Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

2.03.2017

Abstynenci pilnie poszukiwani… Świadectwo Sławka

  Są takie osoby wśród nas? Odważą się świecić światłem dozgonnej, absolutnej trzeźwości?... wszak nie stawia się światła pod korcem. A w naszej Ojczyźnie takie światło jest potrzebne.
    
  Obchodzimy w Kościele katolickim Tydzień Modlitw o Trzeźwości Narodu, rozpoczynamy również okres Wielkiego Postu.
  Myślę, że decyzje przeżycia tego okresu w trzeźwości, będą jednymi z podejmowanych postanowień.
   Może więc, dobrze jest dać świadectwo, że można nie używać alkoholu w ogóle, że można się obyć i być radosnym, szczęśliwym… wolnym człowiekiem, że jest się wtedy radością i przykładem dla najbliższych, oraz, że o żadnym cierpiętnictwie mowy niema.
  Może kogoś to zachęci do przedłużenia życia w trzeźwości poza okres Wielkiego Postu, które być może jest jemu, czy jego bliskim potrzebna jak powietrze?    Komu innemu może pomoże wytrwać w podjętym kiedyś postanowieniu, gdy zobaczy, że są ludzie, którzy tak żyją i chwalą sobie takie życie.
  A może, ktoś komu to jest bardzo potrzebne, zastanowi się, że tak jak dotąd, dalej żyć nie można, że abstynencja, to ostatnia deska ratunku dla niego i najbliższych, których krzywdzi, albo których może stracił….
  
   Gdy się prosi o świadectwo, trzeba zacząć od siebie… więc zacznę.
Moja młodość upłynęła bez pokątnego sięgania po jakiekolwiek trunki, ale gdy przed studiami, na rok czasu, znalazłem się w pewnym towarzystwie…
jedna z tamtych osób może te słowa odczytać… Ewa pozdrawiam Cię…  uznałem, że alkohol, jako…. atrybut dorosłości, można okazjonalnie wprowadzić do swojego życia….  
  I wprowadziłem. Całe 2 razy, po jakieś dwie lampki wina: w moje imieniny i po 4 miesiącach, w Dzień Kobiet. Większa część tego towarzystwa mocno !!!… zakrapiała.  Ewa i ja byliśmy w tej mniejszościowej grupie, ale nie abstynenckiej…  Przeżyliśmy, nie dając się ponieść  swobodzie…
   
  W wakacje pojechałem na oazę. Tam o ile pamiętam podpisałem na rok Krucjatę Wyzwolenia człowieka…
  Zaczęły się studia, potem nastał rok 1981.  Zamach na Ojca Świętego Jana Pawła II, choroba i śmierć Kardynała Stefana Wyszyńskiego i Jego pogrzeb.
   I w te właśnie dni, chyba w dzień pogrzebu Kard. Wyszyńskiego, postanowiłem nie rozdrabniać się i podpisałem zobowiązanie, że do końca życia nie wezmę do ust jakiegokolwiek alkoholu.
  Potem w różnych miejscach, trochę dla umocnienia, a trochę dla świadectwa, kilka razy ponawiałem to zobowiązanie. Oczywiście zobowiązanie połączone było z intencjami, które Panu Bogu przedstawiałem.
   
  Nigdy nie miałem rozterek na tle abstynencji, czy problemów z dotrzymaniem postanowienia, chociaż, gdy trafiłem do pracy do pewnego rodzaju przedsiębiorstw i gdy przy imprezie imieninowej powiedziałem, że nie piję, to ktoś zapytał... to po co tu przyszedłem?...  Namowy, podejścia w obecności Żony, czy gdy Jej nie było miały miejsce przez dłuższy czas….
   W moim domu, tzn w obecnym domu, nigdy nie było stawianego alkoholu, wesele, a raczej przyjęcie weselne miałem również bez alkoholu. 

  Żona mi kiedyś powiedziała, że „gdybyś pił, to bym za Ciebie nie wyszła”. 
Niektórzy przez alkohol tracą współmałżonków, a ja przez alkohol, a w zasadzie przez jego brak w moim życiu, być może postawiłem kropkę nad i dla naszego Sakramentu Małżeństwa.
 
    Kiedyś słyszałem, jak jeden z księży z podgórskich stron powiedział... jakoś tak: „pić mało to bele kto potrafi, ale, żeby nie pić wcale, to dopiero potrzeba chłopa”…
    
  Kieruję to do mężczyzn z zachętą, żeby nie bali się rezygnować z mieszaniny C2H5OH i H2O z dodatkami smakowymi. Odważcie się być CHŁOPAMI,  którzy są ostoją, dają wierność, spokój, radość, po prostu szczęście, swoim najbliższym. Zawsze są wolnymi ludźmi i nie chodzą na pasku uzależnienia o które łatwo, gdy się w tych chemikaliach zbyt zagustuje.

   A kobiety? Wy szczególnie bądźcie piękne. Niech na Waszych twarzach pojawia się jedynie piękny uśmiech, a nie … grymas… wiadomo jaki. On jest okropny....
Abstynencja też Wam przystoi.
   
   Zachęcam do dawania świadectwa, że abstynent, to nie jest gatunek wymarły….
Panie Boże, proszę, Błogosław wszystkim na drodze abstynencji, przyjmij nasze intencje i udziel potrzebnych łask. O trzeźwą Polskę proszę.
                                                            
                                                              Sławek +

1 komentarz:

  1. Hmm… czyżbym jednak należał do wymarłego gatunku i właściwie nie powinno mnie tu nie być???
    Czy też jest taki brak w odwagi w powiedzeniu, że jestem abstynentem?
    Tyle jest problemów z alkoholem w ogóle, tyle bólu i próśb widzimy w intencjach…
    Czy tak trudno w ramach, ekspiacji, ofiary, przykładu młodszym w rodzinie, czy w ogóle, czy w jakiejkolwiek innej intencji … jest podjąć abstynencję i nie wstydzić się tego?
    Każdy ma jakieś, bliższe, czy dalsze czasem nawet tragiczne doświadczenia z alkoholem: wśród bliskich, w otoczenie, albo nawet własne.
    Czy z doświadczenia nie może zrodzić się myśl jakiegoś sprzeciwu, a następnie intencja własnej reakcji, która zaowocuje abstynencją?
    U mnie to nie był kaprys abstynencji, czy chęć bycia oryginalnym, czytaj niedzisiejszym…
    Moja abstynencja, to reakcja podparta intencją… Wtedy idzie łatwo. Składamy to w ręce Boże i pielęgnujemy ten dar, prosząc, aby przyniósł owoce, które go spowodowały.
    Nie bójmy darować się Panu Bogu… i w taki sposób.
    Sławek

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.