Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

4.10.2015

„i będą oboje jednym ciałem” (Mk 10, 8).

  Liturgia Słowa Bożego na XXVII niedzielę wprowadza nas w tajemnicę jedności małżeńskiej, która wyniesiona przez Pana Jezusa do godności sakramentu, jest znakiem Jego zjednoczenia z Oblubienicą – Kościołem: doskonałej jedności wszystkich zbawionych przez Syna z Ojcem w Duchu Świętym.

  Dzisiejsza perykopa ewangeliczna rozpoczyna się w sposób charakterystyczny dla św. Marka: z jednej strony do Jezusa ciągną tłumy, zafascynowane znakami które czyni i Ewangelią, którą głosi z mocą. Z drugiej zaś idą, niczym wilki za stadem owiec, faryzeusze, szukając sposobu, by zdyskredytować prawowitego Pasterza i ponownie przejąć władzę nad owcami. Autor natchniony pisze, że w pewnym momencie do Jezusa: „Przystąpili faryzeusze i chcąc Go wystawić na próbę, pytali Go” (Mk 10, 2). Św. Marek, podobnie jak św. Mateusz, posługuje się tu słowem „peiradzo” oznaczającym kuszenie. Od tego czasownika pochodzi słowo „peirazon  - kusiciel”, które używa św. Mateusz dla określenia diabła: „Wtedy przystąpił kusiciel i rzekł do Niego” (Mt 4,3). Św. Marek będzie używał  czasownika "peiradzo" w odniesieniu do faryzeuszów, którzy pełnią wobec Zbawiciela dzieła Złego. Jak pamiętamy z poprzednich rozważań, podstawową formą działalności diabła jest szerzenie podziału. Odnosi się to również do jego postępowania wobec Jezusa, którego chce rozdzielić z Ojcem, przez skłonienie Go do jakiejkolwiek formy nieposłuszeństwa. Taka jest więc intencja złego, a jednocześnie temat przewodni tego fragmentu Ewangelii: ze strony diabła, próba skłonienia Jezusa do przyzwolenia na zniszczenie jedności miedzy dwojgiem ludzi, poprzez akceptację rozwodu; ze strony Jezusa przywrócenie godności osobie ludzkiej poprzez przywrócenie pierwotnej, ustanowionej przez Boga, nierozerwalności związku mężczyzny i kobiety. W ten sposób Chrystus jednocześnie wskazuje na swoje całkowite podporządkowanie prawu Bożemu i wolności wobec prawa ludzkiego, choćby ustanowił je sam Mojżesz, jeżeli nie wyraża ono Woli Boga, a jest ustępstwem wobec słabości, czy niedoskonałości ludzkiej.

  Takie rozumowanie potwierdza treść pytania faryzeuszów, które jest w pewnym sensie zwodnicze: „Czy wolno mężowi oddalić żonę” (Mk 10, 2). Pytanie jest o tyle podstępne, ze dla faryzeuszów, znawców Prawa, odpowiedź była oczywista, co zresztą potwierdzą w dalszej części dialogu z Jezusem. Dyskusja ówczesnych teologów koncentrowała się nie na „czy” jako, że Mojżesz nakazał wyraźnie: „Jeśli mężczyzna poślubi kobietę i zostanie jej mężem, lecz nie będzie jej darzył życzliwością, gdyż znalazł u niej coś odrażającego, napisze jej list rozwodowy, wręczy go jej, potem odeśle ją od siebie”(Pwt 24, 1). Raczej zastanawiano się nad tym, co może być wystarczająco „odrażające”, aby uzasadnić wręczenie żonie listu rozwodowego. Przypomina to pytanie węża, skierowane w raju do Ewy: „«Czy rzeczywiście Bóg powiedział: Nie jedzcie owoców ze wszystkich drzew tego ogrodu?» (Rdz 3, 1). Wiedział on doskonale, jakie jest prawo ustanowione przez Stwórcę i Jego zakazy, podobnie faryzeusze doskonale wiedzieli jakie jest prawo Mojżesza i jego zakazy. W obu przypadkach chodziło o dezorientację i skłonienie do wypowiedzenia posłuszeństwa Bogu poprzez zakwestionowanie Jego prawa.
 
  Jednak tym razem faryzeusze całkowicie się przeliczyli. Nowy Adam wykazał całkowite posłuszeństwo prawu Ojca a w konsekwencji brak posłuszeństwa wobec stawianego na równi z boskim przez faryzeuszów prawa mojżeszowego tam, gdzie nie odpowiadało ono woli Bożej. To jest istota odpowiedzi na pytanie dlaczego Jezus był całkowicie wolny wobec Prawa: ponieważ był całkowicie podporządkowany prawu Ojca, które jest prawem Miłości Boga do Człowieka, dającym prawdziwą wolność. Jak to wyrazili jasno i zwięźle Piotr i Apostołowie, odpowiadając arcykapłanowi na zakaz głoszenia Ewangelii: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi” (Dz 5, 29). A św. Paweł pisze w liście do Galatów: „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus. A zatem trwajcie w niej i nie poddawajcie się na nowo pod jarzmo niewoli!” (Ga 5, 1). W Ewangelii św. Marka Jezus wyraża tę wolność w sposobie, w jaki sformułował swoje pytanie do faryzeuszy: „ Co wam nakazał Mojżesz?” (Mk 10, 3). Nie mówi „nam”, chociaż według ciała jest Żydem i powinien podporządkować się prawu Mojżesza, ale „wam”, dystansując się od jego treści. Zatem Jezus nie poprawia faryzeuszów i przyjmuje ich pytanie, po czym całkowicie kwestionuje zasadność samego prawa rozwodowego.

  Dla Jezusa prawdziwym powodem, dla którego Mojżesz „pozwolił” Żydom na oddalanie swych żon była zatwardziałość ich serc (por. Mk 10, 5). Przy czym przez „serce” należy rozumieć nie tylko symboliczną siedzibę uczuć, jak ma to miejsce dziś, ale przede wszystkim postawę człowieka wynikającą z jego charakteru, ukształtowania sumienia i światopoglądu, wobec Boga i bliźniego. Ta postawa ma wynikać z bezwarunkowej miłości, jak uczy nas Jezus: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą. Drugie jest to: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego. Nie ma innego przykazania większego od tych” (Mk 12, 30-31). Co ciekawe, Pan wypowiada te słowa w kontekście rozmowy z uczonym w Piśmie, która miała miejsce bezpośrednio po Jego dyskusji z saduceuszami na temat zmartwychwstania. Tam również pretekstem było właściwe zrozumienie nierozerwalności małżeństwa (por. Mk 12, 18-27). Tymczasem serca członków narodu wybranego uległy „skamienieniu”, odeszli oni od ducha prawa Bożego i skupili na jego aspekcie formalnym, legalistycznym, który Mojżesz dostosował do poziomu ich predyspozycji moralnych. Jezus niejednokrotnie ubolewa nad tym faktem. Na początku rozdziału 7 Ewangelii św. Marka  Zbawiciel mówi jednoznacznie: „Uchyliliście przykazanie Boże, a trzymacie się ludzkiej tradycji, ». I mówił do nich: «Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować” (Mk 7, 8-9). Tu nawet prawo Mojżeszowe jest podporządkowywane tradycji rabinistycznej.

  Jezus stawia sobie za cel zatrzymanie tej tendencji, co jest jednym z aspektów objawienia się królestwa Bożego. Królowanie Boga wśród ludzi to pełne przywrócenie Jego prawa miłości, które objawiło się w akcie stworzenia i wypełniło się w akcie zbawienia dokonanych przez Syna, w jedności z Ojcem, w mocy Ducha Świętego. Dlatego Zbawiciel sięga do księgi Rodzaju: „Lecz na początku stworzenia Bóg stworzył ich jako mężczyznę i kobietę: dlatego opuści człowiek ojca swego i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10, 6). Człowiek, najdoskonalsze z Bożych stworzeń, jako jedyne obdarzone duszą nieśmiertelną, został stworzony na Boże podobieństwo. Skoro zaś Bóg jest Wspólnotą, Jednością doskonałą Trzech Osób, również my, powołani do istnienia jako mężczyźni i kobiety (hebr. ish i isha – co oddaje równość natury i godności wobec Boga) powołani jesteśmy do życia we wspólnocie. Według bożego zamysłu jej podstawową komórką jest rodzina, a jej trzonem wspólnota męża i żony. Związek mężczyzny i kobiety jest tak silny, że raz zawarty w sposób świadomy i dobrowolny jest nierozerwalny. Tak jak ludzki organizm stanowi jedność i niemożliwą rzeczą jest, aby jego części mogły się rozłączyć i żyć autonomicznie, tak – w wymiarze duchowym – nierozerwalne jest małżeństwo i przez całe ich życie ziemskie Bóg postrzega małżonków jako jedność: obraz jedności Trójcy Przenajświętszej. Prawo to nie dotyczy pięknej relacji rodziców i dzieci: sam Jezus daje temu przykład, kiedy nad związek rodzinny z matką i braćmi stawia w pewnym momencie relację ze swoją Oblubienicą Kościołem, reprezentowanym przez uczniów i tych, którzy w Niego uwierzyli: „Bo kto pełni wolę Bożą, ten mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3, 35). W ten sposób, w niczym nie umniejszając wagi i świętości relacji łączącej Go z Najświętszą Maryją Panną, czy wcześniej ze św. Józefem, którym „był poddany” (por. Łk 2, 51) , Jezus podjąwszy swoją publiczną misję, „opuszcza ojca swego i matkę” (por. Mk 10, 7) i poślubia Kościół, któremu będzie wierny na dobre i na złe. Tej jedności nie zerwie grzeszność, małostkowość, głupota, czy niewierność Oblubienicy ponieważ oparta jest ona na nieskończonej i bezwarunkowej miłości Boga do człowieka, jak pisze św. Paweł w 2 liście do Tymoteusza : "Jeśli my odmawiamy wierności, On wiary dochowuje, bo nie może się zaprzeć siebie samego” (2Tm, 2, 13).

  Zatem, podobnie jak jedność Trójcy Przenajświętszej jest aktem Bożym, tak ważnie zawarty związek małżeński mężczyzny i kobiety jest aktem Bożym wyniesionym przez Jezusa do rangi sakramentu: znaku zbawczej miłości Boga do człowieka, przez co jak ona nierozerwalnym. Wielu buntuje się przed dalekosiężnymi konsekwencjami tego faktu. Rodzi się wątpliwość, czy Jezus myślał o naszym dobru, przekreślając przykrojoną na miarę człowieka kazuistykę Mojżesza. Niektóre wspólnoty chrześcijańskie znalazły sposoby, aby obejść to „nieżyciowe” prawo i nadal mienić się uczniami Chrystusa. Nas wszystkich, bez wyjątku, Jezus przestrzega: „Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela!” (Mk 10, 9). Rozdzielanie bowiem to działanie szatańskie przeciwne woli Bożej i nastawione na zniszczenie człowieka. Nawet jeżeli pozornie wydaje się ono bardziej ludzkie, humanitarne, czy wręcz miłosierne, w ostatecznym rachunku przynosi człowiekowi szkodę, często nie do naprawienia, czyniąc jego serce zatwardziałym, a więc coraz mniej otwartym na Boże wezwanie. Ono zaś, wcale nie niesie ze sobą łatwego życia, lecz często krzyż, a jego dźwiganie w duchu miłości i ofiary upodabnia nas do Boskiego Mistrza, który przywracając nam oryginalną godność i obdarzając nas łaską bycia Bożymi dziećmi wie lepiej niż ktokolwiek inny na ile nas stać i czego nam potrzeba, aby w tej łasce wytrwać. Dlatego w mocy swojego paschalnego zwycięstwa nad śmiercią  i grzechem, zbawiciel obdarza nas tym, czego Mojżesz nie był w stanie dać narodowi wybranemu: jedynym remedium na zatwardziałość serca, wypełniając wobec swojego Kościoła obietnice złożone przez Boga za pośrednictwem proroka Ezechiela: „I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ducha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali” (Ez 36, 26 – 27).
 
  Przyjęcie tego daru w sposób owocny może odbyć się jedynie w przestrzeni królestwa Bożego. Wejście do niego, jak uczy Jezus, zastrzeżone jest jedynie dla tych, którzy przyjmą je jak dziecko (por. Mk 10, 15), to znaczy nie mając innych pewności i zabezpieczeń, z całkowitą ufnością zdadzą się na Boga. Gest Jezusa wobec dzieci przynoszonych Mu, aby je dotknął jest fizycznym wyrazem odpowiedzi samego Boga Ojca na taką postawę: odpędzi On mądralów, których to zgorszy, choćby i byli Jego uczniami, czy sługami, weźmie ich w objęcia i pobłogosławi. Swoją drogą to najpiękniejszy i najpełniejszy obraz nieba, które czeka tych, którzy do końca wytrwali w jedności ze Zbawicielem, wyrażonej w przeżytej z miłością wierności małżeńskiej, kapłańskiej czy zakonnej, a które święta Teresa Wielka zdefiniowała w 3 słowach: „Solo Dios basta (Bóg sam wystarczy)”.  
                                                                           Arek 

Liturgię słowa z dzisiejszej niedzieli znajdziemy pod linkiem: 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.