Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

22.01.2023

„Gdy [Jezus] posłyszał, że Jan został uwięziony, usunął się do Galilei” (Mt 4, 12).


Początek publicznej misji Jezusa wiąże się z końcem publicznej misji Jana.

Bezkompromisowa postawa Jana wobec niemoralnego prowadzenia się Heroda, stała się bezpośrednią przyczyną jego aresztowania:

Herod bowiem kazał pochwycić Jana i związanego wrzucić do więzienia. Powodem była Herodiada, żona brata jego, Filipa. Jan bowiem upomniał go: «Nie wolno ci jej trzymać» (Mt 14, 3-4)”.

Nie wolno. Jan nie ma wątpliwości, że są czyny, które zawsze stoją w sprzeczności z wolą Boga. Nie dlatego, że Bóg ogranicza, lecz przeciwnie: dlatego, że czyniąc zło,  sami ograniczamy sobie dostęp do Tego, który jest źródłem wszelkiej, autentycznej szczęśliwości. Jego stwórczej woli, każdy człowiek zawdzięcza istnienie i tylko w Nim znajdzie swoją pełną realizację, która sięga wieczności. W tej perspektywie życie doczesne jest jedynie etapem życia wiecznego. Od naszych codziennych decyzji zależy, czy śmierć stanie się dla nas bramą do wiecznej szczęśliwości w ramionach kochającego Ojca, czy do tragedii wiecznego pragnienia Boga, które, nigdy niezaspokojone, niczym żrący kwas rozpaczy, bez końca paliło będzie serce zamknięte grzechem na Bożą łaskę.

Początek męczeństwa Jana, które znajdzie swój tragiczny finał w jego egzekucji, będącej następstwem podstępu Herodiady i słabości Heroda, jest dla Jezusa znakiem, że nadszedł zapowiadany przez proroków czas, aby wystąpił publicznie. Swoim cierpieniem za bezkompromisowość w odważnym głoszeniu prawdy, że Boże przykazania obowiązują każdego bez wyjątku, Jan przemówił głośniej i wyraźniej niż nad wodami Jordanu. To właśnie przez swoje cierpienie i śmierć najpełniej zapowiedział nadejście Mesjasza – Sługi Pańskiego.

Kiedy publiczna misja Jana dobiegła końca, rozpoczęła się misja Jezusa. Co ciekawe, rozpoczęła się ona od Jego odejścia do Galilei, ponieważ – być może – w Judei Jezus czuł się zagrożony. Paradoksalnie, to wydarzenie, które pozornie wskazywało na bezdyskusyjną władzę Heroda, wpisywało się w odwieczne plany Boże:

Opuścił jednak Nazaret, przyszedł i osiadł w Kafarnaum nad jeziorem, na pograniczu Zabulona i Neftalego. Tak miało się spełnić słowo proroka Izajasza: Ziemia Zabulona i ziemia Neftalego. Droga morska, Zajordanie, Galilea pogan! Lud, który siedział w ciemności, ujrzał światło wielkie, i mieszkańcom cienistej krainy śmierci światło wzeszło” (Mt 4, 13-16).

Powrót Jezusa do rodzinnej Galilei, nabiera znaczenia proroczego. Światło Boże odrzucone, od Jego narodzin, przez Jerozolimę, rozjaśnia ciemności Kafarnaum. Jerozolima, mimo świątyni, domu Ojca, jak nazywał ją Jezus, pogrążyła się w ciemności, ponieważ nie rozpoznała dnia swojego nawiedzenia (por. Łk 19, 44). Nowym domem Ojca stanie się wspólnota tych, którzy otworzyli serca na Jego wezwanie:

Odtąd począł Jezus nauczać i mówić: «Nawracajcie się, albowiem bliskie jest królestwo niebieskie” (Mt 4, 17).

Nawrócenie (gr. metanoia) jest możliwe jedynie wówczas, gdy uwierzy się w bliskość królestwa Bożego, to znaczy w bliższą obecność Boga w życiu człowieka otwartego na Jego dobro i miłość. Tej obecności można doświadczyć i całkowicie się w niej zanurzyć, jak dziecko tonie w silnych ramionach kochającego ojca: bez reszty i z całkowitym zaufaniem.

Właśnie, dlatego Bóg stał się człowiekiem. Możemy wręcz namacalnie doświadczyć bliskości Ojca, Jego miłosiernego panowania, gdy uwierzymy Synowi i posłuszni Jego słowu, zmienimy swoje życie. On jest jedyną Bramą owiec, które chcą odpoczywać na niebieskich pastwiskach. On jest ich jedyną, pewną Drogą do Ojca, ponieważ wyznaczył kierunek ku niebu własną krwią, gdy dźwigał krzyż na Golgotę. On jest jedynym skutecznym Lekarzem dusz, ponieważ w Jego ranach jest nasze zdrowie, a Jego krew jest napojem dającym życie wieczne. On jest jedynym Słowem Ojca, którego warto posłuchać i do którego dźwięku nieustannie się dostrajać, przez odwracanie od grzechu i podejmowanie wysiłku życia na Jego podobieństwo.

Jezus jest nie tylko Słowem Ojca, lecz również Jego zbawczym Czynem. Przez swoje czyny, bowiem, objawia równie elokwentnie nieskończoną miłość Boga do każdego człowieka:

I obchodził Jezus całą Galileę, nauczając w tamtejszych synagogach, głosząc Ewangelię o królestwie i lecząc wszystkie choroby i wszelkie słabości wśród ludu. A wieść o Nim rozeszła się po całej Syrii. Przynoszono, więc do Niego wszystkich cierpiących, których dręczyły rozmaite choroby i dolegliwości, opętanych, epileptyków i paralityków, a On ich uzdrawiał” (Mt 4, 23-24).

                                                                 Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.