Zamieszczony poniżej tekst Joli
mówi o zdarzeniach, które miały miejsce w pewien Wielki Czwartek w Jej życiu. Mówi
też o zmarnowanej łasce.
Jola, jakby, przestrzega nas przed
działaniami, lub ich zaniechaniami, które
spowodują, że Łaskę, która była może na „wyciągnięcie ręki”, zmarnujemy.
Przed nami
Dni Łaski. Nie zmarnujmy ich.
Jolu, wielka szkoda....
Sławek
Wielki Czwartek zapowiadał się bardzo
przyjemnie, wracaliśmy z mężem z zakupów i po zjedzeniu śniadania mieliśmy
jeszcze dokończyć budowę Bożego grobu w naszym kościele.
Mąż od rana
miał dobry humor i żartował sobie ze mnie, drażniąc mnie tym, ponieważ ja
myślałam jeszcze o wielu zajęciach, które czekały mnie tego dnia.
Zdecydowanie nie podzielałam jego radości i
kiedy wychodziliśmy z samochodu, ja nerwowo zatrzasnęłam drzwi mówiąc w złości
- Nie pójdę z tobą budować grobu, pójdziesz sobie sam!
W jednym momencie poczułam chrupnięcie i
kiedy popatrzyłam na swoją rękę dostałam dreszczy.
Cała moja prawa dłoń była sina i puchła w oczach. Nie mogłam poruszyć kciukiem. Zrobiło mi się słabo i ledwo doszłam do domu. Byłam w szoku i nie czułam bólu . Kiedy znalazłam się w mieszkaniu rozpłakałam się. Nie dlatego, żeby mnie bolało, ale dlatego, że dopiero teraz dotarło do mnie - co powiedziałam.
Cała moja prawa dłoń była sina i puchła w oczach. Nie mogłam poruszyć kciukiem. Zrobiło mi się słabo i ledwo doszłam do domu. Byłam w szoku i nie czułam bólu . Kiedy znalazłam się w mieszkaniu rozpłakałam się. Nie dlatego, żeby mnie bolało, ale dlatego, że dopiero teraz dotarło do mnie - co powiedziałam.
Położyłam się krzyżem na podłodze i błagałam
Boga, żeby mi wybaczył i dopiero wtedy puściły emocje i poczułam silny
ból i uczucie pulsowania w dłoni.
Mąż bardzo się przejął i chciał zawieść mnie
do chirurga, ja jednak odmówiłam. Nawet, gdyby mi miała ręka odpaść nigdzie nie
pojadę - powiedziałam. Zasłużyłam sobie na to i niech tak zostanie. Wzięłam
środek przeciwbólowy, a córka kupiła mi maść. Usztywniłam rękę bandażem
elastycznym.
I jak sobie życzyłam tak się stało - nie
budowałam Grobu Pańskiego.
Sama zadałam
sobie pokutę i cichutko bez szemrania wykonywałam swoje domowe obowiązki
lewą ręką, nie prosząc nikogo o pomoc.
Przez całe Święta
czułam wyrzuty sumienia, toczyłam w sobie walkę i bardzo chciałam cofnąć czas -
nie mogłam.
Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo było
mi przykro z powodu mojego głupiego, bezmyślnego zachowania.
Wiem, że Bóg
mi wybaczył i ręka bez interwencji lekarza wróciła do sprawności.
Jednak nie
od razu.
Zawijałam rękę przez kilka miesięcy nie mogąc
poruszać palcami. Z tego powodu też nie pomagałam przy dekoracji
stajenki, choć bardzo chciałam naprawić swój błąd przy tej okazji.
Kiedy wiosną pojechaliśmy na rodzinną
pielgrzymkę do Częstochowy przepraszałam Boga za wstawiennictwem Matki
Bożej, prosząc o sprawność ręki.
Wracając do domu poczułam, że pod bandażem
dłoń zaczęła mnie parzyć, odwinęłam go szybko i instynktownie poruszyłam
palcami. Ruszałam nimi tak sprawnie, jakby nigdy nic się nie stało. Z radością
krzyknęłam - Mogę normalnie ruszać palcami!
Litościwa
Matka wysłuchała mojej prośby.
Nie traktuję tego zdarzenia jako kary, ale
jak doświadczenie, które w konsekwencji było mi potrzebne i miało mi
uświadomić;
By nigdy nie wykorzystywać Bożych spraw do
złych intencji, szczególnie, gdy poniosą emocje i, że nikomu łaski nie robię,
czyniąc dobry uczynek. Bo tak naprawdę, to ja dostałam łaskę, którą przez własną
głupotę utraciłam.
Jola
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.