Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

28.01.2014

Początek.... Dobra Spowiedź

Wyspowiadałem się. Ale uciekłem do innej parafii. Wstydziłem się któryś raz z kolei klękać przed tym samym księdzem, z tymi samymi grzechami. Chciałbym, być uważanym za człowieka konkretnego, który ma grzechy, ale pracuje nad nimi. Do tej pory, pomimo, że spowiedź jest aktem trudnym, zazwyczaj byłem chwalony. A to za moje dobre przygotowanie się do sakramentu, za znajomość własnej duszy i panujących we mnie mechanizmów. To budowało, ale też wbijało w pychę. Czułem się dumny, że moja spowiedź jest dla księdza czymś innym, niż to z czym w większości przypadków się spotyka. Nie traktowałem grzechów, jako coś strasznego. Każdy grzeszy i niczym w tej sprawie księdza nie zaskoczę.
Za złe uważałem nie mieć nic do powiedzenia. To by znaczyło, że jestem ślepy, płytki, powszechny. A to mnie poniża.

  Kiedy uklęknąłem do konfesjonału zauważyłem, że kapłan jest człowiekiem starszym. Przestraszyłem się, że słabiej słysząc, będzie głośno mówił i wszyscy usłyszą. Język mi się poplątał, zapomniałem o kilku grzechach. Jak wymieniałem grzechy, to myślałem jak to powiedzieć, żeby najłatwiej było mu zrozumieć o co mi chodzi. Ksiądz stracił cierpliwość, wzdychał, głośno pytał i nic mi na koniec nie powiedział. Kazał żałować za grzechy i dał rozgrzeszenie. Nie zapukał. Poczułem, że patrzy na mnie jak na gościa, który nie wie po co się spowiada, który pewnie przyszedł odwalić obowiązek. Najlepsze jest to, że jednocześnie czułem, że tak powinno być, że to dla mnie najlepsze. Nie chciałem ruszać w sobie tego tematu, bo wiedziałem, że trzeba będzie uniżyć się i przestać imponować. Przestać wykorzystywać Boga i wiarę do dowartościowywania się.

 Czy nieudana forma tej spowiedzi, to moja wina, czy może Jezus dał mi łaskę i pomógł stwarzając takie warunki? Nie wiem. To najsilniejsza nauka, po wyznaniu grzechów, jaką kiedykolwiek dostałem. Wszystko wyszło na jaw na przykładzie spowiedzi, ale dotyczy całej płaszczyzny życia duchowego. Wygląda na to, że nie było w tym Jezusa. To było moje życie emocjonalne w czymś, co nazywałem wiarą.
  Temat jest jeszcze do przegryzienia. Zaskakujące jest, że w rozważaniu na dzisiejszy dzień miałem tekst o tym, że tylko "prawda mnie wyzwoli". Nie pamiętałem o tym przez cały dzień. Połączyłem te fakty dopiero teraz. Zbieg okoliczności, czy Boże działanie?

  Pierwszy mój gościnny wpis na blogu Inicjatywy Modlitwy Wstawienniczej. Kilka bardzo osobistych spostrzeżeń na temat okłamywania samego siebie. Jeśli masz jakieś myśli z tym związane, zostaw je w komentarzu na dole. Być może ktoś potrzebuje właśnie twojego słowa.

Tata

3 komentarze:

  1. Myślę i myślę i zbieram się i marzę o dobrej spowiedzi. Tylko co to znaczy dobra. Ten wpis otworzył mi oczy że mam przyjść i przyznać się że jestem słaba, mała i potrzebuję pomocy Ojca i świadomość tej potrzeby jest jak żal za grzechy. Może to oczywiste, ale nie móc tego pojąć sercem to nie móc iść do (dobrej) spowiedzi. Dzięki

    OdpowiedzUsuń
  2. Marzeno, proszę kliknij jeszcze u góry strony, zakładkę świadectwa i przeczytaj Świadectwo Piotra o Spowiedzi.
    A może ktoś jeszcze da słowo w tym temacie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie zdawałam sobie sprawy jak ważna jest modlitwa w intencji mojej własnej spowiedzi i spowiednika - o światło Ducha Św. dla mnie i dla kapłana spowiadającego.
    Z prośbami zanoszonymi do Matki Bożej o łaskę mądrej i dobrej spowiedzi, odważyłam się wyspowiadac uczciwie.
    To była jedna z najpiekniejszych spowiedzi w moim życiu.
    Modlitwa za kapłana w konfesjonale jest bardzo ważna.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.