Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

19.04.2020

„Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 22-23).


  Perykopa ewangeliczna, którą Kościół rozważa w drugą Niedzielę Wielkanocną, czyli Miłosierdzia, rozpoczyna się, podobnie jak Liturgia Paschalna, przejściem z ciemności będącej symbolem niewiary i lęku do światła i radości, jakim obdarza swoich uczniów zmartwychwstały Chrystus.  

Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 19-23). 

 Jezus przyszedł do wspólnoty uczniów niepełnej z powodu nieobecności Tomasza. Nie czekał na inną, lepszą okazję. To przecież był pierwszy dzień tygodnia i mimo, że zapadł wieczór, a drzwi i serca uczniów były zamknięte z powodu lęku przed wrogimi ludźmi, nie mogło zabraknąć Tego, który jest centrum życia każdej wspólnoty uczniów. Jezus nie przyszedł „z pustymi rękoma”, ale przyniósł dar pokoju. Nie było to jedynie najserdeczniejsze nawet pozdrowienie, to była konkretna łaska Boża.

Gdy Pan posyłał uczniów przed sobą, uzdolnił ich do udzielania łaski pokoju i jego odbierania: „A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie. Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli zaś nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was!” (Mt 10, 11-13). Tym razem sam Zmartwychwstały przyszedł do wspólnoty swoich uczniów znajdujących się w kiepskim stanie psychicznym i duchowym i przyniósł im dar pokoju, który jest – jak tłumaczy św. Paweł w swoim liście Galatom – darem Ducha Świętego: „Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5, 22).
Dziś Zmartwychwstały powtórzył niejako w sposób definitywny swoje posłanie uczniów, lecząc ich wpierw z lęku łaską Ducha Świętego, oraz z niewiary widokiem, a nawet – jak to miało miejsce w przypadku Tomasza – dotykiem swoich ran. W ten sposób Pan Jezus, udzielając daru pokoju w mocy Ducha Świętego, podzielił się z uczniami swoim szczęściem i radością, jakie dać może wyłącznie doskonałe wypełnienie woli Ojca. Tylko On tego dokonał: z woli Ojca umarł za nas, gdy byliśmy jeszcze grzesznikami (por. Rz 5, 8) i zmartwychwstał, dlatego wskazał na swoje najświętsze rany jako znaki potwierdzające Jego tożsamość. Nie liczyła się wcześniejsza ucieczka uczniów. Byli oni nadal Jego braćmi (por. Mt 28, 10) i przyjaciółmi nie dlatego, że w jakiś sposób na to zasłużyli, ale dlatego że stali się depozytariuszami wszystkiego, co Jezus usłyszał od Ojca, oraz zostali przeznaczeni na to, aby szli i owoc przynosili (J 15, 15-16). W ten sposób Zbawiciel objawił wierność Boga, do której uznania Mojżesz wzywał naród wybrany: „Uznaj więc, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw” (Pwt 7, 9), zaś św. Paweł pouczał Koryntian: „Wierny jest Bóg, który powołał nas do wspólnoty z Synem swoim Jezusem Chrystusem, Panem naszym” (1 Kor 1, 9), nawet jeżeli „powołani” sami nie okazują wierności: „Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2 Tm 2, 13). Wierność Jezusa jest wyrazem Jego bezwarunkowej miłości do tych, których umiłował do końca, gdy nadeszła godzina Jego przejścia do Ojca (por. J 13, 1). Jest to zatem miłość paschalna, potężna jak śmierć (por. Pnp 8, 6-7), a nawet od niej silniejsza, ponieważ Miłującym jest Ten, który śmierć zwyciężył (por. 1 Kor 15, 54-58). W mocy Ducha Świętego Pan uczynił swoich uczniów, oraz czyni wszystkich tych, którzy w Niego wierzą, uczestnikami swojego zwycięstwa, wypełniając w ten sposób Izajaszowe proroctwo o Słudze Jahwe: „Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 5).
O. Augustyn Pelanowski pisze w swoich komentarzach do Ewangelii św. Jana: „Jan opisuje Zesłanie w sposób bardzo intymny. Dokonuje się ono w jakiejś dyskrecji przed światem. Kiedy Łukasz pisze o Zesłaniu, oczyma wyobraźni widzimy spektakl nawrócenia tysięcy ludzi. Obydwaj mają rację. Duch nie jest dla garstki elitarnych adeptów, ale żeby Go przyjąć, trzeba mieć jak najintymniejszą relację ze Zmartwychwstałym. Nie odsłania się najgłębszych ran przed nieznajomymi osobami. Jezus zaś stanął i odsłonił wszystkie rany. Nie tylko odsłonił, ale i pozwolił się dotknąć. Słowa Jego były namacalne, a radość nie była zwykłą emocją, lecz stanem szczęścia. To ważne, gdyż żyjemy w świecie, w którym słowa stają się podejrzane, zanim jeszcze ktoś je wypowie czy ułoży w przekonujące dowody. Ten, którego widzieli zniszczonego i zmiażdżonego na krzyżu, przegrany i skrwawiony, stanął przed nimi tryskający pokojem i radością, mając otwarte rany, ale pozbawiony bólu i emanujący szczęściem. (…) Zesłanie Ducha jest nowym stworzeniem człowieka wydobywającym go ze śmiertelnych klimatów lęku, odoru beznadziei i inercji” (O. Augustyn Pelanowski OSPPE „Zranione Światło”, s. 194-195).  
Od początku swojej publicznej działalności Jezus głosił nastanie królowania Bożego, które wyrażało się w Jego zwycięstwie nad grzechem będącym źródłem władzy diabła nad tym światem i śmierci, która jest konsekwencją grzechu, jak uczy św. Paweł: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 6, 23). Dlatego Jezus powtórnie obdarzył uczniów darem pokoju,  a następnie posłał ich, „wyposażając” moc odpuszczania grzechów w Duchu Świętym, którą dotąd tylko On, jako Bóg, mógł się posługiwać (por. Mk 2, 6-12). Przy pierwszym posłaniu uczniowie, którym Jezus polecił głosić, iż bliskie jest królestwo niebieskie, mieli moc uzdrawiać chorych, wskrzeszać umarłych, oczyszczać trędowatych i wypędzać złe duchy (por. Mt 10, 7-8). Teraz Jezus tchnął na nich, niejako stwarzając ich na nowo i udzielił im, w mocy Ducha Świętego, daru jednania ludzi z Ojcem, który jest istotą zbawczej misji Syna, jak wyjaśnia św. Paweł, tłumacząc Koryntczykom na czym polega działalność apostolska: „Jeżeli więc ktoś pozostaje w Chrystusie, jest nowym stworzeniem. To, co dawne, minęło, a oto stało się nowe. Wszystko zaś to pochodzi od Boga, który pojednał nas z sobą przez Chrystusa i zlecił na posługę jednania. Albowiem w Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów, nam zaś przekazując słowo jednania” (2 Kor 5, 17-20). Odpuszczenie grzechów jest więc darem Bożego miłosierdzia, dokonującym się w imię Trójcy Przenajświętszej, dzięki passze naszego Pana Jezusa Chrystusa, jak głosi formuła absolucji wypowiadana przez kapłana w sakramencie pojednania: „Bóg, Ojciec miłosierdzia, który pojednał świat ze sobą przez śmierć i zmartwychwstanie swojego Syna, i zesłał Ducha Świętego na odpuszczenie grzechów, niech ci udzieli przebaczenia i pokoju przez posługę Kościoła. I ja odpuszczam tobie grzechy w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Jezus, zanim udzielił uczniom daru odpuszczania i zatrzymywania grzechów, pokazał im swoje rany, aby zawsze pamiętali jaka jest natura Bożego miłosierdzia i jak wielka jest ich odpowiedzialność we właściwym Jego szafowaniu. O. Augustyn Pelanowski pisze: „Drzwi zamknięte ze strachu i rany otwarte – z miłosierdzia. Te dwa obrazy ujawniają jeszcze wyraźniej wolę Boga, który nie godzi się na pozostawienie człowieka bez szansy zbawienia. Miłosierdzie jest otwarte jak nigdy nie zabliźniająca się rana, która nie dlatego nigdy się nie zabliźnia, że jest nieuleczalna, ale po to, by zawsze leczyć, nawet tych raniących niedowierzaniem. Jezus wszedł do wnętrza zamkniętego z obawy przed ludźmi, ale wpuścił ludzi do wnętrza swego życia przez rany otwarte z miłosierdzia” (O. Augustyn Pelanowski, op. cit., s. 199).
Warto pamiętać, że to właśnie po spowiedzi świętej Pan Jezus przedstawił św. Siostrze Faustynie Kowalskiej żądanie, aby ustanowiono święto Miłosierdzia: „Kiedy odeszłam od konfesjonału usłyszałam znowu takie słowa: Mój obraz w duszy twojej jest. Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia” (Dz 49). To właśnie kapłani, szafarze sakramentu pojednania, są pierwszymi adresatami wezwania Zbawiciela do głoszenia Miłosierdzia Bożego: „Pragnę, ażeby kapłani głosili to Wielkie miłosierdzie moje względem dusz grzesznych. Niech się nie lęka zbliżyć do mnie grzesznik. Palą mnie płomienie miłosierdzia, chcę je wylać na dusze ludzkie” (Dz 50). Jest to ważne również dlatego, że ze spowiedzią i Komunią świętą przyjętą w dniu święta Miłosierdzia Pan Jezus wiąże szczególne łaski: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia mojego; która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii św., dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar; w dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat. Miłosierdzie moje jest tak wielkie, że przez całą wieczność nie zgłębi go żaden umysł, ani ludzki, ani anielski. Wszystko co istnieje wyszło z wnętrzności miłosierdzia mego. Każda dusza w stosunku do Mnie rozważać będzie przez wieczność całą miłość i miłosierdzie moje” (Dz 699).
                                                                       Arek

1 komentarz:

  1. Akt zawierzenia Świata Bożemu Miłosierdziu
    Boże, Ojcze miłosierny,
    który objawiłeś swoją miłość
    w Twoim Synu Jezusie Chrystusie,
    i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu,
    Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka.
    Pochyl się nad nami grzesznymi,
    ulecz naszą słabość,
    przezwycięż wszelkie zło,
    pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi
    doświadczyć Twojego miłosierdzia,
    aby w Tobie, trójjedyny Boże,
    zawsze odnajdywali źródło nadziei.
    Ojcze przedwieczny,
    dla bolesnej męki i zmartwychwstania Twojego Syna,
    miej miłosierdzie dla nas i całego świata!
    Amen.

    Jan Paweł II, Kraków-Łagiewniki, 17.08.2002

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.