Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

18.04.2021

„Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem” (Łk 24, 39).


Objawienie się zmartwychwstałego Chrystusa uczniom, które rozważamy podczas dzisiejszej Liturgii Słowa, jest przygotowane przez świadectwo dwóch z nich, którym Pan ukazał się w drodze do Emaus. 

Było rzeczą konieczną, aby uczniowie usłyszeli świadectwo Kleofasa i jego towarzysza, rozczarowanych do tego stopnia, że postanowili jak najszybciej opuścić Jerozolimę i być może zapomnieć swoją przygodę z Rabbim z Nazaretu, kolejnym fałszywym pretendentem do tytułu mesjasza.

W odróżnieniu od świadectwa niewiast, które jako pierwsze dostąpiły łaski spotkania ze Zmartwychwstałym Panem, świadectwo uczniów zawiera dwa istotne elementy: eucharystyczny – uczniowie „opowiadali, co ich spotkało w drodze, i jak Go poznali przy łamaniu chleba” (Łk 24, 35), oraz biblijny: rozpoznanie zostało przygotowane przez Jezusa, który „zaczynając od Mojżesza poprzez wszystkich proroków wykładał im, co we wszystkich Pismach odnosiło się do Niego” (Łk 24, 27). Bez tej niezwykłej egzegezy uczniowie nie zrozumieliby prawdziwego sensu haniebnej śmierci swojego Mistrza: „O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Mesjasz nie miał tego cierpieć, aby wejść do swej chwały?” (Łk 24, 25-26). Zatem Jezus uwiarygadnia się wobec dwóch uczniów z Emaus, nawiązując do wieczerzy paschalnej, podczas której ustanowił sakrament eucharystii, dając swoje ciało i swoją krew, pod postaciami chleba i wina, nadając mu wymiar odkupieńczy, który został przepowiedziany przez proroków.

Dzisiejszy opis ukazania się Jezusa uczniom zawiera oba wspomniane elementy, jednak w odmiennej kolejności. Uczniowie usłyszeli już świadectwo swoich współbraci i dyskutowali nad jego znaczeniem, dlatego Pan nie ukazał im się stopniowo (ta stopniowość zawarta była niejako w świadectwie uczniów), lecz „stanął pośród nich i rzekł do nich: «Pokój wam!” (Łk 24, 36). Ponieważ zmartwychwstanie nie jest wskrzeszeniem, Jezus jest ten sam, lecz nie taki sam. Jego nagłe ukazanie się w ciele chwalebnym wniosło w rzeczywistość uczniów już i tak pobudzonych niezwykłym świadectwem Kleofasa i jego towarzysza, doświadczenie boskiej chwały, która emanowała z osoby Zbawiciela. Próba interpretacji tego, co widzieli skłoniła ich do uznania Jezusa za zjawę: „Zatrwożonym i wylękłym zdawało się, że widzą ducha” (Łk 24, 37).  Wychodząc naprzeciw ich słabości (skądinąd usprawiedliwionej niezwykłością objawienia, które stało się ich udziałem), Jezus uwiarygodnił się wobec nich, odnosząc się do słów, które najlepiej Go charakteryzowały, oraz do najbardziej traumatycznego, a zarazem najważniejszego wydarzenia ze swojego ziemskiego życia: „rzekł do nich: «Czemu jesteście zmieszani i dlaczego wątpliwości budzą się w waszych sercach? Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem (gr. ego eimi). Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi” (Łk 24, 38-40). Tylko Jezus posługiwał się w odniesieniu do siebie słowami, które Bóg objawił Mojżeszowi z ognistego krzewu, jako swoje imię, wskazując w ten sposób na swoją nie tylko mesjańską, ale przede wszystkim boską naturę: „Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że JA JESTEM i że Ja nic od siebie nie czynię, ale że to mówię, czego Mnie Ojciec nauczył. (…) Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Zanim Abraham stał się, JA JESTEM” (J 8, 28; 58). Jezus jest zatem – wedle swoich słów – Bogiem i Człowiekiem „wywyższonym” na krzyżu przez ludzi i w akcie zmartwychwstania  przez Ojca, jak głosił Żydom, w swojej drugiej mowie, św. Piotr: „Bóg naszych ojców, Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba, wsławił Sługę swego, Jezusa, wy jednak wydaliście Go i zaparliście się Go przed Piłatem, gdy postanowił Go uwolnić. Zaparliście się Świętego i Sprawiedliwego, a wyprosiliście ułaskawienie dla zabójcy. Zabiliście Dawcę życia, ale Bóg wskrzesił Go z martwych, czego my jesteśmy świadkami” (Dz 3, 13-15).  

Jednak udowodnienie swojej tożsamości było najwidoczniej niewystarczające, dlatego Jezus udowodnił realność swojej obecności, odwołując się do wymiaru najbardziej przyziemnego ludzkiej egzystencji: „Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich” (Łk 24, 41-42). Ta scena jest dla mnie głęboko wzruszająca. Zmartwychwstały Pan nieba i ziemi  jest do tego stopnia zdeterminowany, by przełamać niedowiarstwo uczniów, że je wobec nich pieczoną rybę, raczej zimną, przez co niekoniecznie smaczną. W przypadku Tomasza Jezus posunie się do tego, aby przystać na obraźliwe warunki wątpiącego ucznia i pozwolić, aby fizycznie, przez dotyk, poznał głębie Jego najświętszych ran. Wszystko po to, aby uwierzyli, że Ten, którego, za wyjątkiem Jana i Piotra, który z resztą nie doszedł za Panem pod krzyż, porzucili w Ogrodzie Getsemani; którego już opłakali i mentalnie pozostawili w ciemnym grobie, jest jak najbardziej żywy i wcale nie chce ukarać ich tchórzostwa, lecz przywrócić, niejako wskrzesić i przemienić ich wiarę.

Po prezentacji „praktycznej” Jezus przeszedł do części „teoretycznej” i – podobnie jak w przypadku uczniów z Emaus – dokonał egzegezy Pisma, odnosząc je do siebie: „To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24, 44-48).

Ostatnie słowa jednoznacznie definiują naturę posłannictwa, jakie zawierzone jest każdemu uczniowi Pana, niezależnie od tego, czy jest osobą duchowną czy świecką: jego zadaniem jest głoszenie – czynem i słowem – że w Jezusie Chrystusie z Nazaretu, Słowie Bożym wcielonym w niepokalanym łonie Najświętszej Maryi Panny, wypełniła się obietnica zbawienia, jaką Stwórca złożył pierwszym rodzicom po ich upadku, grzechu nieposłuszeństwa, który ściągnął cierpienie i śmierć na ich potomstwo, oraz że tylko w Jego imię wszyscy ludzie bez wyjątku mogą otrzymać odpuszczenie grzechów i dostąpić zbawienia. Św. Paweł wyraził tę prawdę w Liście do Koryntian: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz 10, 9-10). Zaś wspomniany św. Piotr, wyjaśniając Żydom źródło mocy, którą uzdrowił chromego, rozwiewa raz na zawsze wszelkie wątpliwości co do faktu, że Jezus jest JEDYNYM Zbawicielem: „Jeżeli przesłuchujecie nas dzisiaj w sprawie dobrodziejstwa, dzięki któremu chory człowiek uzyskał zdrowie, to niech będzie wiadomo wam wszystkim i całemu ludowi Izraela, że w imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka - którego ukrzyżowaliście, a którego Bóg wskrzesił z martwych - że przez Niego ten człowiek stanął przed wami zdrowy. On jest kamieniem, odrzuconym przez was budujących, tym, który stał się głowicą węgła. I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni»” (Dz 4, 9-12)

                                                                                Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.