Tytuł dzisiejszej uroczystości Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej wskazuje na fakt, iż Pascha Jezusa weszła w swój nowy, kulminacyjny wymiar w momencie triumfalnego wjazdu Pana do Jerozolimy. Może to brzmieć paradoksalnie, wobec towarzyszących jej wydarzeń, które mają cechy wyraźnie radosne i pełne uniesienia:
„Zbliżał się już do zboczy Góry Oliwnej, kiedy całe mnóstwo uczniów poczęło wielbić radośnie Boga za wszystkie cuda, które widzieli. I wołali głośno: «Błogosławiony Król, który przychodzi w imię Pańskie. Pokój w niebie i chwała na wysokościach»” (Łk 19, 37-38).
Cierpienie Jezusa ma początkowo charakter duchowy, ponieważ ma On świadomość, że oczekiwania Żydów mają wymiar doczesny, polityczny; że ludzie ci, nie rozumiejąc natury królestwa Bożego, odwrócą się od Pana, i wkrótce będą domagać się Jego przybicia do krzyża. Jezus wjeżdża zatem do Jerozolimy obwołany Królem, lecz Jego serce przepełnia cierpienie z powodu tragicznego losu, który czeka święte miasto:
„Gdy był już blisko, na widok miasta zapłakał nad nim i rzekł: «O gdybyś i ty poznało w ten dzień to, co służy pokojowi! Ale teraz zostało to zakryte przed twoimi oczami. Bo przyjdą na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otoczą cię wałem, oblegną cię i ścisną zewsząd. Powalą na ziemię ciebie i twoje dzieci z tobą i nie zostawią w tobie kamienia na kamieniu za to, żeś nie rozpoznało czasu twojego nawiedzenia»” (Łk 19, 41-44).
Wszystkie dramatyczne wydarzenia, które będą miały miejsce później, a które rozważamy w dzisiejszej Liturgii Słowa, stanowić będą realizację Bożego planu, aby człowiek zrozumiał i przyjął do swojego serca prawdziwą naturę królestwa, które Jezus ustanowił na Ziemi, a którą objawił wobec autorytetu władcy tego świata, reprezentowanego przez opresyjne imperium rzymskie.
„Wtedy powtórnie wszedł Piłat do pretorium, a przywoławszy Jezusa rzekł do Niego: «Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?» Jezus odpowiedział: «Czy to mówisz od siebie, czy też inni powiedzieli ci o Mnie?» Piłat odparł: «Czy ja jestem Żydem? Naród Twój i arcykapłani wydali mi Ciebie. Coś uczynił?» Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu»” (J 18, 33-37).
Królestwo Jezusa nie jest z tego świata, to znaczy, że jego źródłem nie jest ten świat, ani jego logika. Nie w nim miejsca na przemoc, a jego ostatecznym celem nie jest bogactwo, ani władza, które podczas kuszenia na pustyni ofiarował Jezusowi diabeł, lecz chwała Boża. Nie oznacza to jednak, że ma ono swoje ograniczenia w czasie i przestrzeni. Przeciwnie, królowanie wcielonego Słowa Bożego obejmuje wszystko, co zostało stworzone: niebo i ziemię, o czym św. Jan Apostoł pisze w pierwszych wersetach swojej Ewangelii:
„Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało” (J 1, 1-3).
Święty Paweł również uczy Kolosan o tym, że Jezus jest sensem i celem wszelkiego stworzenia:
„On jest obrazem Boga niewidzialnego - Pierworodnym wobec każdego stworzenia, bo w Nim zostało wszystko stworzone: i to, co w niebiosach, i to, co na ziemi, byty widzialne i niewidzialne, czy Trony, czy Panowania, czy Zwierzchności, czy Władze. Wszystko przez Niego i dla Niego zostało stworzone. On jest przed wszystkim i wszystko w Nim ma istnienie” (Kol 1, 15-17).
Syn Boży, poprzez cierpienie i śmierć, uczy nas prawdy, że jedyną pewną drogą, która prowadzi do Boga, jest całkowite zaufanie Jego słowu i pełnienie do końca Jego woli, polegającej na nieustannym upodabnianiu się do Niego. Ponieważ Bóg jest Miłością, również i my musimy – jeżeli chcemy kiedyś zjednoczyć się z Nim w Jego chwale – musimy kochać Jego i ludzi. Ta miłość z kolei – o czym uczy nas Pascha Jezusa – nie jest wyłącznie uczuciem, lecz czynem, który często wymaga od nas zaparcia się samych siebie, wyrzeczenia się czegoś, jednym słowem zerwania z logiką królestwa tego świata.
Św. Jan napomina nas:
„Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą! Po tym poznamy, że jesteśmy z prawdy , i uspokoimy przed Nim nasze serce” (1 J 3, 18-19).
Ukrzyżowany Zbawiciel uczy nas dziś, że nigdy nie powinniśmy stawiać granic miłości. Największym niebezpieczeństwem w drodze ku Bogu jest bowiem myśl, że już i tak modlimy się więcej od innych, że okazaliśmy bliźnim wystarczająco dobra. Jezus, nawet w największym cierpieniu nie myśli o sobie, lecz o ocaleniu dusz swoich oprawców:
„Gdy przyszli na miejsce, zwane «Czaszką», ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: «Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią». Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy” (Łk 23, 33-34).
Dzięki mocy promieniującej z modlitwy wstawienniczej Zbawiciela, przez najgłębsze ciemności, jakie kiedykolwiek zapadły na Ziemi, przebija światło rychłego zwycięstwa życia nad śmiercią. Jezus, jedyny Król Wszechświata, odniesie je na swój boski sposób, który nie ma nic wspólnego z pełną przemocy i kłamstwa logiką tego świata, ponieważ niewyczerpanym źródłem Jego mocy jest miłość potężniejsza od śmierci.
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.