Wiedziałam, że to dlatego, że opierali swoje
życie na Bogu, że nie potrzeba im było nic więcej, tylko bliskości z Bogiem.
Nawet, jak przeżywali wątpliwości, noc duszy, różne udręki, to wyczuwało się, że
mimo cierpienia i niepokoju serca byli szczęśliwi, właśnie dlatego, że wszystko
oparli na Bogu. Wiedziałam to, ale nie mogłam tego jakoś zrozumieć, przełożyć
na swoje życie, że tak rzeczywiście można, że można zaufać całkowicie i nawet
wśród bólu serca być szczęśliwym.
Ja przez wiele lat, swoje poczucie szczęścia
uzależniałam tylko od ludzi, od rzeczy materialnych, od cudzej akceptacji, itp.
Dopiero od niedawna dorastam do tego, żeby próbować tak żyć, jak święci, którzy
umieli kochać ludzi i świat, ale szczęścia szukali w Bogu. Dzięki Łasce Bożej
powoli uczę się przyjmować wszystko, oddawać wszystko Bogu i odczuwać
szczęście, jako wewnętrzny pokój, że wszystko w ręku Boga i On sam wystarczy.