Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

25.07.2021

„Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym” (J 6, 11).


To przykre, ale kiedy Jezus ogłasza się, przez swoje słowa lub czyny, prorokiem posłanym przez Boga, wówczas musi salwować się ucieczką i zostaje sam.

W Jego rodzinnym Nazarecie, gdy objawił się jako zapowiadany przez Izajasza Pomazaniec Boży, a potem czynił gorzkie wymówki rodakom, odwołując się do losów Eliasza i Elizeusza, „wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić. On jednak przeszedłszy pośród nich oddalił się” (Łk 4, 28-29).

Podobnie dziś, Jezus, mając do dyspozycji pięć chlebów i dwie ryby, nakarmił około pięciu tysięcy mężczyzn, nie licząc kobiet i dzieci, których mogło być kilka razy tyle. Niestety, „kiedy ci ludzie spostrzegli, jaki cud uczynił Jezus, mówili: «Ten prawdziwie jest prorokiem, który miał przyjść na świat». Gdy więc Jezus poznał, że mieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem, sam usunął się znów na górę” (J 6, 14-15).

Jezus oddala się zarówno wówczas, gdy Jego prorockie i mesjańskie aspiracje są odrzucane z powodu braku wiary, wywołanego zbyt silnym przywiązaniem Jego rodaków do relacji międzyludzkich, jakie łączyły ich z Jezusem, oraz wówczas, gdy – przeciwnie – ludzi do tego stopnia przekonuje Jego działalność taumaturgiczna, będąca widomym znakiem Bożego namaszczenia, że nie tylko widzą w Nim nowego proroka Eliasza, czy Mojżesza, ale również potomka Dawida, oczekiwanego króla, który miał przyjść i odbudować królestwo Izraela, przywracając mu dawny blask.

Dlaczego Jezus nie akceptuje tego, co chcą dać mu ludzie: czci i władzy, która Mu się przecież należy?

Może dlatego, że chce dać nam to, co całkowicie przerasta nasze najśmielsze oczekiwania: w miejsce królestwa ziemskiego – królestwo Boże; zamiast kolejnego władcy politycznego – Emmanuela, Boga z nami.

Dlatego w końcu Jezus zostaje sam. Nawet Jego uczniowie, którzy posługiwali w dystrybucji chleba tłumom, musieli zarazić się entuzjazmem tłumów, skoro Jezus odsunął się nawet od nich. Znajdą Go w pełni dopiero wówczas, gdy zrozumieją sens odpowiedzi, jakiej spętany i poturbowany Rabbi, w niczym nie przypominający króla, udzieli Piłatowi: „Odpowiedział Jezus: «Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd». Piłat zatem powiedział do Niego: «A więc jesteś królem?» Odpowiedział Jezus: «Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu». Rzekł do Niego Piłat: «Cóż to jest prawda?»” (J 18, 36-38).

Odpowiedź na pytanie o prawdę, a raczej o Prawdę, jest kluczowe w zrozumieniu powodu samotności Jezusa, oraz głębokiego sensu, jaki nadał rozmnożeniu chleba. Pan udzielił jej tłumowi, który następnego dnia – odwołując się do manny na pustyni, jako znaku Bożej opieki – zażądał znaku: „Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6, 32-33).

Jezus jest chlebem Bożym, którego życie zostało dane, abyśmy – spożywając Go – mieli życie wieczne: „Jam jest chleb życia. Ojcowie wasi jedli mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6, 48 -51).

Nikt z nas nie jest w stanie dodać niczego do chwały Boga. Nikt nie jest w stanie uczcić Go bardziej niż czczą Go zastępy aniołów w niebie. Nie tego Chrystus oczekuje od nas. On pragnie, abyśmy z wiarą i pokorą otworzyli się na tajemnicę Bożego paradoksu, który zawarty jest w jednym zdaniu: Odwieczny i wszechmogący Bóg „Jam jest (gr. Ego eimi)” staje się pokarmem „chlebem Bożym”, który można łamać i spożywać, przemieniając w siebie. On pragnie, abyśmy nie zatrzymywali się – jak Jego pobratymcy z Nazaretu – wyłącznie na Jego człowieczeństwie, ani nie projektowali na Niego swoich własnych oczekiwań, jakkolwiek nie byłyby one szlachetne, lecz byśmy jak chłopiec z dzisiejszej perykopy ewangelicznej z hojnością dali Jezusowi chleb i ryby – czyli to niewiele co mamy, i otworzyli się na Tajemnicę, w której niemoc człowieka staje się okazją do objawienia się wszechmocy Boga, jak uczył św. Paweł: „Gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska, aby jak grzech zaznaczył swoje królowanie śmiercią, tak łaska przejawiła swe królowanie przez sprawiedliwość wiodącą do życia wiecznego przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” (Rz 5, 20-21).

                                                                       Arek  

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.