Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

18.06.2014

Przebaczyć sobie ostatecznie.


  Radość przemiany, nawrócenia, czy ból wspomnienia przeszłości?
 Jak ułożyć sobie życie, aby to co pochodzi od Ducha, czyli: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność,  łagodność, opanowanie,  dominowały w nim, a nie wspomnienie o tym co zostawiliśmy za sobą?

  Nim polecimy na końcu wpisu, pewne materiały, które może pomogą potrzebującym, trochę własnych spostrzeżeń i myśli.
    
  Bywa, że słyszymy od Osób, które często chodziły do kościoła, przystępowały do Sakramentów,  że w jakimś okresie swojego życia, w jakichś okolicznościach przeżyły nawrócenie.
  Takie, raczej nawrócenie duchowe. Można to chyba zrozumieć, jako większe, prawdziwsze umiłowanie Boga i oparcie na Nim swojego życia naprawdę.
     Tu wspominając przeszłość, można chyba mówić głównie o tym, że za mało miłowaliśmy.
 Wspomnienie przeszłości nie jest chyba tak bardzo ciężkie.

 Ale bywa, że wracamy z niebytu duchowego, któremu towarzyszyło….. No właśnie…. Mogą być tu przeróżne bolesne  sprawy.
   Czasami mamy już dość tych spraw, bo sytuacja w życiu się zmieniła, środowisko się zmieniło, dorośliśmy, spotkaliśmy człowieka, który stał się bodźcem do powzięcia decyzji o przemianie życia….
 Może temu towarzyszyć przemiana duchowa, przybliżenie się do Boga.
 
  Bywa jednak i tak, że nasze nawrócenie, bierze się niemal niewiadomo skąd.
W jakimś momencie zapala się iskra, przeżywamy, jakby dotknięcie Pana Boga, który wyciąga rękę i mówi, a może nawet na razie nie mówi, tylko patrzy, a my patrzymy na Niego i widzimy tę wyciągniętą zapraszającą rękę.
  Można ten moment przeoczyć, albo nie odpowiedzieć na ten gest i wrócić do swojego świata w którym Pan Bóg konieczny nie jest, a czasem nawet lepiej, żeby go nie było.
  Ale jeśli odpowiemy na ten gest, to wtedy się zaczyna nasza przemiana. I to czasem, jak wielka.
 Kolejność jest tu odwrotna niż poprzednio.  Nie poprawiamy swojego życia i dochodzimy  też do poprawy stanu swojego ducha, ale właśnie ze względu na duchowe dotknięcie Pana Boga, zaczynamy zmieniać swoje życie.
   Może to trwać dłużej, lub krócej, ale jeśli idziemy ku tej wyciągniętej ręce, a potem dajemy się prowadzić Bogu, to owoce mogą być piękne.
 Nie teoretyzuję tu, tylko wiem, bo obserwuję.
      Ale tu właśnie może pojawić się ten problem, że wspomnienie tego co było w naszym życiu wywołuje nasz wewnętrzny ból.  Ból z miłości do Boga.
Pojawiają się pytania, jak tak mogło być, dlaczego. Wina, która jest wyznana i przebaczona przez Boga jest jak cierń, który w określonej sytuacji, czy przy czyimś udziale rani to nasze serce, którego rany, wydaje się, że już się zabliźniły.
   I chyba nikt tu nie pomoże, tylko ten, który nas wyrwał z tego, co właśnie niekiedy staje nam przed oczami.
  Nie jest uczeń, nad Mistrza. Jeśli Pan Bóg nam wybaczył, tak i my powinniśmy sobie wzajemnie wybaczać…  Ale wybaczać sobie samym również.
  Nie po to Pan Bóg dał nam możliwość radowania się, żebyśmy dali sobie tę radość odbierać.
 Tylko szufladka pamięć, bo innej opcji nie ma, powinna zawierać to co złe było w naszym życiu.
  Myśli, serce, emocje powinny być uwolnione.
   Jak mamy owocować, świadczyć?  jeśli zamiast napełniać swoje serce tym z  czym potem pójdziemy do ludzi, będziemy przez to, że dajemy się ponieść złym wspomnieniom, to swoje serce łatać plastrami, czy naszywać łaty, jeśli dziura się większa zrobi.
  Taki stan nie jest dobry, bo nie po to chyba zostaliśmy dotknięci przez Pana Boga, żeby, chociażby  tylko czasem ponawiać w sobie to, co przeżywaliśmy, przed pierwszą nawróceniową Spowiedzią.
   
    Temat trudny i może tyle moich osobistych przemyśleń.
 Dla pogłębienia, zainteresowanym,  chciałbym zaproponować słowa osób bardziej w tym temacie obeznanych.
 Może to co kryje się pod zamieszczonymi na końcu linkami pomoże komuś?

    Jeszcze takie słowo do tych Osób, które przeżywszy nawrócenie, ciesząc się z niego, jednak mają ten problem powracającej przeszłości.

  Jesteście piękni. Jesteście dotknięci przez Pana Boga, czyli jesteście Jego wybrańcami.
Czyż może być większa radość?
  U tych osób, które znam, miłość Boga, jest tak bardzo owocująca.
  Jesteście świadectwem Miłości Boga, które w ten sposób i mnie dotyka i przyczynia się do wzrostu mojej Wiary.
  Dziękuję Bogu za Jego Miłosierdzie dla Was i za Łaskę spotkania z Wami.
    Radosnego dawcę Pan Bóg miłuje.  Dawajcie tak siebie innym.
 Gdyby nie to, co Wam się kiedyś przydarzyło, a co odzywa się czasem bólem, może nie byłoby teraz Waszej radości, Wiary. Nie bylibyście świadectwem dla innych.
   
 Panie Boże, dziękuję za wszystkich dotkniętych przez życie, a potem przez Ciebie.
Dziękuję za tych, których postawiłeś na mojej drodze.
Proszę, prowadź ich, mocno trzymając za rękę, i za ich przyczyną, przemieniaj moje życie.

     Sławek

  Oto zapowiedziane linki. Mam nadzieję, że treści pod nimi zawarte komuś pomogą i już wstecz oglądał się  nie będzie.



Wybacz sobie wreszcie


1 komentarz:

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.