Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

8.09.2019

„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14, 27).

W dzisiejszą niedzielę Jezus kontynuuje swój „wykład” z ekonomii Królestwa Bożego, która jest zaprzeczeniem ekonomii proponowanej przez świat.

Kiedy został ochrzczony przez Jana, namaszczony Duchem Świętym i ogłoszony przez Ojca umiłowanym Synem (por. Łk 3, 21-22), „Pełen Ducha Świętego, powrócił Jezus znad Jordanu i przebywał w Duchu [Świętym] na pustyni czterdzieści dni, gdzie był kuszony przez diabła” (Łk 4. 1-2). Istotnym celem kuszenia było skłonienie Jezusa do radykalnej zmiany sensu życia i dostosowania go do logiki tego świata: „Wówczas wyprowadził Go w górę, pokazał Mu w jednej chwili wszystkie królestwa świata i rzekł diabeł do Niego: «Tobie dam potęgę i wspaniałość tego wszystkiego, bo mnie są poddane i mogę je odstąpić, komu chcę. Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon, wszystko będzie Twoje». Lecz Jezus mu odrzekł: «Napisane jest: Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz»” (Łk 4, 5-8).

Szatan zaproponował Jezusowi, aby całe życie ukierunkował na siebie samego („wszystko będzie Twoje”), co de facto wiąże się ściśle z podporządkowaniem się diabłu („Jeśli więc upadniesz i oddasz mi pokłon”). Za ekonomią egoistycznego dążenia do bogactwa i władzy stoi zawsze zły duch, który chce zastąpić w hierarchii wartości Boga. W prawdzie kusiciel daje korzyść doczesną, ale stratę w życiu wiecznym. Bilans wypada więc absolutnie negatywnie.


W odpowiedzi Jezus wskazał na ekonomię całkowicie nakierowaną na Boga („Panu, Bogu swemu, będziesz oddawał pokłon i Jemu samemu służyć będziesz”). Nie gwarantuje ona wprawdzie wygody i przyjemności w życiu doczesnym, przeciwnie, wiąże się z krzyżem i cierpieniem, lecz zapewnia „bogactwo” w życiu wiecznym. On sam żył ekonomią królestwa Bożego, które głosił i objawiał jej prawdziwość każdym swoim słowem i czynem, a w szczególności przez swoją Paschę. Ograbiony ze wszelkiego dobra materialnego, nawet odzieży, o którą Jego oprawcy zagrali w kości, skatowany i upokorzony Zbawiciel umarł na krzyżu hańby. Z ludzkiego punktu widzenia nie mógł już bardziej zubożeć, ponieść większej klęski. Jednak była to klęska z punktu widzenia tych, którzy przyjęli propozycję diabła i zamknęli się w skorupie egoizmu z bogactwem, które im ofiarował. Tymczasem kenoza Jezusa była darem miłości, jak zauważa św. Paweł: „Znacie przecież łaskę Pana naszego Jezusa Chrystusa, który będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8, 9).

Dlatego ostatnie słowo należało do Boga, który „Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich i podziemnych” (Flp 2, 9).

Zmierzając ku Jerozolimie, Jezus ogląda się na idące za Nim wielkie tłumy. Zna motywacje każdej osoby i wie jak są różnorodne. Pan odwraca się do wszystkich bez wyjątku, lecz w szczególności Jego słowa są adresowane do tych, których nie wiedzie wyłącznie ludzka ciekawość, lecz chcą być Jego uczniami. Im właśnie robi wykład z ekonomii zbawienia całkowicie skoncentrowanej na realizacji woli Bożej.

„A szły z Nim wielkie tłumy. On odwrócił się i rzekł do nich: «Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki, żony i dzieci, braci i sióstr, nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem. Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem” (Łk 14, 25-27).

Rozważając słowa Pana, należy mieć na uwadze aspekt językowy, wedle którego „w językach hebrajskim i aramejskim nie występuje stopień gramatycznie wyższy, lecz używa się w tej roli form absolutnych. Stąd też aby powiedzieć „kochać mniej”, stosuje się skrajne przeciwieństwo czasownika „kochać”, tzn. „nienawidzić”” (Gianfranco Ravasi „Trudne miejsca w Ewangelii”, s. 181). Nie umniejsza to jednak radykalizmu nauczania Jezusa. Odnosi się On bezpośrednio do relacji rodzinnych i klanowych, poza którymi życie było niezwykle trudne. Tymczasem również one mogą stać się przeszkodą w byciu uczniem Jezusa. Pan jest tu niezwykle wymagający: podobnie jak On kocha Ojca nade wszystko i jest Mu całkowicie podporządkowany, tak uczeń powinien kochać Go bardziej niż inne osoby i być całkowicie oddany Jemu, a przez Niego Ojcu. Relacje rodzinne schodzą na dalszy plan, co Zbawiciel udowodnił, gdy Jego Matka i kuzyni przyszli, aby z Nim porozmawiać: „Ktoś rzekł do Niego: «Oto Twoja Matka i Twoi bracia stoją na dworze i chcą mówić z Tobą». Lecz On odpowiedział temu, który Mu to oznajmił: «Któż jest moją matką i którzy są moimi braćmi?» I wyciągnąwszy rękę ku swoim uczniom, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie, ten Mi jest bratem, siostrą i matką»” (Mt 12, 47). Pełnia tego zwrócenia się ku Ojcu niejako „kosztem” relacji rodzinnych dokonuje się na Golgocie, gdy Jezus zawierza swoją Matkę Janowi. Pisze Romano Guardini, rozważając życie Najświętszej Maryi Panny: „Jest Ona tą, która otaczała Pana swoją żywą głębią – przez całe Jego życie i jeszcze w śmierci. Musiała nieustannie doświadczać tego, jak On, żyjąc Bożą tajemnicą, oddalał się od Niej. Nieustannie wznosił się ponad Nią, tak że musiała czuć przenikający ją „miecz” (por. Łk 2,23); ale też nieustannie podążała za Nim i na nowo obejmowała Go swoją miłością. Aż na koniec nie zechciał być już nawet Jej synem. Miał nim być teraz ten drugi, który stał obok Niej. Jezus został sam, tam na górze, na największej krawędzi stworzenia, w obliczu Bożej sprawiedliwości. Ona zaś w ostatecznym współcierpieniu przyjęła rozłąkę – i właśnie tak, w wierze, stałą znowu obok Niego” (Romano Guardini „Bóg. Nasz Pan Jezus Chrystus. Osoba i życie”, s. 33). Jednocześnie Maryja jawi się nam jako uczennica doskonała – ogląda agonię swojego Syna, który jej zostaje brutalnie odebrany i w tym niewyobrażalnym cierpieniu pozostaje całkowicie posłuszna woli Bożej, jak wówczas w Nazarecie, gdy wobec archanioła Gabriela wypowiedziała swoje Fiat.   

Jezus idzie w swojej nauce jeszcze dalej: uczeń powinien, na Jego wzór, wyrzec się nie tylko rodziny, ale również samego siebie, to znaczy nie koncentrować się w pierwszej kolejności na sobie samym, swoich potrzebach i pragnieniach (do czego diabeł kusił Jezusa na pustyni), lecz „ogołociwszy samego siebie” (por. Flp 2, 7) zwrócić się ku Bogu, jedynemu źródłu i celowi swojego istnienia, zdając się bezgranicznie na Jego wolę. Dlatego Pan mówi: „Tak więc nikt z was, jeśli nie wyrzeka się wszystkiego, co posiada, nie może być moim uczniem»” (Łk 14, 33). Podobnie jak Jezusowi, uczniowi pozostaje jako jedyna „własność” droga krzyża, na której końcu czeka go chwała zmartwychwstania.

O. Silvano Fausti pisze: „Jedynym bogactwem ucznia jest jego ubóstwo. Tym, co powinien posiadać jest nieposiadanie niczego. Jego jedyną mocą jest jego słabość (2 Kor 12, 10). Łukasz bardzo podkreśla ubóstwo oraz jałmużnę. Jest to warunek naśladowania Jezusa (…). Upodabnia nas do Niego, Sługi wszystkich (Łk 22, 26). Ubóstwo jest konkretnym obliczem miłości, gdyż ten, kto kocha, oddaje wszystko, co ma. Kiedy już nie ma niczego, daje samego siebie i jest sobą. Stąd ten, kto nie wyrzeka się wszystkiego, trwoni wszystko (por. Łk 15, 14). Krzyż codzienny jest ubóstwem rzeczy (Łk 12, 33) i uczuć (w. 26; por. też Łk 9, 58). Kto się oddala od tego, co ma i od swojego zabezpieczenia, bardzo szybko może zbliżyć się do Jezusa. Postępuje podobnie jak niewidomy z Jerycha, który odrzucił płaszcz (Mk 10, 50)” (O. Silvano Fausti „Wspólnota czyta Ewangelię według św. Łukasza”, s. 569). 

Chrystus jest wobec swoich uczniów całkowicie szczery. Wie, że innej drogi nie ma, a wszelkie półśrodki są bezsensowne. Dlatego, nawiązując do sytuacji z życia codziennego, odwołuje się do ich rozsądku. Podobnie jak nie ma sensu budować wieży, nie obliczywszy wcześniej ewentualnych wydatków, lub wszczynać bitwy, bez wcześniejszego oszacowania swoich szans na zwycięstwo, tak nie ma sensu wchodzić na drogę naśladowania Jezusa, bez uprzedniego zrozumienia jak wielkie konsekwencje niesie ona za sobą i przemyślenia, czy jest się gotowym je ponieść. Ponieważ, jak odpowiedział Jezus człowiekowi, który chciał przed pójściem za Nim pożegnać się ze swoimi bliskimi: „Ktokolwiek przykłada rękę do pługa, a wstecz się ogląda, nie nadaje się do królestwa Bożego” (Łk 9, 62).

Tak przedstawiona ekonomia królestwa Bożego może budzić w wielu sercach obawy i komentarze podobne do tych, które wypowiedzieli uczniowie nie mogący się zgodzić z ideą spożywania ciała Jezusa i picia Jego krwi: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” (J 6, 60). Jak pisze św. Jan „wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło” (J 6, 66). Uczniowie, którzy mimo radykalnych wymagań Jezusa zdecydowali się pójść za Nim, mieli pewne wątpliwości, którym wyraz dał Piotr. Odpowiedź Jezusa wskazuje na łaskę i błogosławieństwo Boże obejmujące nie tylko życie wieczne, lecz również ziemską egzystencję Jego naśladowców, czyniąc ją „bogatą”, mimo krzyża prześladowań: „Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: «Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą». Jezus odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym” (Mk 10, 28-30). 

                                                                      Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.