Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

11.10.2013

Bądźcie miłosierni...

  Trochę Bóg namieszał tymi słowami w moim życiu..."bądźcie miłosierni"...

   Każdy, kto nie jest, jak Święty, czyli właściwie każdy zastanawiający się nad tym, wie, że dla człowieka to bardzo trudne.
Myślę, że Bóg też doskonale zdaje sobie sprawę, jak wysoko zawiesił poprzeczkę dla tych, którzy faktycznie chcą iść Jego drogą. Wysoko,
ale do przeskoczenia... Jest tylko jeden szczegół... nie samemu, ale dzięki Łasce Najwyższego...


   Łatwo mówić o wybaczeniu, gdy nikt nie zrobił nam nic złego, można wspominać, gdy to już jest historią, ale jak wybaczyć, gdy doświadczamy zranienia każdego dnia, gdy nie sposób się od tego uwolnić, można tylko przyjąć…, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy wybaczymy oprawcy,
gdy oddzielimy zło, którego się dopuszcza względem nas,
od osoby, która je czyni.

   Mam takie "pola" do wybaczenia w swoim życiu. Był okres, gdy mówiłam Bogu...Panie to niemożliwe, abym mogła kiedykolwiek wybaczyć, to jest nie do zrobienia..., ale taka deklaracja wiązała się z rezygnacją z obranej drogi. Drogi do Boga. A tego nie chciałam...

   Kilka nieprzespanych nocy zaowocowało już modlitwą… Panie, ja bez Twojej pomocy nie jestem w stanie wybaczyć...

   Myślę, że Bóg oczekuje przede wszystkim naszej szczerej deklaracji,
że chcemy wybaczyć, bo tak naprawdę, tylko tyle możemy. Reszta w Jego rękach.
Już kilkakrotnie miałam takie momenty, że żal, złość, zranienia ustępowały z serca "jak ręką odjął", była cisza i pokój i wiem, że nie było w tym żadnej mojej zasługi, tak jakby Bóg mówił… "dla mnie wszystko jest możliwe"… Takie momenty są dla mnie jak promyk słońca w czasie burzy...
Całym sercem chcę wybaczyć i cały czas wybaczać. Swoją wolą, wybieram drogę Pana, ale jestem tylko człowiekiem, nie zawsze umiem zapanować nad złymi emocjami.
Nie modlę się do Boga o umiejętność wybaczania..., bo już wiem, że sama z siebie nigdy nie posiądę tej umiejętności, modlę się o zmianę swego serca, o szczerą miłość do bliźniego i ufność w Miłosierdzie Boże.
Może ktoś powie, że zwalam całą robotę na Najwyższego, że nie chce mi się pracować nad sobą... Nie. Wiem tylko, że czego bym nie zrobiła,
to prawdziwy pokój serca wynikający z odpuszczenia win winowajcom jest Łaską przez duże Ł.

Bądźcie miłosierni...

   Im ktoś bardziej sam stara się sprostać temu poleceniu, tym mniej mu się udaje, im więcej w nas pokory i zgody, aby to sam Bóg działał w naszym sercu, tym jesteśmy bliżsi wypełnieniu woli Ojca.

                                                    Ania M

1 komentarz:

  1. Aniu.
    Przeczytałem sobie znów Twój tekst.
    Po ostatniej rozmowie, w bliskiej przecież rodzinie, było mi to potrzebne.
    Może nie powiem o winie, czy o problemie z wybaczeniem, bo nie staram się odbierać czegokolwiek tak, żeby mimo zranienia, bólu, bo o obrazie mówić nie można, miałbym traktować kogoś, jak winowajcę i mieć mu co wybaczać.
    Doznany zawód to jednak rana.
    Nie mam co wybaczać, ale mam z tym się jakoś pogodzić, tak żyć, jakby tego nie było.
    Ale było.
    Czy posiew nieufności może nie wzrastać, albo dać dobre owoce?
    Tu trzeba nie tyle może, Miłosierdzia Bożego, czy mojej miłosiernej postawy dla kogoś, co Miłosierdzia Bożego i takiej łaski, żebym ja potrafił tak żyć, jakby tego nie było. Żebym nie musiał udawać, że tego nie było i nic się nie posiało, tylko, żeby tak naprawdę było.

    Sławek

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.