Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

17.04.2014

Zmarnowana Łaska


  Zamieszczony poniżej tekst Joli mówi o zdarzeniach, które miały miejsce w pewien Wielki Czwartek w Jej życiu. Mówi też o zmarnowanej łasce.
  Jola, jakby, przestrzega nas przed działaniami, lub ich zaniechaniami, które  spowodują, że Łaskę, która była może na „wyciągnięcie ręki”, zmarnujemy.

Przed nami Dni Łaski. Nie zmarnujmy ich.

 Jolu, wielka szkoda....
  Sławek

  Wielki Czwartek zapowiadał się bardzo przyjemnie, wracaliśmy z mężem z zakupów i po zjedzeniu śniadania mieliśmy jeszcze dokończyć budowę Bożego grobu w naszym kościele. 
Mąż od rana miał dobry humor i żartował sobie ze mnie, drażniąc mnie tym, ponieważ ja myślałam jeszcze o wielu zajęciach, które czekały mnie tego dnia.
  Zdecydowanie nie podzielałam jego radości i kiedy wychodziliśmy z samochodu, ja nerwowo zatrzasnęłam drzwi mówiąc w złości - Nie pójdę z tobą budować grobu, pójdziesz sobie sam!
  W jednym momencie poczułam chrupnięcie i kiedy popatrzyłam na swoją rękę dostałam dreszczy.
Cała moja prawa dłoń była sina i puchła w oczach. Nie mogłam poruszyć kciukiem. Zrobiło mi się słabo i ledwo doszłam do domu. Byłam w szoku i nie czułam bólu . Kiedy znalazłam się w mieszkaniu rozpłakałam się. Nie dlatego, żeby mnie bolało, ale dlatego, że dopiero teraz dotarło do mnie - co powiedziałam.
   Położyłam się krzyżem na podłodze i błagałam Boga, żeby mi wybaczył i dopiero wtedy  puściły emocje i poczułam silny ból i uczucie pulsowania w dłoni. 

  Mąż bardzo się przejął i chciał zawieść mnie do chirurga, ja jednak odmówiłam. Nawet, gdyby mi miała ręka odpaść nigdzie nie pojadę - powiedziałam. Zasłużyłam sobie na to i niech tak zostanie. Wzięłam środek przeciwbólowy, a córka kupiła mi maść. Usztywniłam rękę bandażem elastycznym. 
   I jak sobie życzyłam tak się stało - nie budowałam Grobu Pańskiego.
Sama zadałam sobie pokutę i cichutko bez szemrania wykonywałam  swoje domowe obowiązki lewą ręką, nie prosząc nikogo o pomoc.
Przez całe Święta czułam wyrzuty sumienia, toczyłam w sobie walkę i bardzo chciałam cofnąć czas - nie mogłam.
   Nie jestem w stanie opisać, jak bardzo było mi przykro z powodu mojego głupiego, bezmyślnego zachowania. 
Wiem, że Bóg mi wybaczył i ręka bez interwencji lekarza wróciła do sprawności.
Jednak nie od razu. 

  Zawijałam rękę przez kilka miesięcy nie mogąc poruszać palcami. Z tego powodu też  nie pomagałam przy dekoracji stajenki, choć bardzo chciałam naprawić swój błąd przy tej okazji.
  Kiedy wiosną pojechaliśmy na rodzinną pielgrzymkę do  Częstochowy przepraszałam Boga za wstawiennictwem Matki Bożej,  prosząc o sprawność ręki.
  Wracając do domu poczułam, że pod bandażem dłoń zaczęła mnie parzyć, odwinęłam go szybko i instynktownie poruszyłam palcami. Ruszałam nimi tak sprawnie, jakby nigdy nic się nie stało. Z radością krzyknęłam - Mogę normalnie ruszać palcami!
Litościwa Matka wysłuchała mojej prośby.

  Nie traktuję tego zdarzenia jako kary, ale jak doświadczenie, które w konsekwencji  było mi potrzebne i miało mi uświadomić; 
  By nigdy nie wykorzystywać Bożych spraw do złych intencji, szczególnie, gdy poniosą emocje i, że nikomu łaski nie robię, czyniąc dobry uczynek. Bo tak naprawdę, to ja dostałam łaskę, którą przez własną głupotę utraciłam. 

   Jola

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.