Mu to wyjdzie, czas pokaże. Ludzie mówią, że On to i na krzywych liniach naszego życia potrafi prosto pisać, więc problemów chyba miał nie będzie?
Przyznaję, że strasznie denerwują mnie niektóre jej wady. Ale gdy widzę, że ona sama już sobie z nimi nie radzi, wtedy odkrywam coś nowego- jeszcze bardziej ją kocham i jeszcze bardziej pragnę się o nią troszczyć! Podobnie jest ze mną. Odkrywam, że moje problemy w życiu wyważone są na dwie osoby. Sam ich nie uniosę. I chyba po to właśnie Pan Bóg łączy nasze życia. Jak Mu to wyjdzie, czas pokaże. Ludzie mówią, że On to i na krzywych liniach naszego życia potrafi prosto pisać, więc problemów chyba miał nie będzie?
I
jeszcze jedna sprawa. Piękne jest to, że pochodzimy z zupełnie
różnych rodzin i środowisk. Oboje mamy coś, czym możemy
się obdarowywać- naszą inność. Jest to doskonały materiał do
kłótni, ale i do ciągłego radosnego zaskakiwania
się. Myślę, że od nas zależy, jak to wykorzystamy. Ciągle mamy
do siebie tyle pytań, tyle spraw do obgadania. Dzięki temu uczymy
się rozmawiać. Aż głupio bo sam wiele razy przyłapałem się na
tym, że słucham nie po to, aby się czegoś dowiedzieć, ale by
utwierdzić się w swoim przekonaniu. Domyślam się, że bez
szczerych rozmów wszystko się posypie. Dlatego stawiamy na
jedność i otwartość: „W jedności siła!”- jak mówi
motto na jedno dolarówce. Lepiej mniejsze dobro razem, niż
większe, ale w niezgodzie.
Z
prośbą o modlitwę:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.