Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

28.04.2019

„Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21).

W Drugą Niedzielę Wielkanocną, która z woli Pana Jezusa objawionej św. Faustynie Kowalskiej została ogłoszona przez św. Jana Pawła II Niedzielą Miłosierdzia Bożego, stajemy wobec tajemnicy odkupienia, które Zmartwychwstały Syn przynosi nam jako dar od Ojca, mimo zamkniętych drzwi naszych serc, aby rozpalić je łaską Ducha Świętego.
 
Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok” (J 20, 19-20).  
Uczniowie nie wierzyli Jezusowi, który trzykrotnie objawiał im paschalny, odkupieńczy sens swojej misji, gdy szli do Świętego Miasta: „Oto idziemy do Jerozolimy: tam Syn Człowieczy zostanie wydany arcykapłanom i uczonym w Piśmie. Oni skażą Go na śmierć i wydadzą Go poganom na wyszydzenie, ubiczowanie i ukrzyżowanie; a trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Mt 20, 18-19). Nawet wówczas, kiedy pierwsza część zapowiedzi Jezusa spełniła się i skonał On na Golgocie dokładnie tak, jak zapowiedział, nie pamiętali, że krzyż nie był Jego ostatnim słowem i powinni czekać na tajemnicze „zmartwychwstanie”. Ich postawy nie zmienił również widok pustego grobu, dziwne ułożenie płócien i chusty, ani świadectwo Marii Magdaleny: „Widziałam Pana i to mi powiedział” (J 20, 18).

 Czwarty Ewangelista jako przyczynę wskaże brak zrozumienia Pism: „Dotąd bowiem nie rozumieli jeszcze Pisma, [które mówi], że On ma powstać z martwych” (J 20, 9). W Ewangelii św. Łukasza Jezus wskazuje nie tylko na wymiar intelektualny niedowiarstwa uczniów, lecz również na „powolność” ich serc:  „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca (gr. Ho anoetoi kai bradeis te kardia, dosł. „O bezmyślni i powolni sercem”) do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (Łk 24, 25).
Symbolem sceptycznej postawy uczniów są drzwi zamknięte z obawy przed Żydami. Apostołowie pogrążyli się w smutku i lęku, co zresztą przepowiedział im Pan: „Wy wszyscy zwątpicie we Mnie tej nocy. Bo jest napisane: Uderzę pasterza, a rozproszą się owce stada” (Mt 26, 31), szukając ułudy bezpieczeństwa w zamkniętych drzwiach, jakby miały one stanowić realną przeszkodę dla straży świątynnej lub Rzymian, gdyby chcieli oni rozprawić się z uczniami straconego Nazarejczyka. W ich postawie dostrzec można zachowanie Adama, który po grzechu pierworodnym, w irracjonalnym odruchu, chowa się przed Bogiem: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” (Rz 3, 10). Oczywiście trudno przypisywać Jedenastu winę za to, co wydarzyło się trzy dni wcześniej na Golgocie, lecz niewątpliwie musieli oni czuć wyrzuty sumienia (za wyjątkiem Jana) z powodu swojego tchórzostwa i opuszczenia Mistrza w najtrudniejszych chwilach Jego ziemskiego życia, a nawet – jak miało to miejsce w przypadku „nieustraszonego” w swoim mniemaniu Piotra – trzykrotnego, jawnego wyparcia się jakiejkolwiek z Nim znajomości. Z całą pewnością lęk, który ogarnął serca uczniów był następstwem braku wiary i poczucia więzi z Jezusem. Bez Niego świat stał się dla nich obcy i niebezpieczny. Co więcej oni sami, przepełnieni wyrzutami sumienia, stawali się obcy sami dla siebie. Na szczęście po pierwotnym rozproszeniu, zebrali się i trwali razem w cierpieniu, na które nie byli w stanie znaleźć lekarstwa.
Właśnie w tę sytuację nieszczęścia, po ludzku niemożliwego do pokonania, ponieważ jego przyczyną była śmierć ukochanej osoby, wkracza Zmartwychwstały z pokojem – lekarstwem na chorobę ich dusz. Co więcej, to On sam jest tym pokojem, tak jak On sam jest królestwem Bożym, którego pełne przyjęcie wiąże się, w ostatecznym rozrachunku, ze spożywaniem Jego Ciała i piciem Jego Krwi, paschalnego daru miłości. Św. Paweł pisze w Liście do Efezjan: „Ale teraz w Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. (…) W swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości” (Ef 2, 14-16).
Dlatego Zmartwychwstały uwiarygadnia się wobec uczniów, wskazując na swoje najświętsze rany, jakby chciał przypomnieć im słowa proroka Izajasza wypowiedziane wieki wcześniej: „Lecz On był przebity za nasze grzechy, zdruzgotany za nasze winy. Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie” (Iz 53, 5). Ich Pan i Mistrz jest zapowiedzianym Mesjaszem, który miał cierpieć i zostać zabitym jak baranek dla zbawienia świata. Izajaszowe proroctwo nie kończy się na Jego śmierci, lecz otwiera się na nową niezwykłą perspektywę triumfu Sługi Bożego: „Po udrękach swej duszy, ujrzy światło i nim się nasyci.  Zacny mój Sługa usprawiedliwi wielu, ich nieprawości On sam dźwigać będzie. Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami” (Iz 53, 11-12).  
Jezus przychodzi do swoich zatrwożonych i wątpiących uczniów jako nasycony światłem Odkupiciel. Wobec mroku, który zaległ w sercach Apostołów jasno lśni blask chwały Jego Zmartwychwstania. On pokonał grzech i śmierć, a teraz niesie łaskę zbawienia, uświęcenia i usynowienia w pierwszej kolejności „swoim”, których do końca umiłował ( por. J 13, 1). Uczniowie są bowiem fundamentem rodzącego się Kościoła, który „jest w Chrystusie jakby sakramentem, czyli znakiem i narzędziem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego” (KKK 780); są oni, mimo swej niewiary, nagrodą zapowiedzianą przez Ojca Synowi, dlatego po swoim Zmartwychwstaniu ma On do nich szczególne prawo i wiąże z nimi szczególne plany.
Uradowali się zatem uczniowie ujrzawszy Pana. A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 23).
Św. Paweł pisze w Liście do Rzymian, że królestwo Boże to: „sprawiedliwość, pokój i radość w Duchu Świętym” (Rz 14, 17). Właśnie tymi darami obdarza Zmartwychwstały swoich uczniów. Jednak wszystkie one są wyrazem obecności Daru najdoskonalszego, którym jest Trzecia Osoba Trójcy Przenajświętszej. W Jego mocy uczniowie zostają posłani, aby kontynuować zbawczą misję Chrystusa, czyniąc to, co tylko Bóg może uczynić: odpuszczając grzechy (por. Mk 2, 7).
Jezus nie upomina uczniów za ich wcześniejszą niewierność i niewiarę – nie to jest celem Jego obecności wśród nich. Nawet wówczas, gdy Tomasz, nieobecny podczas tego "pierwszego wylania" Ducha Świętego (drugie nastąpi w dniu Pięćdziesiątnicy), rzuca wyzwanie pozostałym Apostołom, a pośrednio Jezusowi, domagając się czegoś więcej niż „widzenia” Zmartwychwstałego, Pan niejako „wydaje” swoje rany, a przez nie swoją odkupieńczą mękę i śmierć, w jego ręce, co jest gestem w swojej wymowie głęboko eucharystycznym, i wzywa Tomasza do postawy godnej jego powołania, czyniąc go w ten sposób niezłomnym świadkiem nie tylko realności swego Zmartwychwstania, lecz również swojej boskości: „Tomasz Mu odpowiedział: «Pan mój i Bóg mój!” (J 20, 28).
Zmartwychwstały przychodzi, aby przypomnieć im powód, dla którego zostali przez Niego powołani i posłać ich, by – głęboko zjednoczeni z Nim i Ojcem w mocy Ducha Świętego – głosili światu słowem i przykładem życia zwycięstwo Miłości nad grzechem i śmiercią: „Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał - aby wszystko dał wam Ojciec, o cokolwiek Go poprosicie w imię moje. To wam przykazuję, abyście się wzajemnie miłowali” (J 15, 16-17).
Uczniowie Chrystusa muszą zatem uświadomić sobie, że ich prawdziwym zagrożeniem nie są Żydzi, lecz Szatan, który pragnie śmierci ich dusz, oraz uwierzyć, że przed jego zgubnym działaniem nie uchronią ich najlepiej zaryglowane drzwi, lecz miłość Jezusa Zmartwychwstałego, który mówi: „Przestań się lękać! Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący. Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków i mam klucze śmierci i Otchłani” (Ap 1, 17-18). Dopiero wówczas, gdy doświadczyli „na własnej skórze” zbawczej mocy Zbawiciela i są gotowi przyjąć apostolską misję jednania, Pan udziela im, w mocy Ducha świętego, łaski odpuszczania grzechów, aby Ci wszyscy, którzy oddalili się od Boga również doświadczyli zbawienia „[co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju” (Łk 1, 77-79).  
W tym duchu należy, jak sądzę, rozumieć słowa skierowane przez Pana Jezusa do św. Faustyny: „Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła  miłosierdzia  Mojego. Która dusza  przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski” (Dz 699).
                                                                Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.