Od wielu już lat, niemal codziennie, odmawiam Różaniec… ale, gdy po śmierci mojej Mamy, pewna osoba z Koła Różańcowego do którego moja Mama należała przyszła z zapytaniem, czy ktoś po Mamie przejmie dziesiątek Różańca, to się nie zgłosiłem… Myślałem sobie, mam jakieś swoje modlitwy, modlitwę wstawienniczą w przesyłanych intencjach, Różaniec też odmawiam przecież… Chyba się usprawiedliwiałem przed samym sobą….
Minęły ok 3 lata, za sprawą Magdy z grona Osób z Inicjatywy Modlitwy Wstawienniczej, pojawił się w naszej Wspólnocie temat Róż Różańcowych. Zacząłem go trochę zgłębiać, gdyż właściwie wiedziałem tyle, że jest grono osób, które modli się w pewnym zjednoczeniu modlitwą różańcową. Pomyślałem, że może wprowadzić tę formę różańcowej modlitwy do naszej wspólnoty, jako taki dodatkowy szturm modlitewny. Jednak na początku zapoznając się z Żywym Różańcem przeczytałem, że wszyscy w Róży modlą się w jednej intencji i to intencji z zewnątrz. A mi chodziło o to, aby osoby, które się zgłoszą ogarniały swoją modlitwą również intencje nasze Wspólnoty i ludzi proszących nas o modlitwę. Oczywiście w sposób uogólniony, ale jednak…
Przystępując do założenia Róż, na początku miałem taką postawę, jak po śmierci Mamy… nie myślałem o przystąpieniu do nich…
W którymś
momencie, czytając zasady Róż Różańcowych,
wyczytałem jednak tak, że „Każda
z osób tworzących jedną Różę Różańcową,
zobowiązuje się do odmawiania jednej tajemnicy, jednak w zjednoczeniu z
pozostałymi członkami Róży… czyli
wszyscy razem odmawiają codziennie cały Różaniec. Wszystkich członków Róży dotyczy taka sama
zasługa, jakby odmówili cały Różaniec, czyli 4 cząstki.
To był
przełom.