Strony

Róże Różańcowe

Warto posłuchać

15.01.2014

Jezus i ja

Być może masz wątpliwości, czy twoja modlitwa za innych ma sens. Kim ja jestem, by Jezus mnie wysłuchał? Modlę się, ale nie czuję Bożej obecności. Nie widzę Jego działania. Jestem zwykłym człowiekiem. Nie jestem wystarczająco gorliwy, abym liczył się dla Jezusa. Bóg ma ważniejszych ludzi i ważniejsze sprawy do wysłuchania.

Postaram się w kilku najbliższych wpisach poruszyć te tematy. Niech będą one bodźcem do wspólnego dzielenia się w komentarzach własnymi doświadczeniami związanymi z modlitwą.

W dzisiejszym wstępie, pomogę ci tylko zwrócić uwagę na znaczenie twojej relacji z Jezusem. Przede wszystkim uświadom sobie, że On szalenie martwi się o ciebie. Jest to niewyobrażalna troska i pragnienie ofiarowania ci wszystkiego, czego pragniesz. Wszystkiego, dosłownie! Choć może tego nie czujesz, On kocha cię i podziwia. Jest to tak wielka fascynacja tobą, że gdy choć odrobinę, otworzysz się na tę miłość, to każde swoje dotychczasowe uczucie uznasz za płytkie i pokraczne. Jezus szaleje za tobą i wszystkim, co jest z tobą związane. Kocha ciebie, twój styl, twój wygląd i charakterystyczny sposób mówienia! To nie jest tylko zwykła znajomość. To bardzo wyjątkowa, bliska i czuła relacja.

Dlaczego właśnie ciebie Jezus tak mocno kocha? Bo tylko ciebie takiego ma. Z każdym innym człowiekiem łączy go równie wielka miłość, ale inna. Nie mniejsza, nie większa, ale zupełnie inna. Więc zapomnij o zazdrości, nie ma tu na nią miejsca.
Dlaczego na razie tego nie czujesz? Może niech sumienie ci odpowie? „Gdzie skarb twój, tam serce twoje” (por. Mt 6,21).
Wiesz, że Jezus nie zmusi cię do miłości. Będzie czekał. „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze mną” (Ap 3,20). Nie tylko On z tobą, ale i ty z Nim. Poczujesz Jego obecność!

Gdy połączysz te wszystkie myśli, uświadomisz sobie, jak cenny i ważny dla Niego jesteś. On nie umie patrzeć na twoje cierpienie i bezradność. Można by rzec, że nawet nie musisz Go prosić. On tylko czeka na twoją zgodę, aby wreszcie móc działać. „Zaufaj Panu, On sam będzie działał!” (Ps 37,5) Jak rodzice pragną spełniać dobre życzenia swoich dzieci, tak i Jezus nie umie odmówić nam tego, o co prosimy. To jest miłość i to ta najszczersza, najsilniejsza.

W takiej właśnie postawie warto stawać do modlitwy o potrzeby własne i tych, którzy nas prosili. „Wszystko, o co w modlitwie prosicie, stanie się wam, tylko wierzcie, że otrzymacie” (Mk 11,24). Wierzysz Mu? Jeśli tak, to będziesz miał odwagę modlić się nawet o uzdrowienie fizyczne. Miłość Jezusa nie jest tylko górnolotna, uduchowiona, nie dotyczy tylko duszy. On kocha cię całego i o całego chce się troszczyć. Więcej- pragnie szczęścia twego i wszystkich, na których ci tak bardzo zależy!

W następnych wpisach rozwinę poruszone tematy bardziej szczegółowo. Zachęcam cię do zaglądania!


Serdecznie pozdrawiam!

2 komentarze:

  1. Kiedyś na liturgii słowa, ksiądz, który prowadził moją wspólnotę, powiedział, że Pan Bóg wie czego nam potrzeba, żeby modlić się i prosić, ale przede wszystkim dziękować za to co mamy, a nawet za to czego nie mamy.Nie zawsze jest dla nas dobre to o co się modlimy. Pan wie najlepiej co i kiedy nam dać. Moja modlitwa osobista zawsze zaczyna się, bądź kończy słowami: "jeśli taka wola Twoja Panie".
    Mam tylko problem z proszeniem właśnie o rzeczy materialne dla siebie, dla rodziny, bo wiem, że ludzie zmagają się z powazniejszymi problemami i jakoś nie mam śmiałości się z tym zwracać do Pana Boga. Wierzę, że Pan wie, czego mi i mojej rodzinie potrzeba...

    OdpowiedzUsuń
  2. Właśnie sobie pomyślałam,że Pan Jezus też chce bym była trochę podobna do Niego,bym się od Niego uczyła zaufania,jest moim Mistrzem. Pamiętam,że kiedyś na pewnych rekolekcjach połączonych z modlitwą o uzdrowienie, spotkałam chłopaka który był niepełnosprawny, jeździł na wózku.Pamiętam, że było mi wtedy bardzo przykro bo w moim sercu nie starczyło miejsca na wiarę w to że Bóg może go uzdrowić.Jestem zdania ,że w modlitwie też jest ważna prawdziwa postawa, nie ma co się zmuszać, lepiej powiedzieć " Nie umiem w to wierzyć" niż oszukać i siebie i Boga. Tak wtedy zrobiłam, rozmawiałam o tym z Jezusem.Odkąd sama zachorowałam odczuwałam ogromny smutek ,że tak wiele jest osób cierpiących. Teraz po kilku latach to się zmienia.Widzę owoce mojej modlitwy. Dostrzegam że jest to cecha nad która powinnam pracować, jeszcze kilka dni temu nie byłam pewna czy chcę uczestniczyć w inicjatywie Modlitwy Wstawienniczej dziś cieszę się tym że pomagam.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.