Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

26.04.2020

„Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił” (Łk 24, 29).


  Perykopa ewangeliczna, którą rozważamy w dzisiejszą niedzielę, stanowi kontynuację opowieści św. Łukasza o wydarzeniach, jakie miały miejsce w „pierwszy dzień tygodnia”, czyli w pierwszą niedzielę. Dla uczniów zmartwychwstałego Jezusa stała się ona dniem świętym, najważniejszym w całym tygodniu, w którym celebrują pamiątkę Jego paschalnego zwycięstwa nad śmiercią zapowiedzianego przez proroków. Dzięki obecności Pana pośród swojego ludu, niedziela jest Paschą tygodnia, jak uczy św. Jan Paweł II w swoim liście apostolskim „Dies Domini”: „W rytmie tygodnia, wyznaczającym upływ czasu, niedziela przypomina bowiem dzień zmartwychwstania Chrystusa. Jest Paschą tygodnia, podczas której świętujemy zwycięstwo Chrystusa nad grzechem i śmiercią, dopełnienie w Nim dzieła pierwszego stworzenia i początek «nowego stworzenia» (por. 2 Kor 5, 17). Jest dniem, w którym z uwielbieniem i wdzięcznością wspominamy pierwszy dzień istnienia świata, a zarazem zapowiedzią «dnia ostatniego», oczekiwanego z żywą nadzieją, w którym Chrystus przyjdzie w chwale (por. Dz 1, 11; 1 Tes 4, 13-17) i Bóg «uczyni wszystko nowe» (por. Ap 21, 5)” (Jan Paweł II, Dies Domini, 1).
 
 W tę wyjątkową, pierwszą niedzielę, Zmartwychwstały uczynił uczniów uczestnikami swojej paschy, czyli przejścia, przeprowadzając ich z ciemności niewiary, której owocem jest lęk i smutek, do pokoju i radości płynących z doświadczenia Jego realnej obecności.
Ponieważ zaś, jak pisze św. Paweł w Liście do Hebrajczyków, „Jezus Chrystus wczoraj i dziś, ten sam także na wieki”, my również, jeżeli z wiarą otworzymy się na łaskę Bożą, doświadczymy tej samej radości, której doświadczyli uczniowie w Emaus: „Niedziela jednak, rozumiana jako dzień zmartwychwstałego Pana, w którym świętuje się Boże dzieło stworzenia i dzieło «nowego stworzenia», jest w szczególny sposób dniem radości, więcej — dniem sprzyjającym kształtowaniu w sobie postawy radości przez odkrywanie jej prawdziwych cech i głębokich korzeni” (Jan Paweł II, Dies Domini, 55).
Uczniowie zmierzający do Emaus zdawali się być ludźmi przegranymi. Byli rozczarowani, że Jezus Nazarejczyk, „który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu” (Łk 24, 19) i dlatego pokładali w Nim nadzieje na wyzwolenie spod panowania rzymskiego okupanta, zakończył swoje życie w męczarniach na krzyżu. Być może należeli oni do grona uczniów, którzy nie rozumieli słów Zbawiciela, gdy zapowiadał swoją śmierć i zmartwychwstanie, jak pisze św. Marek: „Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: «Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie». Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać” (Mk 9, 31-32. Niezrozumienie słów Pana i lęk przed Nim sprawiły, że uczniowie, którzy przecież nazywali Go prorokiem potężnym w czynie i słowie, nie potraktowali na poważnie drugiej części Jego proroctwa i nie zaczekali, aż miną trzy dni, aby stać się świadkami Jego zwycięstwa nad śmiercią. Tam, gdzie jest lęk, nie ma prawdziwej miłości, ona zaś jest niezbędnym warunkiem, by „rozumieć sercem” (por. Mt 13, 15).
Szczególnie, że Jezus Zmartwychwstały nie jest, jak miało to miejsce za Jego ziemskiego życia, dostępny naszej naturalnej zdolności poznawczej, lecz oglądanie, czy rozpoznanie Pana w Jego ciele uwielbionym jest Bożym darem udzielanym w kontekście powierzonej przez Niego misji. Św. Maria Magdalena, która bardzo kochała Jezusa i trwała przy Nim pod krzyżem, uznała Go za ogrodnika, który zabrał z grobu ciało jej Mistrza. Dopiero gdy Pan wypowiedział jej imię, rozpoznała Go. Wówczas Zbawiciel wskazał na jej misję, którą Maria Magdalena niezwłocznie wypełniła: „Rzekł do niej Jezus: «Nie zatrzymuj Mnie, jeszcze bowiem nie wstąpiłem do Ojca. Natomiast udaj się do moich braci i powiedz im: "Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego oraz do Boga mego i Boga waszego"». Poszła Maria Magdalena oznajmiając uczniom: «Widziałam Pana i to mi powiedział»” (J 20, 17-18). Podobnie, gdy ukazał się uczniom zamkniętym w obawie przed Żydami, Jezus pokazał im swoje ręce i bok, aby się „uwiarygodnić”, a następnie  „rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 21-23). W dzisiejszej perykopie, uczniowie idący do Emaus również rozpoznali Jezusa dopiero wówczas, gdy na to im pozwolił: „Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali” (Łk 24, 14-16).
Relacji Kleofasa i drugiego ucznia z Jezusem w trakcie Jego publicznej misji raczej nie cechowała głęboka wiara, zaś Jego słowo zdało się być posiane w miejscu skalistym, zgodnie z Jego tłumaczeniem przypowieści o siewcy: „Posiane na miejsce skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje” (Mt 13, 20-21). Pan przepowiedział z resztą swoim uczniom podobne zachowanie, gdy po Ostatniej Wieczerzy udali się na Górę Oliwną: „Wówczas Jezus rzekł do nich: «Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada. Lecz gdy powstanę, uprzedzę was do Galilei»” (Mt 26, 31-32).
Nieciekawą sytuację uczniów zmierzających do Emaus pogarszała niewiara w świadectwo kobiet posłanych przez Jezusa: „Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli»” (Łk 24, 22-24). Brak wiary w słowa Jezusa, oraz w świadectwo posłanych przez Niego kobiet, które w pewnym sensie reprezentują rodzący się Kościół głoszący Zmartwychwstałego Chrystusa, doprowadził do tragedii: Kleofas i drugi uczeń uznali historię z zabitym prorokiem za zakończoną i rozczarowani, oraz smutni opuścili Jerozolimę. W tym różnili się od innych uczniów, którzy mimo lęku i nocy zwątpienia trwali w jedności.
Interwencja Jezusa, który „przybliżył się i szedł z nimi” (Łk 24, 15) jest kwintesencją Dobrej Nowiny. Bóg Ojciec nigdy nie uznaje za stracone żadne ze swoich dzieci i posyła Swojego Syna, aby ich odnalazł, niczym pasterz zagubioną owcę (por. Łk 15, 3-6). Św. Jan tłumaczy, że „Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno” (J 11, 51-52), jak więc miał On utracić uczniów, za których oddał życie na krzyżu? Dlatego Zbawiciel, niczym troskliwy Lekarz, najpierw postawił uczniom prawidłową diagnozę, a następnie zaaplikował im skuteczne lekarstwo:  „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?» I zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 25-27).
Wyjaśnienie Słowa Bożego przez Jezusa, Słowa Wcielonego, nie tylko otworzyło umysły uczniów na zrozumienie tajemnic naszego zbawienia, które właśnie w Nim znajdują swoje definitywne wypełnienie, ale również rozgrzało ich oziębłe serca: „Czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24, 32), przygotowując je do rozpoznania Pana w eucharystii. Aby jednak to się stało uczniowie musieli nie tylko przyjąć dar obecności Jezusa, oraz Jego wyjaśnienia Słowa Bożego, lecz musieli wykazać inicjatywę odwrotną do tej, którą podjęli, opuszczając Go: „Tak przybliżyli się do wsi, do której zdążali, a On okazywał, jakoby miał iść dalej. Lecz przymusili Go, mówiąc: «Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił». Wszedł więc, aby zostać z nimi.” (Łk 24, 28-29). Paschalny dar Jezusa może być przez nas przyjęty jedynie w pełnej wolności. Gdyby uczniowie nie „przymusili” nieznajomego Wędrowca, aby z nimi został na noc, okazując Mu w ten sposób wdzięczność za wytłumaczenie Słowa Bożego, oraz nie uszanowali Go, pozwalając Mu, aby przewodniczył wieczerzy, błogosławiąc, łamiąc i rozdając im chleb, nie pozwoliłby On im rozpoznać się jako Pan. Wówczas zostaliby sami, z sercami podleczonymi Słowem Bożym, lecz nadal głodnymi chleba, którym jest dane przez Zbawiciela „ciało za życie świata” (J 6, 51): „Gdy zajął z nimi miejsce u stołu, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał go i dawał im. Wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go, lecz On zniknął im z oczu” (Łk 24, 30-31). Wskazując na eucharystię, jako najwyższe źródło realnej obecności Zbawiciela pośród nas, św. Jan Paweł II zwracał się do młodzieży: „Jezus żyje pośród nas w Eucharystii, w której w najwyższym stopniu urzeczywistnia się Jego realna obecność i Jego "współczesność" z historią ludzkości. Pośród niepewności i zajęć wypełniających życie codzienne naśladujcie uczniów zmierzających do Emaus i podobnie jak oni mówcie do Zmartwychwstałego, który objawia się przy łamaniu chleba: "Zostań z nami, gdyż ma się ku wieczorowi i dzień się już nachylił" (Łk 24, 29). Proście Jezusa, by na drogach tylu Emaus naszych czasów pozostał zawsze z wami. Niech On będzie waszą siłą, waszym punktem odniesienia, waszą wieczną nadzieją. Drodzy młodzi, niech nigdy nie zabraknie Chleba eucharystycznego na stołach waszej egzystencji. Z tego Chleba będziecie mogli czerpać siłę, by dać świadectwo wierze!” (Jan Paweł II, „Orędzie do młodzieży całego świata z okazji XII Światowego Dnia Młodzieży”, 7).
Wprawdzie Jezus nie wydał uczniom w Emaus żadnego polecenia, jednak dzięki przemianie serc, której doświadczyli, doskonale wiedzieli co mają czynić: „W tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy. Tam zastali zebranych Jedenastu i innych z nimi, którzy im oznajmili: «Pan rzeczywiście zmartwychwstał i ukazał się Szymonowi». Oni również opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba” (Łk 24, 33-35). Podobnie jak pobożne kobiety, którym objawił się Pan (por. Mt 28, 9-10), również Kleofas i drugi uczeń udali się do Apostołów, aby dać  świadectwo o spotkaniu z Jezusem Zmartwychwstałym. Dzięki interwencji miłosiernego Zbawiciela uwierzyli i wrócili, niczym syn marnotrawny, do domu – wspólnoty wierzących, stając przyczyną radości Kościoła, zgodnie ze słowami Jezusa: „A trzeba się weselić i cieszyć z tego, że ten brat twój był umarły, a znów ożył, zaginął, a odnalazł się” (Łk 15, 32).
                                                                     Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.