Uroczystość Narodzenia Pańskiego i następująca po nim Oktawa, jest tym niezwykłym wydarzeniem liturgicznym, które w sposób wyjątkowy wprowadza nas w tajemnicę Odkupienia. Polega na tym, że Odwieczny i Wszechmogący Bóg w Trójcy Jedyny daje się nam poznać w złożonym w żłobie Dziecięciu. Kościół przeprowadza nas w Liturgii Słowa przez mrok i ciemność grzechu i zagubienia, wynikające z rozłąki z Bogiem, ku Światłości prawdziwej, która zwycięża ciemności i jest prawdziwym Życiem. Począwszy od mszy świętej wieczornej, poprzez eucharystię nocną, aż do celebracji w dzień, Pan Bóg opowiada nam cudowną historię zbawienia. Początek tej opowieści znaczy Jego stwórcze słowo „i Bóg rzekł (hebr. Elohim way yomer)” (Rdz 1,3), którym Stworzyciel uczynił światłość i oddzielił ją od ciemności, a w jej szczytowym, dramatycznym momencie słyszymy inne słowo, to ostatnie, wypowiedziane przez Syna Bożego na krzyżu: „Wykonało się (gr. Tetelestai)” (J 19, 30). Dar Zbawienia okupiony tak wielką ceną nie jest jak świąteczny prezent, który wystarczy z wdzięcznością przyjąć i pięknie podziękować. Jest on przede wszystkim powołaniem do życia w intymnej Jedności z Trójcą Przenajświętszą, która rozpoczyna się tu, na ziemi od naśladowania Jezusa. Dlatego Właśnie ostatnie słowa Zmartwychwstałego skierowane do św. Piotra, za zatem i do całego Kościoła, którego on jest ziemskim zwierzchnikiem, brzmiały: a ty pójdź za mną „ gr. sy moi akolouthei (gr.)” (J 21, 22). W życiu Najświętszej Maryi Panny, Matki Boga i Człowieka, Jezusa Chrystusa, której uroczystość obchodzimy w dniu dzisiejszym, w sposób niedościgły wyraża się tajemnica Wcielenia, gdyż to właśnie Matka Słowa wydała najdoskonalszy owoc duchowy jako Służebnica Pańska i Uczennica swego boskiego Syna.
Perykopy
ewangeliczne czytane i rozważane podczas mszy wigilijnej, nocnej i w dzień, jak
również w dniu dzisiejszym, mają dla nas jedno przesłanie, które doskonale
syntetyzują słowa anioła wypowiedziane do pasterzy w drugim rozdziale Ewangelii
św. Łukasza: „dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel,
którym jest Mesjasz, Pan (gr. etechthe hymin semeron Soter, hos
estin Christos Kyrios en polein David”) (Łk 2, 11). Ten, za którym mamy
pójść właśnie dziś się narodził. To „dziś” (gr. semeron)
przez narodzenie się Jezusa stało się początkiem pełni czasów, jak pisze św.
Paweł w Liście do Hebrajczyków: „a w tych ostatecznych dniach (gr. ep
eschatou ton hemeron touton) przemówił do nas przez Syna” (Hbr 1, 2), oraz
w liście do Galatów: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu (gr. pleroma
tou chronou), zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod
Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane
synostwo (gr. huiothesian)” (Ga 4, 4-6). Często nie zastanawiamy się
nad tym, jak wielkiej łaski doświadczyliśmy, że żyjemy w czasach, w których sam
Wcielony Bóg objawił się nam w Jezusie Chrystusie, o czym On sam mówi: „Lecz
szczęśliwe (gr. makarioi, błogosławione) oczy wasze, że widzą, i uszy
wasze, że słyszą. Bo zaprawdę, powiadam wam: Wielu proroków i sprawiedliwych
pragnęło ujrzeć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy
słyszycie, a nie usłyszeli” (Mt 13, 16-17). Czasami możemy zazdrościć tym,
którzy – jak pasterze – widzieli Pana na własne oczy i słyszeli Dobrą Nowinę z
Jego ust, lecz w rzeczywistości jesteśmy szczęściarzami, gdyż jesteśmy
członkami Kościoła, Mistycznego Ciała Chrystusa, zbudowanego na wierze
Apostołów, oraz niezliczonej liczbie męczenników i wyznawców, w których mamy
możnych orędowników i dzięki którym już od dzieciństwa słyszymy Prawdę – podaną
nam na przysłowiowej tacy – o Synu Bożym, który stał się Człowiekiem dla
naszego zbawienia i pogłębiamy nasze zjednoczenie z Bogiem dzięki sakramentom
Kościoła.
Drugim
powodem do radości jest fakt, że Jezus narodził się „wam” (gr.
hymin), czyli każdemu z nas, jako „Zbawiciel” (gr. Soter). Można
by rzec, że Nasz Mistrz kocha każdego i każdą z nas tak bardzo, iż – gdyby
zaistniała taka potrzeba – rodził by się, dorastał, pracował, głosił Dobrą
Nowinę, konał na krzyżu i zmartwychwstawał tyle razy, ilu ludzi żyło, żyje i
będzie żyło na świecie, aż do Jego powtórnego przyjścia, aby każdy człowiek
mógł zostać całkowicie włączony w Kościele pełnię Jego zbawczej misji i stać
się w pełni przybranym dzieckiem Boga w Trójcy Jedynego. Oczywiście nie ma
takiej potrzeby, ponieważ Jego ofiara jest doskonała i „Chrystus powstawszy
z martwych już więcej nie umiera, śmierć nad Nim nie ma już władzy. Bo to, że
umarł, umarł dla grzechu tylko raz, a że żyje, żyje dla Boga ”
(Rz 6, 9-10). Jednocześnie musimy pamiętać, że przybrane synostwo Boże jest
powołaniem i możemy osiągnąć ten błogosławiony stan tylko wówczas, gdy
zanurzeni w Misterium Paschalne Jezusa, będziemy z Nim współpracować w dziele
naszego zbawienia: „Tak i wy rozumiejcie, że umarliście dla grzechu, żyjecie
zaś dla Boga w Chrystusie Jezusie. Niechże więc grzech nie króluje w waszym
śmiertelnym ciele, poddając was swoim pożądliwościom. Nie oddawajcie też
członków waszych jako broń nieprawości na służbę grzechowi, ale oddajcie się na
służbę Bogu jako ci, którzy ze śmierci przeszli do życia, i członki wasze
oddajcie jako broń sprawiedliwości na służbę Bogu. Albowiem grzech nie powinien
nad wami panować, skoro nie jesteście poddani Prawu, lecz łasce” (Rz 6,
11-14). Tylko wówczas, gdy będziemy wcielać w naszą codzienność nauki
Zbawiciela rzeczywiście stanie się On naszym „Mesjaszem, Panem”
(gr. Christos, Kyrios), zgodnie z Jego słowami: „Nie każdy, który Mi mówi:
"Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto
spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21). Pan Jezus mówi
nam, czego pragnie Jego Ojciec: „To bowiem jest wolą Ojca mego, aby każdy,
kto widzi Syna i wierzy w Niego, miał życie wieczne” (J 6, 40). Ojciec
Niebieski chce, abyśmy zostali zbawieni, a dokonać się to może jedynie wówczas,
gdy zobaczymy Jego Syna i uwierzymy w Niego. Zobaczymy w każdym człowieku,
którego naturę On sam przybrał, aby nas odkupić i zaprowadzić do Ojca. Również,
a może przede wszystkim, w tej osobie, która dziś jest dla mnie, mniej lub
bardziej świadomie, kimś gorszym i żywię do niej złe uczucia, które stają
niczym mur między mną a Bożą Miłością. Dlatego Jezus daje nam, szczególnie w
Ewangeliach, bardzo konkretne rady, które sprowadzają się do jednej zasady
postępowania, którą warto zawsze pamiętać: „Wszystko więc, co byście
chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo
i Prorocy” (Mt 7, 12). Ostatecznym celem wszelkiego „czynienia”
przybranych synów Stwórcy powinna być chwała Boża, jak uczy Apostoł Narodów: „Przeto
czy jecie, czy pijecie, czy cokolwiek innego czynicie, wszystko na chwałę
Bożą czyńcie (gr. doxan Theou poieite)” ( 1Kor 10, 31). Będziemy
zaś pewni, że to, co czynimy oddaje chwałę Bogu, jeżeli nasze dobre uczynki
będą skierowane ku właściwemu Adresatowi: „Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko,
co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych (gr. adelphon
mou ton elachiston), Mnieście uczynili (gr. emoi poiesate)” (Mt 25,
40). Głodni, spragnieni, przybysze, nadzy, chorzy i uwięzieni są jedynie
przykładami ludzi w potrzebie, odtrąconych, pozostawionych samym sobie,
zepchniętych na margines życia społecznego, skrzywdzonych przez los. Konkretna
posługa tym osobom to posługa Jezusowi i najkrótsza droga do synostwa Bożego,
oraz doskonałości chrześcijańskiej, której uwieńczeniem jest bezwarunkowa
miłość do wszystkich ludzi, w tym nieprzyjaciół: „Miłujcie waszych
nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie
synami Ojca waszego, który jest w niebie. (…) Bądźcie więc wy doskonali, jak
doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 44-45, 48).
Dzisiejsza
Ewangelia jest Ewangelią miłosierdzia i wyraża miłość Boga Wcielonego do
każdego człowieka, szczególnie zaś do Jego „braci najmniejszych”.
„Udali
się też z pośpiechem i znaleźli Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy
Je ujrzeli, opowiedzieli o tym, co im zostało objawione o
tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, dziwili się temu, co im
pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i
rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając
Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię, nadano Mu imię Jezus,
którym Je nazwał anioł, zanim się poczęło w łonie [Matki]” (Łk 2, 16-21).
Niewątpliwie
pasterze, adresaci wspomnianych wcześniej słów anioła i pierwsi opisani w
Ewangelii św. Łukasza goście nowonarodzonego Jezusa, w pełni zasługują na miano
„najmniejszych”, gdyż ze względu na sposób życia, który wiedli, zostali
zepchnięci na margines społeczny, oraz uchodzili za ludzi permanentnie
nieczystych i grzesznych, a zatem niezdolnych do życia według Prawa i
bezpowrotnie potępionych już za życia. Tymczasem to właśnie ci ludzie,
powszechnie pogardzani przez sprawiedliwych i pobożnych żydów, okazali się być
godnymi objawienia najpierw jednego anioła, a następnie „mnóstwa zastępów
niebieskich”. Co więcej, stali się oni adresatami hymnu anielskiego
uwielbienia: „Chwała Bogu na wysokościach (gr. Doxa en
hypsistois Theo), a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania (gr. kai epi
ges eirene anthropois eudokias) »” (Łk 2, 14). Chwała Boża, którą głoszą
niebiosa (por. Ps 19, 2) we Wcieleniu odwiecznego Słowa objawiła się przez dar
pokoju, jaki przyniósł On uciemiężonej przez grzech ludzkości. Ten pokój jest
darem paschalnym, jak pisze św. Paweł w Liście do Efezjan: „Ale teraz w
Chrystusie Jezusie wy, którzy niegdyś byliście daleko, staliście się bliscy przez
krew Chrystusa. On bowiem jest naszym pokojem. On, który obie części
[ludzkości] uczynił jednością, bo zburzył rozdzielający je mur - wrogość. W
swym ciele pozbawił On mocy Prawo przykazań, wyrażone w zarządzeniach, aby z
dwóch [rodzajów ludzi] stworzyć w sobie jednego nowego człowieka, wprowadzając
pokój, i [w ten sposób] jednych, jak i drugich znów pojednać z Bogiem w
jednym Ciele przez krzyż, w sobie zadawszy śmierć wrogości. A przyszedłszy zwiastował
pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy blisko, bo przez Niego
jedni i drudzy w jednym Duchu mamy przystęp do Ojca” (Ef 2, 13-18).
Właśnie dlatego do grzesznych, czy wręcz bezbożnych – z punktu widzenia
bezdusznej interpretacji Prawa – pasterzy mówili aniołowie o ludziach Bożego
upodobania, wliczając ich do tego błogosławionego grona. Oczywiście nie chodzi
o to, że Bóg nagle uznał, że nie przeszkadza Mu ludzkie nieposłuszeństwo Jego
Słowu i niemoralne prowadzenie, które niewątpliwie było w jakiejś mierze
udziałem żyjących według swoich, nie zawsze moralnych standardów pasterzy, lecz
– jak uczy nas św. Paweł – zbawienie nie jest uzależnione od mniej lub bardziej
drobiazgowego przestrzegania Prawa, lecz od wiary w Jezusa i miłości do Boga,
której owocem są dobre uczynki wobec wszystkich ludzi bez wyjątku. Odkupienie i
nowe życie są darem Bożego Miłosierdzia i objawieniem Bożej sprawiedliwości, dla
której nie ma względu na osobę: „Ale teraz jawną się stała
sprawiedliwość Boża niezależna od Prawa, poświadczona przez Prawo i Proroków.
Jest to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich,
którzy wierzą. Bo nie ma tu różnicy: wszyscy bowiem zgrzeszyli i pozbawieni
są chwały Bożej, a dostępują usprawiedliwienia darmo, z Jego łaski,
przez odkupienie które jest w Chrystusie Jezusie. Jego to ustanowił
Bóg narzędziem przebłagania przez wiarę mocą Jego krwi” (Rz 3,
21-25).
Pasterze,
którzy otworzyli się na działanie łaski, podporządkowali się Słowu Bożemu
wyrażonemu poprzez anioła i stali się niejako uczniami Niemowlęcia. Ich
zachowanie przypomina bowiem postępowanie Maryi, wzoru każdego ucznia. Podobnie
jak ona, pasterze doświadczyli anielskiego „zwiastowania radości” i posłuszni
natchnieniu Ducha Świętego „udali się z pośpiechem”, aby oddać cześć Bogu w
nowo narodzonym Dzieciątku. Uczynili to w jakiejś mierze z własnej inicjatywy,
przemienieni łaską, gdyż nie otrzymali oni bezpośredniego polecenia od anioła: „pasterze
mówili nawzajem do siebie: «Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło
i o czym nam Pan oznajmił»” (Łk 2, 15). Ponadto, gdy już ujrzeli Dziecię,
pasterze dali świadectwo Panu, opowiadając „o tym, co im zostało objawione
o tym Dziecięciu” (Łk 2, 17). Ich powrót do trzód był również wyrazem
głębokiego doświadczenia religijnego, które wyrażało się w dzieleniu radości z
innymi, gdyż szli „wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i
widzieli” (Łk 2, 20). W tym również przypominali Maryję, która pełna
radości w swoim Magnificat uwielbiała Boga, wysławiając Go za Jego zbawcze
dzieła (por. Łk 1, 46-56). Warto również zwrócić uwagę na to, że św. Łukasz
kładzie nacisk na doświadczenie zmysłowe Tajemnicy: widzenie i słyszenie, które
są wstępem do dawania świadectwa. W podobny sposób św. Jan Apostoł pisze o
posłudze apostolskiej w prologu do swojego pierwszego listu: „[To wam oznajmiamy],
co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie życia, co ujrzeliśmy
własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce -
bo życie objawiło się. Myśmy je widzieli, o nim świadczymy i głosimy
wam życie wieczne, które było w Ojcu, a nam zostało objawione - oznajmiamy
wam, cośmy ujrzeli i usłyszeli, abyście i wy mieli współuczestnictwo
z nami. A mieć z nami współuczestnictwo znaczy: mieć je z Ojcem i Jego Synem
Jezusem Chrystusem. Piszemy to w tym celu, aby nasza radość była pełna”
(1 J 1-4). Obaj autorzy natchnieni chcą uświadomić nam bardzo ważną prawdę:
Wcielenie Boga w łonie Dziewicy nie jest ludzkim wymysłem lecz faktem, a nawet
czymś więcej niż faktem, jest Ciałem, Dzieckiem które – właśnie narodzone z
Dziewicy – można zobaczyć, usłyszeć, a nawet dotknąć. Niedosięgły Bóg, który
dotąd mieszkał w niebiosach i przebywał w swojej chwale w niedostępnym zwykłym
śmiertelnikom, świątynnym Sanctum Sanctorum, teraz daje się wziąć w ramiona,
przytulić, by poczuć ciepło bezbronnego ciałka i bicie Jego małego serduszka.
Zaś za kilkadziesiąt lat Jego dorosłe serce zostanie przebite włócznią, a
Maryja i św. Jan, którzy będą stać pod krzyżem Zbawiciela, być może poczują
ciepło Jego krwi i wody, które wytrysnęły „jako zdrój miłosierdzia dla nas”.
Ten, kto choćby w niewielkim stopniu „uzmysłowi” sobie z jak wielką Tajemnicą
ma do czynienia, z pewnością doświadczy zachwytu i radości najpierw pasterzy
przy żłóbku Dziecięcia, a później apostołów i razem z nimi będzie z mocą głosił
światu Zmartwychwstałego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
W tej
cudownej historii zbawienia zupełnie niezwykła rola przypadła Maryi. Św. Łukasz
pisze, że pasterze znaleźli kolejno Maryję, Józefa i Niemowlę. Wymieniając ją
jako pierwszą, Ewangelista czyni z Matki Pana niejako tę, która jako pierwsza
wita przybyszów, Bramę prowadzącą do Boga Wcielonego. Każdy kto z autentyczną
pokorą i sercem otwartym na Bożą łaskę szuka Jezusa, znajdzie Maryję, która
zaprowadzi go do swojego Syna. Co więcej, ona sama stanie się Matką każdego,
kto uwierzy w Jego Ewangelię, ponieważ spodobało się Bogu, aby adoptowanym
synom dać również Matkę swojego Syna Jednorodzonego i Umiłowanego. Maryja, jest
niedościgłą nauczycielką wiary i tak jak Pan Jezus całym swoim jestestwem i
całym swoim życiem wskazywał na Ojca, zgodnie ze słowami skierowanymi do
apostoła: „Filipie, tak długo jestem z wami, a jeszcze Mnie nie poznałeś? Kto
Mnie zobaczył, zobaczył także i Ojca” (J 14, 9), tak Maryja zawsze wskazywała
na swojego Syna, jak dowodzą tego jej słowa na weselu w Kanie Galilejskiej:
„Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: «Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie»”
(J 2, 5). W ten sposób ona, Transparencja Ducha Świętego (św. Maksymilian
Kolbe) towarzyszy nam wiernie w procesie przejścia ze stanu sług do godności
synów, która dokonuje się na drodze bezwarunkowego posłuszeństwa Bogu. A
ponieważ Jezus zawierzył nas Maryi na krzyżu, tuż przed swoją zbawczą śmiercią,
gdy „rzekł do Matki: «Niewiasto, oto syn Twój». Następnie rzekł do ucznia:
«Oto Matka twoja»” (J 19, 26-27), Maryja, przyjmując nas pod swoją matczyną
opiekę, stała się dla nas Pośredniczką Paschalnej Łaski Zbawienia. I tak jak
nic nas nie może odłączyć od miłości Boga, według słów św. Pawła: „I jestem
pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy
teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani
jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest
w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rz 8, 38-39), tak nic nas nie może
odłączyć od miłości Jego Matki, ponieważ podobnie jak On nauczyła się
posłuszeństwa przez to, co wycierpiała, trwając do końca pod krzyżem ukochanego
Syna i konając razem z Nim. Dlatego Bóg wywyższył Maryję i uczynił pośredniczką
łask, poprzez które Zbawiciel udziela „zbawienia wiecznego dla wszystkich,
którzy Go słuchają” (Hbr 5, 9). Nijak nie umniejsza to chwały Bożej i nie
podważa Prawdy o tym, że Jezus jest jedynym pośrednikiem między Ojcem
Niebieskim a ludzkością, przeciwnie macierzyństwo Maryi jest tą
rzeczywistością, w której w szczególny sposób objawia się Miłość Boga do
człowieka, oraz jest dla nas darem, abyśmy mogli – upraszając jej
wstawiennictwa i wpatrując się w jej przykład – szybciej postępować na drodze
doskonałości chrześcijańskiej.
Święty Jan
Paweł II w swojej encyklice Redemptoris Mater w następujący sposób
wyjaśnia tajemnicę macierzyńskości naszej Mamy:
„Kościół
jest świadom i naucza, że „cały (...) wpływ zbawienny Błogosławionej Dziewicy
na ludzi wywodzi się (...) z upodobania Bożego i wypływa z nadmiaru zasług
Chrystusowych, na Jego pośrednictwie się opiera, od tego pośrednictwa
całkowicie jest zależny i z niego czerpie całą moc swoją; nie przeszkadza zaś w
żaden sposób bezpośredniej łączności wiernych z Chrystusem, przeciwnie, umacnia
ją”. Ten zbawczy wpływ jest podtrzymywany przez Ducha Świętego, który jak
zacienił Dziewicę Maryję, dając początek Jej Boskiemu macierzyństwu, tak nadal
Jej towarzyszy w trosce o braci Jej Boskiego Syna.
Istotnie
pośrednictwo Maryi wiąże się ściśle z Jej macierzyństwem, posiada specyficznie
macierzyński charakter, który je wyróżnia od pośrednictwa innych istot
stworzonych, które na różny sposób, ale zawsze podporządkowany, uczestniczą w
jedynym pośrednictwie Chrystusa. Pośrednictwo Maryi jest także pośrednictwem
przez uczestnictwo. Jeśli bowiem żadne „stworzenie nie może być nigdy stawiane
na równi ze Słowem Wcielonym i Odkupicielem”, to równocześnie „jedyne
pośrednictwo Odkupiciela nie wyklucza, lecz wzbudza u stworzeń rozmaite
współdziałanie, pochodzące z uczestnictwa w jednym źródle”. I tak „jedna dobroć
Boża w rozmaity sposób rozlewa się realnie w stworzeniach” (RM 38).
„Macierzyństwo
Maryi, przeniknięte do głębi oblubieńczą postawą „służebnicy Pańskiej”, stanowi
pierwszy i podstawowy wymiar owego pośrednictwa, które w odniesieniu do Niej
Kościół wyznaje i głosi100 i „stale zaleca sercu wiernych” w sposób szczególny
i wyjątkowy, gdyż pokłada w nim wielką nadzieję. Należy wszakże przyznać, że
przede wszystkim sam Bóg, Ojciec Przedwieczny, zawierzył Dziewicy
nazaretańskiej, oddając Jej swego Syna w tajemnicy Wcielenia. To Jej
wyniesienie do najwyższego urzędu i godności Matki Syna Bożego — w znaczeniu
ontycznym — odnosi się do samej rzeczywistości zjednoczenia obu natur w osobie
Słowa (unia hipostatyczna). Ten podstawowy fakt bycia Matką Syna Bożego jest od
początku w pełni otwarty na osobę Chrystusa oraz na Jego dzieło, na całe Jego
posłannictwo. Słowa: „oto Ja, służebnica Pańska” świadczą o tym otwarciu ducha
Maryi, która urzeczywistnia w sobie w sposób doskonały miłość właściwą dla
dziewictwa i miłość macierzyńską, złączone i jakby stopione w jedno” (RM 39).
Na koniec
warto pamiętać, w świetle niedawno przeżytego Adwentu, że gdy Jezus przyjdzie w
chwale sądzić żywych i umarłych, przy Jego boku będzie stała Maryja, nasza
kochająca Mama i Królowa, która przytuli nas do swojego Niepokalanego Serca i
zaprowadzi przed Oblicze swojego Syna, abyśmy w duszy i ciele doświadczyli
niewysłowionego szczęścia, jakie Chrystus obiecał tym, którzy spełniają uczynki
miłosierdzia: „Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie
królestwo, przygotowane wam od założenia świata!” (Mt 25, 34).
Św. Jan
Paweł II pisał we wspomnianej encyklice: „Przez tajemnicę wniebowzięcia
Maryja sama doznała w sposób definitywny skutków tego jedynego pośrednictwa,
którym jest pośrednictwo Chrystusa-Odkupiciela świata i zmartwychwstałego Pana:
„W Chrystusie wszyscy będą ożywieni, lecz każdy według własnej kolejności.
Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego
przyjścia” (1 Kor 15, 22-23). W tajemnicy wniebowzięcia wyraża się ta wiara
Kościoła, że Maryja jest zjednoczona z Chrystusem „węzłem ścisłym i
nierozerwalnym”, ponieważ jeśli jako dziewicza Matka była szczególnie z Nim
zjednoczona w Jego pierwszym przyjściu, to poprzez stałą z Nim współpracę
będzie tak samo zjednoczona w oczekiwaniu drugiego przyjścia; „odkupiona zaś w
sposób wznioślejszy ze względu na zasługi Syna swego”109, ma też to zadanie,
właśnie Matki, pośredniczki łaski, w tym ostatecznym przyjściu, kiedy będą
ożywieni wszyscy, którzy należą do Chrystusa, kiedy „jako ostatni wróg zostanie
pokonana śmierć” (1 Kor 15, 26).
„Z takim zaś
szczególnym i wyjątkowym wywyższeniem „wzniosłej Córy Syjonu” przez
wniebowzięcie, łączy się tajemnica Jej chwały wiekuistej. Matka Chrystusa
doznaje uwielbienia „jako Królowa wszystkiego”. Ta, która przy zwiastowaniu
nazwała siebie „służebnicą Pańską.”, pozostała do końca wierną temu, co ta
nazwa wyraża. Przez to zaś potwierdziła, że jest prawdziwą „uczennicą”
Chrystusa, który tak bardzo podkreślał służebny charakter swego posłannictwa:
Syn człowieczy „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje
życie na okup za wielu” (Mt 20, 28). W ten sposób też Maryja stała się pierwszą
wśród tych, którzy „służąc Chrystusowi w bliźnich, przywodzą braci swoich pokorą
i cierpliwością do Króla, któremu służyć znaczy królować”, i osiągnęła w pełni
ów „stan królewskiej wolności”, właściwy dla uczniów Chrystusa: służyć — znaczy
królować!
„Chrystus,
posłuszny aż do śmierci, został wywyższony przez Ojca (por. Flp 2, 8-9) i wszedł
do chwały swego królestwa. Jemu wszystko jest poddane, póki sam siebie i
wszystkiego nie podda Ojcu, aby Bóg był wszystkim we wszystkich (por. 1 Kor 15,
27-28)”. Maryja — służebnica Pańska uczestniczy w tym królowaniu Syna. Jej
wyniesieniem królewskim nie przestaje być chwała służenia: wzięta do nieba nie
zaprzestaje owej zbawczej „służby”, w której wyraża się macierzyńskie
pośrednictwo „aż do wiekuistego dopełnienia się zbawienia wszystkich
wybranych”. W taki sposób Ta, która tu na ziemi „utrzymała wiernie swe
zjednoczenie z Synem aż do Krzyża”, pozostaje nadal z Nim zjednoczona, gdy już
„wszystko Mu jest poddane, póki On sam siebie i wszystkiego nie podda Ojcu”.
Tak więc, Maryja pozostaje w swoim wniebowzięciu objęta całą rzeczywistością
Świętych obcowania, a Jej zjednoczenie z Synem w chwale jest stale zwrócone ku
tej ostatecznej pełni królestwa, kiedy „Bóg będzie wszystkim we wszystkich” (RM 41).
Arek
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.