Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

5.07.2015

Skąd On to ma?

 

  W czytaniach liturgicznych na dzisiejszą niedzielę, Kościół wprowadza nas w tajemnicę wolności i odpowiedzialności wobec objawienia się Miłości Bożej i płynącej z niej łaski wiary.

   Jednym z najistotniejszych elementów charakteryzujących naturę misji Jezusa jest Jego całkowite podporządkowanie się woli Ojca w mocy Ducha Świętego. Od pierwszego momentu, kiedy 

  Duch Święty zstąpił na Maryję i moc Najwyższego ją osłoniła (por. Łk 1, 34) wcielone, jednorodzone Słowo Ojca realizuje odwieczny plan zbawienia tych, którzy zostali stworzeni na boże podobieństwo i których – przez swoje wywyższenie na krzyżu – wyniesie Ono do godności dzieci Bożych. Św. Jan w Prologu swojej Ewangelii pisze o Słowie, że „Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli” (J 1, 11). Właśnie ten bolesny aspekt zbawczej misji Jezusa, który jest jednym z wymiarów Jego walki z „władcą tego świata” jest tematem dzisiejszej Ewangelii. 


  Duch Święty zaprowadził Jezusa do ”rodzinnego miasta”, Nazaretu. Już samo to powinno wprowadzić Pana w dobry nastrój. W odróżnieniu od innych miejsc, w których nauczał tu, gdzie dorastał wraz z rówieśnikami, uczęszczał do synagogi na modlitwy i nauki Prawa, uczył się rzemiosła cieśli od ziemskiego ojca św. Józefa i ciężko pracował na swoje utrzymanie; gdzie mieszkał jego klan będący oparciem i punktem odniesienia dla określenia tożsamości każdego Żyda, powinien wreszcie poczuć się akceptowanym w swojej nie do końca zrozumiałej przez pobratymców misji pełnienia woli Ojca Niebieskiego poprzez ustanowienie Jego Królestwa na Ziemi.

  Św. Marek informuje nas, że wraz Jezusem przyszli do Nazaretu Jego uczniowie. Można się domyślać, że ciągnęły za nim również tłumy: ciekawscy, chorzy, pokładający w nim nadzieję na uzdrowienie oraz ci, którzy w Niego uwierzyli. Dla nie cieszących się najlepszą opinią Nazarejczyków - „Czyż może być co dobrego z Nazaretu” zapyta Natanael w Ewangelii św. Jana (J 1, 46) – sława Jezusa powinna być powodem do dumy. Niewątpliwie znali też Jego nauczanie i widzieli lub przynajmniej słyszeli o znakach, jakimi potwierdzał boskie pochodzenie głoszonej przez siebie Dobrej Nowiny, choćby od Jego bliskich, którzy wcześniej bezskutecznie usiłowali Go powstrzymać (por. Mk 3, 21; 31-35).

  Z drugiej strony z pewnością propaganda wrogich Mu uczonych w Piśmie i zwolenników Heroda nie ominęła Jego rodzinnych stron i opinia o Jezusie jako czarowniku, służącym Belzebubowi i w jego mocy czyniącym cuda na zgubę Izraela, do tego chorym psychicznie lub opętanym musiała być znana Jego rodakom i być przyczyną gorących dyskusji.

  Jezus posłuszny Duchowi Świętemu nie unika konfrontacji z najtrudniejszym dla Niego audytorium. Podobnie jak wcześniej w Kafarnaum, tu również z nastaniem szabatu korzysta ze swojego prawa przysługującego każdemu dorosłemu Żydowi i naucza w synagodze.

  Słowo wypowiadane w Mocy ma tę cechę, że nie pozostaje bez reakcji słuchającego. Święty Paweł pisze w liście do Hebrajczyków: „Żywe bowiem jest słowo Boże, skuteczne i ostrzejsze niż wszelki miecz obosieczny, przenikające aż do rozdzielenia duszy i ducha, stawów i szpiku, zdolne osądzić pragnienia i myśli serca. Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek.” (Hbr 4, 12-13). Również Nazarejczycy ze zdziwieniem dostrzegają jego niezwykłość. Jednak w sercach wielu z nich zaczyna się dziać coś niedobrego.

  Św. Marek opisuje ten proces wewnętrzny jako swoisty monolog pytań i eksklamacji, które syntetyzuje pierwsze z nich: „Skąd On to ma?” (Mk 6, 2). Pytanie jest jak najbardziej uprawnione, szczególnie dla ludzi, którzy przez kilkadziesiąt lat dzielili z Jezusem trudy codzienności. Świadczy Ono, że Jezus przed chrztem w Jordanie, namaszczeniem przez Ducha Świętego i rozpoczęciem publicznej działalności i niczym szczególnym się nie wyróżniał. Z pewnością nie uszło uwadze, że żył bezgrzesznie, ale można to było przypisać Jego pobożności. Teraz jednak ich rodak głosi z mocą: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!” (Mk 1, 14). Według relacji św. Łukasza Jezus przeczytał wówczas fragment z księgi proroka Izajasza mówiący o mającym nadejść Mesjaszu: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił i posłał Mnie, abym ubogim niósł dobrą nowinę, więźniom głosił wolność, a niewidomym przejrzenie; abym uciśnionych odsyłał wolnymi, abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18-19) i jeszcze dobitniej niż u św. Marka oświadczył: „ Dziś spełniły się te słowa Pisma, któreście słyszeli” (Łk 4, 21).

  Nic więc dziwnego, że zszokowani Nazaretańczycy dostrzegają mądrość w słowach i moc czynienia cudów swojego kuzyna, przyjaciela zabaw, kolegi z pracy, czy choćby sąsiada, któremu chciano bezskutecznie wyswatać córkę: „ I co to za mądrość, która Mu jest dana? I takie cuda dzieją się przez Jego ręce!” (Mk 6, 3). W księdze Mądrości czytamy: „Z Tobą jest Mądrość, która zna Twe dzieła, i była z Tobą, kiedy świat stwarzałeś i wie, co jest miłe Twym oczom, co słuszne według Twych przykazań”. (Mdr 9, 9). Duch Pański, który spoczął na Mesjaszu jest Mądrością stwórczą Boga, Miłością, która odpowiada na wołanie skruszonych serc spragnionych Bożej łaski wyrażone przez Dawida: „Oto Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, naucz mnie tajników mądrości” (Ps 51, 8), przez usta Słowa Wcielonego.

  Słowo Boże, o którym czytamy w cytowanym już liście do Hebrajczyków, że jest „zdolne osądzić pragnienia i myśli serca” stawia każdego człowieka wobec swoistego momentu „krisis” oznaczającego w języku greckim „rozdzielenie”, „wybór”, „osąd” danej sytuacji. W przypadku Jezusa, jest to odpowiedź na pytanie „Skąd On to ma?” (Mk 6, 2) lub postawione przez samego Jezusa: „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Mt 16, 15). Taki „wybór” ma ogromne konsekwencje dla dalszego życia człowieka. W księdze Powtórzonego Prawa czytamy: „Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi.” (Pwt 30, 15-20).

  Sam Zbawiciel nawiązuje swoim nauczaniu do obrazu dwóch dróg: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! „ (Mt, 7, 13-14). W Ewangelii św. Jana Chrystus podkreśla dobitnie w rozmowie z Apostołami: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem.(...) Czy nie wierzysz, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie? Słów tych, które wam mówię, nie wypowiadam od siebie. Ojciec, który trwa we Mnie, On sam dokonuje tych dzieł. Wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14, 6; 10-12)
Słowa te są osądem dla wszystkich, którzy stają od wieków i stawać będą aż do skończenia świata wobec Jezusa obecnego w swoim Słowie i czynach, o których Kościół daje świadectwo. Każdy człowiek czystego, otwartego serca, który autentycznie szuka Ojca, nie może przejść obojętnie wobec Syna, który jest jednością z Ojcem w Duchu świętym. Jeżeli jednak Go odtrąca to mamy do czynienia z grzechem przeciw Duchowi Świętemu, o którym była mowa w trzecim rozdziale Ewangelii według św. Marka – świadomym odrzuceniem boskiego pochodzenia Jezusa i jego misji zbawienia ludzkości.

  Niewątpliwie osobistą tragedią dla Jezusa jest to, że Nazaretańczycy po pierwszym zachwycie nad mądrością Jego słów, świadomi cudów, które były dziełem Jego świętych rąk, dokonali zwrotu w tył i skupili się na ludzkim aspekcie Jego Osoby, używając jej w sposób niemal nikczemny do ataku na Jezusa. To, że jest cieślą, należy do klanu, w którym Jego krewnymi są Jakub, Józef, Juda i Szymon jest pewną absolutyzacją ziemskich relacji Jezusa, jakby to, że był rzeczywistym, osadzonym absolutnie w tu i teraz ziemskiej egzystencji człowiekiem, miało a priori negować wszelką możliwość jego boskiego pochodzenia, oraz mesjańskiego i prorockiego powołania. Jakby sami nie wierzyli, że spośród nich może wyjść coś dobrego (por. J 1, 46). Jednak określenie Jezusa „synem Maryi” w tym kontekście było głęboką obrazą, jawnym przypomnieniem podejrzeń o jego byciu owocem zakazanego związku Maryi i nieznanego mężczyzny, który nie ma prawa powoływać się na ojcostwo Józefa, tylko dlatego, że ten przygarnął jego brzemienną matkę i uczynił swoją żoną. Każdy bowiem Żyd był określany imieniem ojca, nawet jeśli ten już nie żył.

  To oskarżenie jest analogiczne do oskarżeń o wypędzanie demonów mocą ich pana Belzebuba. Ponieważ jest odrażającym, skrajnie niesprawiedliwym wypaczeniem rzeczywistości, w którym zbawczy akt Wcielenia - Miłości jest postrzegany jako akt grzechu przeciw szóstemu przykazaniu – cudzołóstwa, które jest skalaniem miłości, wskazuje na działanie Szatana, który chce na wszelkie sposoby zniszczyć królestwo Boże, a Jezusa jak najbardziej wyszydzić i zdyskredytować. Nie dziwi więc, że owocem takiej postawy jest zwątpienie.

  W analogicznej relacji św. Łukasza reakcja słuchaczy była jeszcze bardziej wymowna: „Na te słowa wszyscy w synagodze unieśli się gniewem. Porwali Go z miejsca, wyrzucili Go z miasta i wyprowadzili aż na stok góry, na której ich miasto było zbudowane, aby Go strącić.” (Łk 4, 28-29). Rodacy Jezusa zachowali się jak Żydzi, do których Jezus powiedział w pełnej dramatyzmu dyskusji: „Teraz usiłujecie Mnie zabić, człowieka, który wam powiedział prawdę usłyszaną u Boga. Tego Abraham nie czynił. Wy pełnicie czyny ojca waszego». Rzekli do Niego:«Myśmy się nie urodzili z nierządu, jednego mamy Ojca - Boga». Rzekł do nich Jezus: «Gdyby Bóg był waszym Ojcem, to i Mnie byście miłowali. Ja bowiem od Boga wyszedłem i przychodzę. Nie wyszedłem od siebie, lecz On Mnie posłał. Dlaczego nie rozumiecie mowy mojej? Bo nie możecie słuchać mojej nauki. Wy macie diabła za ojca i chcecie spełniać pożądania waszego ojca. Od początku był on zabójcą i w prawdzie nie wytrwał, bo prawdy w nim nie ma. Kiedy mówi kłamstwo, od siebie mówi, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. A ponieważ Ja mówię prawdę, dlatego Mi nie wierzycie. Kto z was udowodni Mi grzech? Jeżeli prawdę mówię, dlaczego Mi nie wierzycie? Kto jest z Boga, słów Bożych słucha. Wy dlatego nie słuchacie, że z Boga nie jesteście” (J 8, 40-47). Tu również pada w sposób pośredni oskarżenie Maryi, Matki Jezusa o cudzołóstwo i demoniczne źródło postępowania jego wrogów.

  Jezus wskazuje na fakt, że nikt nie żyje w próżni. Nie jest tak, że jesteśmy panami samych siebie, jedynych znanych nam istot rozumnych, które własnymi siłami, opierając się jedynie na swojej inteligencji i pomysłowości budują dla siebie lepszą przyszłość. Chrystus uczy nas, że na świecie jest dwóch panów i służymy, chcąc czy nie chcąc jednemu z nich. Musimy więc dokonać swojego wyboru, swojej krisis, komu chcemy być posuszni. Mówi nam: „Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie.” (Mt 6, 24). Zbawiciel przyszedł na świat po to, aby wyrwać nas z władzy Szatana i umożliwić nam stanie się „prawdziwymi czcicielami”, którzy „będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec. Bóg jest duchem: potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie» (J 4, 23-24).

  Jezus dziwi się niedowiarstwu swych rodaków, chociaż nie jest ono dla Niego zaskoczeniem. Ostatecznie On jest największym z proroków i w jego pełnym cierpienia i poświęcenia głoszeniu Miłości Boga do Człowieka, zbiega się i w pełni wyraża los wszystkich proroków jakich Bóg przez wieki posyłał do Synów Izraela, ludzi o bezczelnych twarzach i zatwardziałych sercach (por Ez 2, 2-4). On również zostanie zabity przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów, potomków „tych, którzy mordowali proroków” (Mt 23, 32). Po nim zaś przyjdą inni, jak Jezus zapewnia swych prześladowców: „Dlatego oto Ja posyłam do was proroków, mędrców i uczonych. Jednych z nich zabijecie i ukrzyżujecie; innych będziecie biczować w swych synagogach i przepędzać z miasta do miasta. Tak spadnie na was wszystka krew niewinna, przelana na ziemi, począwszy od krwi Abla sprawiedliwego aż do krwi Zachariasza, syna Barachiasza, którego zamordowaliście między przybytkiem a ołtarzem.” (Mt 23, 34-35).

  Tymczasem Jezus wobec niedowiarstwa swych rodaków niemal zupełnie powstrzymuje się od czynienia znaków, gdyż te są zawsze odpowiedzią na przyjęcie daru wiary, a nie – jak być może na początku oczekiwali Nazaretańczycy – pokazem mocy, pustym spektaklem wypływającym z egoizmu i pychy proroka. Po czym podejmuje swoją misję i naucza w okolicznych wsiach (por. Mk 6, 6). Odchodzą z Nim jego uczniowie, bogatsi o lekcję jak wiele cierpień i wyrzeczeń czeka na tych, którzy odpowiedzieli na wezwanie: „Pójdźcie za Mną, a uczynię was rybakami ludzi” (Mt 4, 19). Być może w ich serca zapadło pytanie Nazaretańczyków: „ Skąd On to ma?” (Mk, 6, 2), oraz tragiczny w skutkach efekt tych rozważań zamkniętych na łaskę wiary, i kiedy Mistrz zwróci się do nich z pytaniem o opinię na swój temat, Piotr, otwarty na objawienie Ojca, który jest w niebie (por. Mt 16, 17) złoży jedno z najpiękniejszych wyznań wiary w Nowym Testamencie: «Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego» (Mt, 16, 16) i stanie się skałą, na której Pan wzniesie swój Kościół, którego nie przemogą bramy piekielne (por. Mt 16, 18).
                                                                                     
                                                                                        Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.