Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

15.10.2021

Miłość, obecność i trwanie

 Dusza  szukająca woła do Boga : Co chcesz  abym czyniła ?



Daj mi śmierć albo życie,
Daj siły czy słabości,
Karm mnie wzgardą obficie,
Lub chlebem szczęśliwości,
Daj pokój albo walkę,
W której bym się dręczyła,
Daj wszystko, tylko powiedz
Co chcesz, abym czyniła?

Daj nędzę lub dostatki,
Daj słodycz, chleb gorzkości;
Niech wzrosną smutku kwiatki,
Niech zmilknie śpiew radości,
Daj szczęście, bólu morze,
Niech mnie rwie jego siła.
Tylko powiedz, o Boże,
Co chcesz, abym czyniła?                    
                        św. Teresa z Avila, Poezje

  11 października 2014 w Sanktuarium Bożego Miłosierdzia  w Łagiewnikach miała miejsce uroczysta inauguracja otwarcia roku pięćsetnej rocznicy urodzin  św.Teresy od Jezusa, karmelitanki bosej żyjącej w latach 1515-1582. Razem ze św. Janem od Krzyża dokonała reformy Karmelu. Pozostawiła po sobie wciąż aktualne nauczanie, a historia jej życia pokazuje jak zaprzyjaźnić się z Bogiem…

  Św.Teresa z Avila do klasztoru wstąpiła pod wpływem lęku. Była głęboko przekonana, że jest „na drodze prowadzącej do piekła” – jak napisała w Księdze Życia. Uznała „że stan zakonny jest najlepszy i najbezpieczniejszy”
Początkowo umykał jej uwadze fakt,  że z Panem Bogiem można rozminąć się żyjąc gdziekolwiek, także w klasztorze. Niespełna dwadzieścia lat przeżywała swoje życie  w "burzliwym morzu, wciąż upadając, to znów podnosząc się, i to tylko słabo – i potem znowu upadając".

Cierpiała ze względu na  wewnętrzne rozdarcia, brak  konsekwencji  i uciążliwe roztargnienia  w czasie modlitwy. Te swoje zmagania opisała w Księdze Życia :
 "bardzo często, przez kilka lat, bardziej zajęta byłam pragnieniem, by prędzej skończyła się godzina przeznaczona na rozmyślanie i nadsłuchiwaniem, kiedy zegar wybije, niż dobrymi i pobożnymi myślami. I nieraz chętniej byłabym podjęła się surowej pokuty, którą by mi naznaczono, niż to, że miałam skupić się w duchu dla odprawienia modlitwy wewnętrznej".

  Często ludziom skarżącym się na trudności na modlitwie ktoś udziela rady by się jeszcze więcej starali, by unikali okazji do rozproszeń, by ich postępowanie było bardziej konsekwentne i uporządkowane ...
Takie rady w wielu przypadkach prowadzą do nasilenia się problemu i wzmożenia uczucia niezadowolenia, winy i lęku… Później zdarza się, że ktoś nie chce już słyszeć o religii, Kościele, pobożności, bo rozumie, że to wszystko, a także modlitwa, to są narzucone obowiązki, które trzeba skrupulatnie wypełniać…

Czy Bóg czeka na efekty naszych modlitw?  Czy jest Bogiem, który zaledwie rewanżuje się człowiekowi, otrzymawszy coś najpierw ?

  Stajemy w tym momencie na nowo wobec kwestii obrazu Boga jaki nosimy w sobie, kwestii decydującej o relacji jaką nawiązujemy z Panem.
  W życiu św.Teresy wyobrażenie o Panu Bogu zmieniało się, a najważniejsze było nawiązanie osobistej relacji z Bogiem: "Starałam się, o ile mogłam, przedstawiać sobie obecnego we mnie Jezusa Chrystusa, Pana naszego. Taki był mój sposób modlitwy".  Próbowała  "obraz Boga" kształtować w sobie według Jezusa, którego poznajemy z opisów ewangelicznych. Idąc taką drogą odkryła zarówno nowy rodzaj modlitwy jak i życia. Dzięki kontemplacji Człowieczeństwa  Jezusa Chrystusa poznała Boga, a On stał się jej Przyjacielem.




Szukając sposobu na odnowienie relacji z Bogiem doszła do wniosku , że On, "będąc Bogiem,  jest także i człowiekiem, i nie dziwi się ułomności ludzkiej, bo zna nędzną naturę naszą… Choć to Pan, mogę  przecież  rozmawiać z Nim jak z przyjacielem" .

Przyjaźń prowadzi do zrozumienia , że nawet jeśli popełnię błąd niekonsekwencji, a nawet zgrzeszę, nadal jestem osobą kochaną i upragnioną przez Boga. Właśnie nabywanie świadomości, że się jest kochanym i akceptowanym bezgranicznie, jest najlepszą motywacją do unikania pomyłek i grzechów… żadne najpiękniejsze i najmądrzejsze rady tej świadomości nie zastąpią…

 Po kilkunastu  latach życia w klasztorze Wcielenia w Avila, św.Teresa przeżyła powtórne nawrócenie. Stało się to pewnego dnia, gdy na dłużej zatrzymała się przy obrazie Jezusa Ubiczowanego. Zrozumiała wtedy, że prowadząc życie "byle jakie" zdradza swego Mistrza…

  Św.Teresa od Jezusa, karmelitanka bosa, doktor Kościoła, mistrzyni życia duchowego, dar dla nas wszystkich, daje proste wskazówki każdemu szukającemu bliskości z Bogiem w swoim codziennym życiu …

  "Kto raz zaczął ćwiczyć się w modlitwie wewnętrznej, jakkolwiek by liczne i wielkie były jego wady i usterki, niech jej nie porzuca, bo rozmyślanie właśnie jest środkiem, za pomocą którego może się poprawić, a bez niego poprawa będzie o wiele trudniejsza. (…) Kto zaś jeszcze jej nie zaczął, tego proszę na miłość Zbawiciela, niech nie pozbawia się tak wielkiego dobra. Nie ma tu czego się lękać, wystarczy tylko chcieć".

  Zachęcając każdego do podejmowania  wysiłków  kształtowania swojego życia duchowego, życia modlitwy, św. Teresa dzieli się swoim doświadczeniem. Podaje definicję modlitwy,  mówiąc o niej jak o spotkaniu z kochającą Osobą uświadamia nam, że to właśnie spotkanie osób powinno być  jedynym celem modlitwy:

"Modlitwa bowiem wewnętrzna jest to, zdaniem moim, poufne i przyjacielskie z Bogiem obcowanie i wylana, po wiele razy powtarzana rozmowa z Tym, o którym wiemy, że nas miłuje".

   Taka modlitwa  umożliwia poznanie, odnalezienie siebie samego, takiego jakim się jest. Taka modlitwa wyzwala  i odsłania rozumienie  obietnicy :
"Ja przyszedłem po to, abyście mieli życie i mieli je w obfitości" (J 10, 10)."

Bezinteresowne  przebywanie z Bogiem pozwala zaczerpnąć nowe siły, niezbędne do wykonywania  obowiązków,  do cierpliwego przyjmowania trudów codzienności. Tylko bezinteresowne przebywanie z Bogiem może chronić przed presją skuteczności modlitwy.  Bezinteresowność jest wyrazem prawdziwej przyjaźni i chroni przed traktowaniem modlitwy jako obowiązku, a nawet ciężaru. Brak bezinteresowności może natomiast oznaczać, że człowiek  modlitwę, a pośrednio także Pana Boga chce podporządkować swoim celom…

Święta Teresa była kobietą zdecydowaną w działaniu, rozmodloną i bardzo radosną. Lubiła śpiewać pieśni ludu kastylijskiego, tańczyła z kastanietami w ręku. Miała poczucie humoru i bardzo starała się nie narzekać... a można powiedzieć znaczną część życia ciężko chorowała i zmagała się z wieloma przeciwnościami… Pisała piękne poezje, które swą głębią do dzisiaj poruszają serca.Otrzymawszy łaskę zaślubin duchowych dla swojego Boskiego Oblubieńca napisała poemat:

"Miły mój dla mnie, a ja dla Niego"


Gdym się wyzbyła tutaj wszystkiego,
Znalazłam szczęścia zdrój,
I odtąd jestem wszystka dla Niego,

A On jest wszystek mój.

Gdy Boski Łucznik strzałą swą zranił,
Przeszył do głębi serce me,
Ogień miłości całą mnie strawił,
Że w nim znalazłam szczęście swe.

Odczułam wówczas życia wiecznego
Upajający zdrój,
I jestem odtąd wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

Zranił mnie strzałą rozpłomienioną
I owiał żaru tchem,
Że się uczułam w jedno złączona
Z Bogiem i Stwórcą swym;

I już nie żądam szczęścia innego
Nad tej miłości zdrój,
I jestem odtąd wszystka dla Niego,
A On jest wszystek mój.

                                         oprac.  Elżbieta

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.