Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, którą celebrowaliśmy w zeszłym tygodniu, stanowi trzecią – po Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu – odsłonę w swoistym dramacie samoobjawienia się Boga, „gdy nadeszła pełni czasów” (Ga 4, 4) i „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy” (J 1, 24). Chwała, o której mówi Pan jest związana z Jego „godziną”, która staje się również „godziną” Ojca, ponieważ Jezus jest jednym z Ojcem (por. J 10, 30). Dlatego, kiedy Judasz wyszedł z Wieczernika, by przyprowadzić do Ogrodu Oliwnego ludzi mających pojmać Jezusa, dając w ten sposób początek paschalnemu „wydaniu” Syna przez Ojca w nasze ręce, abyśmy mieli życie wieczne ( por. J 3,16), Pan powiedział do uczniów: „Syn Człowieczy został teraz otoczony chwałą, a w Nim Bóg został chwałą otoczony. Jeżeli Bóg został w Nim otoczony chwałą, to i Bóg Go otoczy chwałą w sobie samym, i to zaraz Go chwałą otoczy” (J 13, 31-32).
Chwała,
która niczym ożywcza krew w organizmie „krąży” między Ojcem i Synem, jest zatem
ściśle związana z ofiarą krzyżową Zbawiciela. Przyjmując dobrowolnie na siebie
karę przewidzianą przez Rzymian za najgorsze zbrodnie, Jezus, Baranek bez skazy
najmniejszego grzechu, objawił nieskończoną głębię miłości Ojca, który – chcąc
uwolnić człowieka od jego grzechów i uczynić swoim dzieckiem, nie umniejszając
przy tym swojej doskonałej sprawiedliwości – wydał jako ofiarę doskonałą
swojego ukochanego Syna. On bowiem zgodził się, aby „Pan zwalił na Niego winy
nas wszystkich” (Iz 53, 6), jak uczy św. Paweł: „Następnie powiedział: Oto idę,
abym spełniał wolę Twoją. Usuwa jedną [ofiarę], aby ustanowić inną. Na mocy tej
woli uświęceni jesteśmy przez ofiarę ciała Jezusa Chrystusa raz na zawsze. (…)
złożywszy raz na zawsze jedną ofiarę za grzechy, zasiadł po prawicy Boga,
oczekując tylko, aż nieprzyjaciele Jego staną się podnóżkiem nóg Jego. Jedną
bowiem ofiarą udoskonalił na wieki tych, którzy są uświęcani. Daje nam zaś
świadectwo Duch Święty” (Hbr 10, 9 – 10; 12-15).
Duch Święty
jest Świadkiem / Dawcą chwały Ojca i Syna. Właśnie dzięki Niemu odkrywamy ją w
„godzinie” krzyża Chrystusa, oraz w Jego chwalebnym Zmartwychwstaniu, które są
objawieniem miłości Ojca do rodzaju ludzkiego i Jego zwycięstwa, w jedności z
Synem w Duchu Świętym, nad grzechem, śmiercią i szatanem. Kiedy Ojciec w
imieniu Syna zesłał Ducha Świętego na Maryję i Apostołów czuwających w
Wieczerniku, a następnie na cały Kościół, wypełniła się obietnica Zbawiciela,
którą rozważamy w dzisiejszej Ewangelii:
„Gdy zaś przyjdzie On, Duch Prawdy, doprowadzi
was do całej prawdy. Bo nie będzie mówił od siebie, ale powie wszystko,
cokolwiek usłyszy, i oznajmi wam rzeczy przyszłe. On Mnie otoczy chwałą,
ponieważ z mojego weźmie i wam objawi. Wszystko, co ma Ojciec, jest moje.
Dlatego powiedziałem, że z mojego weźmie i wam objawi” (J 16, 13-15).
Duch Święty,
zstępując na wierzących w Chrystusa, otoczył Go chwałą na sposób nowy, ponieważ
wziął z Jego chwały i nam ją objawił, co nie tylko stanowi dar poznania i
zrozumienia prawdy, lecz jest również udzieleniem im tej „chwały”, o której
Jezus mówił do uczniów i prosił Ojca w swojej Modlitwie Arcykapłańskiej,
wskazując przy tym jednoznacznie co to znaczy mieć życie wieczne: „A to jest
życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego
posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że
wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wykonania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u
siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał” (J 17,
3-5). Jeżeli zatem przyjmiemy dar Ducha Świętego i zechcemy wypełniać w naszym
życiu dzieło powierzone nam przez Boga, staniemy się uczestnikami chwały Ojca,
Syna i Ducha Świętego. Zostaniemy włączeni w życie Trójcy Przenajświętszej i –
zjednoczeni z Chrystusem w Jego mistycznym ciele – poznamy Ją, na ile jest to
możliwe dla naszej ludzkiej natury, taką jaką Ona Jest, ponieważ „Boga nikt
nigdy nie widział, Ten Jednorodzony Bóg, który jest w łonie Ojca, [o Nim]
pouczył” (J 1, 18).
Dzisiejsza
Uroczystość Najświętszej Trójcy stanowi zatem swoistą syntezę samoobjawienia i
samoudzielenia się Boga ludziom, w historii zbawienia, którą realizuje On
według swego odwiecznego planu. „U szczytu działanie Trójcy Świętej, która jest
początkiem; dalej – w osobowym związku ze Słowem – pośrednicząca działalność
Człowieczeństwa Chrystusowego i w całkowitej od Niego zależności, rola Jego
Matki, współuczestniczącej w nabywaniu i przydzielaniu wszystkich łask
zbawienia. W końcu, na niższym planie, podporządkowanym Chrystusowi i
Najświętszej Dziewicy, posługiwanie Kościoła, który jest na tej ziemi włodarzem
uprawnień Chrystusa – Króla i Kapłana. Takie są podstawowe perspektywy
udzielania się życia Bożego duszom: Trójca Święta – Chrystus – Dziewica Maryja
– Kościół. Taki jest plan Boży; prosty i wielki zarazem. Przez wszystkie
wydarzenia tego świata Bóg spełnia jedyne swoje zamierzenie: by przez łaskę
przybrania za synów wprowadzić nas do Rodziny Trójcy Świętej, by tam uczynić
nas doskonałymi w jedności, z Ojcem. Syn Jednorodzony wcielił się po to, aby
stać się pierworodnym między wielu braćmi (Rz 8,29), ożywianymi jednym i tym
samym Duchem Miłości. Nikt nie może mieć Boga za Ojca, kto nie ma Maryi i
Kościoła za Matkę. (…).
Tak bardzo
umiłował nas Ojciec, że zechciał nam udzielić swej własnej Bożej natury, swojej
światłości, swojej miłości, nieskończonej swojej szczęśliwości. Życie nasze już
na ziemi jest uczestnictwem w naturze trynitarnej. Swego jedynego Syna Ojciec
rodzi w blaskach odwiecznego rodzenia – nas przybrał za dzieci z miłości, na
obraz tego Syna. Lecz natura, której udzielił Słowu w równości z Ojcem, w
jedności tej samej substancji, jest tą samą naturą, której udziela każdemu z
nas przez łaskę i uczestnictwo. Istnieje wszakże różnica: Słowo jest z natury
swej Jednorodzonym Synem Ojca. Pochodzi Ono jedynie od Niego, nie zaś od Ducha
Świętego. Natomiast synowie przybrani są dziećmi całej Trójcy Świętej,
przebóstwionymi przez Ojca na obraz Syna pod tchnieniem wspólnego Im Ducha
Miłości.
Uczestniczymy
w tej samej naturze co Bóg Ojciec, Syn i Duch Święty, w tych samych przymiotach
myśli, miłości, działania i świętości. Wezwani jesteśmy do tej samej
szczęśliwości, do tego samego niezmiennego życia, którego miarą jest wieczność.
To uczestnictwo natury Bożej (por. 2 P 1,4), o którym mówi św. Piotr, owo
nasienie Boże (1 J 3,9) – według tak bardzo realistycznego wyrażenia św. Jana –
dokonuje w nas wewnętrznej odnowy, dzięki której – przekraczając możliwości
naszej natury – przyoblekamy się pięknem Trójcy Świętej. (…)
Jako córka
Ojca, Słowa i Miłości, żywy obraz Trójcy Świętej, otrzymała również dusza
chrześcijańska znamię, upodabniające ją do Chrystusa – Kapłana. W istocie
chrzest św. realizuje w nas podwójne podobieństwo do Chrystusa: do Jego
przedwiecznego synostwa przez łaskę przybrania za synów i do Jego kapłaństwa
przez charakter, który daje nam moc jednoczenia się z najbardziej wewnętrznymi
aktami i uczuciami Słowa Wcielonego, Kapłana i Hostii Trójcy Przenajświętszej”
(Michał Maria Philipon OP „Trójca Święta w moim życiu. Doktryna duchowa św.
Elżbiety od Trójcy Świętej”; s. 234-236).
Uczestnictwo
w życiu Trójcy Przenajświętszej realizuje się dla nas już tu, na ziemi, dzięki
naszemu zjednoczeniu z Wcielonym Słowem w Jego mistycznym ciele – Kościele.
Wiąże się to z naszym udziałem w Bożym dziele zbawczym, przez przyjmowanie, w
duchu chrystusowym, wszystkiego, co niesie nam codzienność i ofiarowaniu tego
Ojcu, w akcie uwielbienia i dziękczynienia, do czego uzdalnia nas Duch Święty,
podobnie jak Jezus ofiarował się za nas Ojcu na krzyżu jako Baranek paschalny,
a wcześniej nam, w Wieczerniku, jako pokarm na życie wieczne. Dlatego i my
powinniśmy stawać się, w Chrystusie, hostią Trójcy Świętej, czyli „po prostu wziąć na serio
zobowiązania swego chrztu i żyć jak dziecko Boże, pod znakiem krzyża,
praktykując wszystkie cnoty chrześcijańskie. Wiara wprowadza nas w zażyłość z
Trzema Boskimi Osobami, nadzieja pociąga nas do Boga, byśmy tam odnaleźli
najwyższe szczęście w doskonałym posiadaniu Trójcy, miłość porywa nas ku Bogu
dla większej Jego chwały i dla rozszerzenia się Jego Królestwa w świecie. Im
bardziej żyjemy czystą miłością, tym bardziej Bóg jest uwielbiony, tym więcej
dusz zbawimy w zjednoczeniu z Ukrzyżowanym” (Michał Maria Philipon OP, op.
cit., 267-268).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.