Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

17.03.2019

„ Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę ” (Łk. 9, 32).


  Perykopa ewangeliczna, którą rozważamy w Niedzielę II Tygodnia Wielkiego Postu, wprowadza nas w tajemnicę Przemienienia Pana Jezusa na Górze Tabor. 

  
  To wydarzenie epifaniczne stanowi wyjątkowy moment w ziemskiej misji Chrystusa, ponieważ objawia On uczniom tę chwałę, której dostąpi po swoim Zmartwychwstaniu i Wniebowstąpieniu. Stanie się ona również udziałem wszystkich, którzy zanurzeni przez chrzest w śmierć Zbawiciela, razem z Nim zmartwychwstaną ku nowemu życiu w Bogu (por. Rz 6, 3-11).
 
Przemienienie Pańskie miało miejsce osiem dni po „mowach”, w których Jezus zapowiedział swoją Paschę: „Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie” (Łk 9, 22). Musi się ona stać udziałem każdego, kto chce zostać uczniem Zbawiciela: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 23-24). 

Po objawieniu swojej boskiej natury na górze Tabor, Zbawiciel po raz drugi zapowiedział swą mękę: „Weźcie wy sobie dobrze do serca te właśnie słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi” (Łk 9, 62). Niedługo potem zdecydował się udać do Jerozolimy, gdzie został ukrzyżowany i skonał za jej murami: „Gdy dopełnił się czas Jego wzięcia [z tego świata] (gr. tes analepsesos dosł. wzięcia do góry), postanowił (gr. autos to prosopon esterisen) udać się do Jerozolimy” (Łk 9, 52).  
To ostatnie zdanie jest szczególnie ważne, aby dobrze zrozumieć dzisiejszą perykopę, a także całą Ewangelię św. Łukasza, jak pisze Alfons Weiser: „Czas Jego wzięcia” kryje w sobie zapowiedź czasu cierpienia i umierania Jezusa. Jego Zmartwychwstania i Wniebowstąpienia. W greckim oryginale czasownik „postanowił” zapisany został w formie idiomu, który dosłownie tłumaczony brzmiałby: „zwrócił swe oblicze, by pójść do Jerozolimy”. W zdaniu o tym, że Jezus „zwrócił oblicze”, odbija się echem Trzecia Pieśń Sługi Jahwe, w której słyszymy, że Sługa Jahwe „w obliczu” trudności, które przed nim stoją, „uczynił swą twarz jak głaz” (Iz 50, 7). Za cel drogi Jezusa jest wskazana „Jerozolima”. (…) Drogę Jezusa uznaje się jednocześnie za drogę uczniów (9, 52. 56n; 10, 4. 38; 18, 31 – 34) i okres udzielania im instrukcji. Bycie uczniem ukazane jest przy tym jako droga z Jezusem, naśladowanie Jezusa” (Alfons Weiser „Teologia Nowego Testamentu” s. 150-151).
Dar kontemplacji oblicza Jezusa przemienionego na górze Tabor został nam dany po to, abyśmy zrozumieli sens tego, co wydarzyło się niedługo później na Golgocie i zgodzili się, by los naszego Pana i Mistrza stał się również naszym losem dzięki pokornemu przyjęciu i dźwiganiu w posłuszeństwie woli Ojca naszego codziennego krzyża, które staje się uczestnictwem w Jego Męce, Śmierci, Zmartwychwstaniu i wiecznej chwale nieba.
 „W jakieś osiem dni po tych mowach wziął z sobą Piotra, Jana i Jakuba i wyszedł na górę, aby się modlić. Gdy się modlił, wygląd Jego twarzy się odmienił (gr. to eidos tou prosopou autou heteron), a Jego odzienie stało się lśniąco białe. A oto dwóch mężów rozmawiało z Nim. Byli to Mojżesz i Eliasz. Ukazali się oni w chwale (gr. en doxe) i mówili o Jego odejściu (gr. ten exodon autou), którego miał dokonać w Jerozolimie. Tymczasem Piotr i towarzysze snem byli zmorzeni. Gdy się ocknęli, ujrzeli Jego chwałę (gr. eidon ten doxan autou i obydwóch mężów, stojących przy Nim” (Łk 9, 28-32).
Przemienienie miało miejsce na górze, podczas modlitwy Jezusa, prawdopodobnie nocą (por. Łk 6, 12; Łk 22, 39 nn), o czym świadczyć może fakt, że uczniowie posnęli, a zejście z góry miało miejsce następnego dnia. W tym kontekście jeszcze wyraźniej dostrzec możemy Jezusa, jako Tego, który doskonale wypełnił  Prawo (reprezentowane przez Mojżesza) i proroctwa (symbolizowane przez Eliasza), oraz ustanowił nowe, po abrahamowym i mojżeszowym, Przymierze między Bogiem i człowiekiem, które – jak się wkrótce okaże – będzie Przymierzem w Jego Krwi (por. Łk 22, 20). Jednocześnie Zbawiciel absolutnie ich przewyższa, ponieważ Mojżesz na górze Synaj otrzymał tablice Prawa od Boga, a jego oblicze lśniło blaskiem będącym swoistym „odbiciem” chwały Bożej, tymczasem Jezus ma autorytet ogłosić ostateczne wypełnienie Prawa w głoszonej przez siebie Dobrej Nowinie o nastaniu Bożego Królowania. Tylko On, Światłość świata, jest doskonałym i definitywnym objawieniem Ojca (por. J 14, 9), czego zewnętrznym wyrazem jest Jego przemienione oblicze i promieniująca z Jego ciała światłość, czyniąca odzienie Zbawiciela lśniąco białym, dzięki chwale, którą Pan miał u Ojca, zanim świat powstał (por. J 17, 5), a którą teraz postanowił odsłonić na chwilę przed uczniami, aby w Niego uwierzyli.
Silvano Fausti pisze: „Łukasz tworzy dla nas ikonę twarzy Jezusa, abyśmy mogli ją kontemplować i odbijać na naszej twarzy. Podaje nam prawdziwy wygląd twarzy Boga, która do tej pory nie mogła być przez nikogo oglądana, a teraz została objawiona prze jeden tylko rys: „chwałę” – Bóg w swoim splendorze piękna. Chwała, w której ukazują się Mojżesz i Eliasz (w. 31), nie jest „ich” chwałą, ale odbiciem „Jego” chwały (w. 32). „Zmieniona” twarz Jezusa jest identyczna z chwałą samego Boga. (…) Teraz tą chwałą opisuje ubranie: było białe i lśniło. Jeżeli tak wygląda ubranie, to jak wygląda ciało, od którego bije blask? Ciało jest pierwszym ubraniem człowieka, a człowieczeństwo Jezusa jest ubraniem Jego Boskiej Osoby, z której w pełni emanuje moc chwały Bożej. Skoro Jego strój zajaśniał białością, to jak wygląda Jego chwalebna twarz? Uczniowie widzą twarzą w twarz, bezpośrednio, tę chwałę, którą pragnął widzieć Mojżesz, ale mógł ją zobaczyć tylko od tyłu (Wj 33, 18. 23). „W Nim bowiem pełnia Bóstwa zamieszkuje na sposób cielesny” (Kol 2, 9), ponieważ jest „odblaskiem chwały Boga„ (Hbr 1, 3a), a nawet „odbiciem Jego istoty” (Hbr 1, 3b). Cały wszechświat jest podtrzymywany mocą Jego słowa (Hbr 1, 3c). Jezus w przemienieniu objawia się jako centrum wszystkiego, Boga i człowieka złączonych w jedynych dziejach, niewiarygodnych, gdyby nie były poświadczone przez Mojżesza i Eliasza. Dzieje te właśnie dlatego, że są jedynymi dziejami człowieka i Boga, są historią Męki i Zmartwychwstania: są spotkaniem grzesznego człowieka z Bogiem, który go kocha” (o. Silvano Fausti „Wspólnota czyta Ewangelię wg. św. Łukasza”, s. 342-343).
To spotkanie jest możliwe jedynie wówczas, gdy człowiek ów obudzi się ze snu, ujrzy chwałę Bożą promieniującą z człowieczeństwa Słowa, które stało się Ciałem i usłyszy, o czym rozmawiają z Jezusem Mojżesz i Eliasz. Tylko wówczas niewyobrażalna chwała Stwórcy wszystkiego i najgłębsza nędza krzyża Bożego Syna przestaną być dla niego czymś sprzecznym, a harmonijne połączenie tych dwóch rzeczywistości w osobie naszego Pana Jezusa Chrystusa nie będą uważane za głupotę i bluźnierstwo, lecz za dar nieskończonego miłosierdzia kochającego Boga. Prawdziwe „odejście” (gr. exodos), którego zapowiedzią było wyjście narodu wybranego z niewoli egipskiej, to – jak zapowiedział Jezus – Jego „wzięcie do góry” (gr. analempsis), które dokona się przez krzyż. Tylko w ten sposób Jezus zbawi człowieka i otworzy mu bramy nieba, jak sam zapowiedział : „A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony (gr. hypsotho), przyciągnę wszystkich do siebie” (J 12, 33).
Kulminacją dzisiejszej perykopy jest interwencja Boga Ojca, który potwierdza – podobnie jak na początku publicznej działalności Jezusa, po Jego chrzcie w Jordanie – Jego Synostwo i wzywa nas, abyśmy Go słuchali, to znaczy byli Mu posłuszni: „zjawił się obłok i osłonił ich; zlękli się, gdy [tamci] weszli w obłok. A z obłoku odezwał się głos: To jest Syn mój, Wybrany, Jego słuchajcie!” (Łk 9, 35).  Jedynie człowiek, który otwiera serce na moc Bożego Słowa i postępuje jak Maryja, która „zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu” (Łk 2, 19), pozwalając aby Słowo Boże w nie niejako wrosło, stając się integralną częścią jego tożsamości, zachowa ewangeliczną czujność i nie „prześpi” jak apostołowie konania Jezusa w Ogrójcu, ale będzie trwał przy Nim, aż po Jego śmierć na Golgocie, wierząc niezłomnie słowom św. Pawła, który natchniony przez Ducha Świętego uczy: „Nasza bowiem ojczyzna jest w niebie. Stamtąd też jako Zbawcy wyczekujemy Pana Jezusa Chrystusa, który przekształci nasze ciało poniżone w podobne do swego chwalebnego ciała tą mocą, jaką może On także wszystko, co jest, sobie podporządkować” (Flp 3, 20-21).
Mamy nadzieję na chwałę nieba, ponieważ przez posłuszeństwo Jezusowi dostępujemy łaski upodabniania się do Niego i uczestnictwa w Jego chwale: „Słuchając Jezusa, doskonałego słuchacza Ojca, stajemy się jak On. (…) Bóg, który nie ma twarzy, ma głos, który szuka twarzy. Nasz portret jest kreślony przez posłuszeństwo Jego słowu. Stajemy się bowiem tym, czego słuchamy. Twarz jest niejako pismem serca, jego wyrazem. Głos Boga wskazuje teraz na swojego Syna i w Nim rozpoznaje swój doskonały obraz. Jezus jest Jego doskonale wypełnionym Słowem. Nie jest to bat-qol, echo głosu Bożego, ale jest to sam Bóg, który wypowiada w Nim swoje jedyne Słowo. Jesteśmy bowiem w ostatnich dniach. Głos staje się słowem, które się objawia jako Ojciec w Synu, łącząc zarazem Iz 42, 1 (Sługa) z Ps 2, 7 (Mesjasz) i Pwt 18, 15 (Prorok). „Umiłowany” z Mk 9, 6 jest zastąpiony „wybranym”, który bardziej przypomina Iz 42, 1 i otwiera perspektywę krzyża (Łk 23, 35), na którym objawi się tajemnica powrotu posłusznego Syna do Ojca” (o. Silvano Fausti SJ, op. cit., s. 345).
                                                               Arek
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.