Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

16.05.2017

Nie jesteś sam!

A co jeśli kościół wypchany był by po brzegi ludźmi, którzy przyszli tylko dla siebie i swoich spraw? Tłum, który co tydzień na Mszy, automatycznie mruczy pod nosem te same formułki, a w myślach zajmuje się tylko swoimi problemami. Czy o to chodzi Jezusowi?
  „ Gdzie dwóch albo trzech gromadzi się w Moje imię, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Te słowa najbardziej urzeczywistniają się w trakcie Mszy Świętej. A co jeśli kościół wypchany był by po brzegi ludźmi, którzy przyszli tylko dla siebie i swoich spraw? Tłum, który co tydzień na Mszy, automatycznie mruczy pod nosem te same formułki, a w myślach zajmuje się tylko swoimi problemami. Czy o to chodzi Jezusowi?

  Zacznij od siebie. Sprawdź, czy na przykład modlisz się w tej intencji, w jakiej sprawowana jest Msza Święta? Bo wiesz, może być tak, że przyszedłeś na Mszę, stoisz w dużej grupie ludzi, ale nie jesteś z nimi. Zajmujesz się swoimi intencjami. Ksiądz oczywiście wspominał coś na początku o którejś tam rocznicy śmierci, jakiegoś człowieka, którego w ogóle nie znasz, ale ty przecież przyniosłeś własne prośby. Prosisz, żeby w pracy było lepiej, aby dzieci głupot w życiu nie narobiły i o zdrowie, bo bez niego wszystko się posypie.
Oczywiście nie ma nic złego w proszeniu Jezusa o pomoc. On wręcz cieszy się, kiedy zdajemy się na Jego prowadzenie, jednak takie indywidualne podejście sprawdza się w modlitwie osobistej. Msza Święta natomiast, jest modlitwą wspólnotową. Wspólnota polega na tym, że nie jesteś sam ze swoimi problemami, ale masz wsparcie. Więc jeśli pojawia się sytuacja, w której potrzebna jest Boża interwencja, zarezerwuj Mszę na której, już nie tylko ty sam, ale cała wspólnota, będziecie modlić się w twojej sprawie.

Czy jesteś świadom, że na każdej Mszy, na której byłeś, ktoś pilnie potrzebował twojej modlitwy? Na twoją prośbę Jezus jest w stanie powstrzymywać wojny, ratować małżeństwa, uzdrawiać chorych i wyciągać dusze z czyśćca. Potrzebuje tylko twojej zgody na działanie... Kiedy uświadomisz sobie jak wielką siłę dał Jezus twojej modlitwie, zrozumiesz, jak bardzo ważny i potrzebny jesteś Jemu i ludziom. Otworzysz szeroko oczy, rozejrzysz się po kościele i dotrze do ciebie, że każdy z tych ludzi, może swoją modlitwą zdziałać równie wiele dobrego. Każdy! Ten mężczyzna, który siedzi za tobą i z jego oddechu domyślasz się, jak spędził sobotni wieczór, również. Potrzebny jest też zapał i energia tych dwóch gimnazjalistów, którzy właśnie gadają za filarem. Nawet sąsiad, który przyszedł tu, bo by mu żona żyć nie dała, ma w sercu siłę, której Jezus nie potrafi się oprzeć. Zaczynasz patrzeć na człowieka z kościelnej ławki, jak na współtowarzysza. Współtowarzysza we wspólnej drodze do tego samego celu - do Jezusa. Czujesz, że skoro idziecie razem, jesteście za siebie jakoś współodpowiedzialni. To poczucie odpowiedzialności każe ci pilnować się, aby czasem swoją osobą, nie utrudniać mu jego misji. Być może, jako matka, dostrzeżesz wreszcie, że urocza spontaniczność twego dziecka, utrudnia innym modlitwę? A ty młoda kobieto, której Bóg ofiarował piękne ciało, zastanowisz się, czy ta krótka spódniczka, nie będzie kierowała czyiś myśli nie tam, gdzie trzeba? Może pan, który kąpie się w poniedziałki, wpadnie wreszcie na pomysł, aby kąpać się w soboty?

Zachęcam cię, abyś przed następną Mszą Świętą, uświadomił sobie, w jak wielkich sprawach będziesz za chwilę uczestniczył. W tym tłumie nieznajomych ludzi jest ktoś, kto bardzo potrzebuje twojej modlitwy. I choć za życia nie dowie się, jak wiele dla niego zrobiłeś, to po śmierci Jezus wszystko mu o tobie opowie… 

                                                                   Mariusz N

10 komentarzy:

  1. Słowo ma moc, albo błogosławisz każdego człowieka, życząc mu pomyślności, ściągając błogosławieństwo na siebie i swoją rodzinę, albo przeklinasz, życząc co najgorsze i to przekleństwo wraca do ciebie. To są obietnice Pana. Musisz wybierać. Osobiście wyśpiewuję z radością: błogosławieństwo Pana nad wami, w Jego imię błogosławię Wam. Błogosławię każdej osobie, która prosi o modlitwę, niech Pan udzieli wszelkich potrzebnych łask w życiu codziennym. Niech Wam Pan błogosławi. Amen.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niego bowiem cale Cialo zespalane i utrzymywane w lacznosci dzieki calej wiezi umacniajacej kazdego z czlonkow stosownie do jego miary-przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w milosci.(Ef 4;16)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mądry i dający do myślenia tekst. Dzięki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Mariuszu! Tekst tak samo dobry, jak "Pan wypełni mój kielich po brzegi". Więcej, więcej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marzenko - jest dwóch Mariuszy. Ja , który napisałem swoje świadectwo o którym wspomniałaś (Mariusz B.) i Mariusz tj. współzałożyciel strony IMW. Ale to miłe, że ktoś pamięta moje świadectwo sprzed ponad roku.
      Pozdrawiam - z Panem Bogiem i Maryją.

      Usuń
  5. Te matki nie pilnujące dzieci, to święta prawda! Myślą, że każdy fascynuje się ich maluchem, a ludzie przyszli się pomodlić. Ja rozumiem, że dziecko, to dziecko, ale niektóre matki wogóle nie reagują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi anonimowy, nie zgodzę się z Tobą i Mariuszem; chyba nie wiecie ile trzeba cierpliwości by utrzymać nudzące się dziecko w jednym miejscu. Błogosławię wszystkie młode matki za to, że przychodzą ze swoimi dziećmi i starają się uczestniczyć we mszy św. Pamiętam, że jako matka małych dzieci bardzo potrzebowałam wyjść do kościoła i pomodlić się we wspólnocie ale nie miałam ich z kim zostawić ...Popatrzcie na nie z chrześcijańską miłością, a jeśli nie dacie rady (to też można zrozumieć) to idźcie na mszę bardzo rano o 7.00 a nawet o 8.30, wtedy nie ma mam i ich dzieci. Z Bogiem

      Usuń
    2. Współmodląca się Anna19 maja 2017 12:38

      Zgadzam się z Tobą Edyto. wszak Jezus powiedział: "pozwólcie dziatkom przyjść do mnie", a myślę, że dzieci tak bardzo może nie przeszkadzają, tylko w naszym narodzie są jeszcze duże braki tolerancji. Można nie zwracać uwagi na dzieci, albo jak piszesz pójść na mszę św, gdzie tych dzieci może być niewiele lub wcale.

      Usuń
  6. Bardzo pięknie i mądrze napisałeś Mariuszu :)
    Idąc na Mszę Św. zastanawiam się często w jakiej intencji/komu Ją ofiarować i nie zawsze jestem to ja bądź moi najbliżsi i nasze "sprawy". Czasem są to moi znajomi, przyjaciele, Ich troski i zmartwienia, czasem jest to ktoś kogo Pan Bóg dał mi poznać w ostatnim czasie, czasem My wszyscy z IMW i nasze intencje, a czasem jedna osoba od nas i Jej "szczególna troska".
    Ale chyba nigdy świadomie nie modliłem się konkretnie w tej intencji, w której Ksiądz sprawuję Eucharystię - chyba podświadomie zostawiałem to Jemu...
    Z pokorą przyjmuję tą "lekcję" i będę o niej pamiętał - dziękuję.
    Kończę słowami Pana Jezusa z dzisiejszej Ewangelii "abyśmy byli Jedno".
    Dołączam się do mojego "przedmówcy" Marka i życzę błogosławionego dnia - Bóg zapłać :)))
    Janusz

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeżeli małe dziecko kaprysi lub biega,to jeszcze pół biedy.Gorzej jest kiedy ludzie,młodzi,starzy rozmawiają podczas mszy św. a przede mszą to gadanina na całego,bo księdza jeszcze nie ma.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.