Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

22.08.2019

Powstańczy i po powstańczy... zawsze rodzinny czas.


Długo zastanawiałam się czy napisać .... napisać to, co pamiętam z dzieciństwa z opowiadań Babuni Heleny, jej Braci Stefana i Romana o Powstaniu Warszawskim.
Pragnę tym moim skromnym pisaniem oddać hołd Bohaterom Niezłomnego Miasta, jakim była Warszawa i jej Mieszkańcy.
Babunia Helena- ostoja, skała, wsparcie dla całej Rodziny podczas okupacji. To dzięki Jej staraniom rodzina przeżyła okupację, bo Babunia dokarmiała, miała staranie o wszystkich, a została sama z Synem Frankiem, bo Mąż Kazimierz powędrował na wschód i wrócił dopiero pod koniec 1943r, schorowany, zabiedzony, ledwo żywy.

… i tak trwali wszyscy, gorąco się polecając opiece Matce Najświętszej. Pamiętam Różaniec Babuni- takie grubsze koraliki, nierówne a wyślizgane od ciągłego obracania w palcach. 
Ten Różaniec to była dopiero broń. Babunia wymodliła powrót Męża od Sowietów, wymodliła scalenie Rodziny - choć niestety nie wszyscy po Powstaniu wrócili....

Nie wrócili Bratankowie Babuni ( dzieci od brata Stefana ) ci najbardziej hołubieni przez Matkę – Janusz i Jurek – piękni młodzieńcy, jeden 17 lat, drugi 18 lat. Do końca życia Wujek Stefan prowadził poszukiwania, skończyło się tylko prawdopodobieństwem, że Janusz zginął przy przeprawie na Przyczółku Czerniakowskim, Jurek gdzieś w obozie. Dwóch pozostałych synów wróciło z Powstania okaleczonych: Henryk stracił lewą rękę, Alek prawą nogę, a wujek Stefan otrzymał postrzał w rękę i twarz. Przeżył. Przeżyli oboje z Ciotką Celiną tracąc wszystko co materialne w Warszawie i to najdroższe, bo dwóch synów. Z tej straty nie podnieśli się całkowicie do końca życia.

Zarówno moja Babunia jak i Jej Bracia byli już wiekowi, bo wszyscy urodzili się w XIX wieku. Dlatego było im niezmiernie trudno odbudować swoją egzystencję doczesną, pogodzić się ze stratami, z rozdzierającym bólem po stracie ukochanych synów, nie radzili sobie, jak widzieli ułomność pozostałych dzieci, ich ból, a przecież to nie był koniec, jeszcze następowały czasy brutalnego stalinizmu, który także okupili cierpieniami, uwięzieniem, chorobami.
Brat Roman z kolei stracił żonę podczas Powstania – urodziła syna w podczas walk na Ochocie, było źle, brak pomocy medycznej – odeszła, pozostawiając córeczkę, którą moja Babunia bardzo kochała.
Powalony świat... ale mieli jakąś siłę, która ich scalała, opiekowali się sobą nawzajem.

Do tej gromady dołączył jeszcze Brat Dziadka - Antoni z Rodziną, a Babunia z nimi razem płakała, pocieszała, żywiła.
Po wojnie Roman wylądował w Łodzi, tam znalazł swoje nowe miejsce, do końca życia pozostał sam wychowując dzieci... pamiętam jedną z wizyt, jak pojechałam z Babunią. Rodzeństwo, oboje siwiuteńcy, maluczcy, przygarbieni, o pięknych szlachetnych rysach- przytuleni szepcą o swoim dzieciństwie, o tych co odeszli i ocierają oczy, tak dyskretnie, żebym nie widziała...

A drugi obrazek to ten z domu. Jak Stefan zawsze bywał u Babuni w rocznicę wybuchu Powstania - jak słuchali pieśni powstańczych, trochę śpiewali i tak bardzo płakali. Takie malutkie dwa gołąbki, kruche, ale cudne w miłości siostrzano - braterskiej.

I takich chwil było dużo, różnych wspomnień, różnych wizyt znajomych, sąsiadów - rozmowy prowadzone szeptem suto okraszane łzami i to całowanie z wielkim namaszczeniem dłoni Mojej Babuni--- odeszła dawno, mając 97 lat.
Ufam, że tam są wszyscy razem, gdzie jest tylko Miłość, Radość i Ukojenie.
Panie spraw, abym i ja do Nich tam dołączyła.

                                                                    Elżbieta

1 komentarz:

  1. Aż ciężko coś napisać, aż strach wyobrazić sobie co Ci wszyscy bohaterscy mieszkańcy - walczący i nie walczący musieli doświadczyć i przeżyć. Wielu z Nich, bardzo wielu nie przeżyło, a Ci którzy przeżyli ile stracili wraz z Tymi, którzy nie przeżyli...
    Moja świętej już pamięci Mama, która przeżyła wojnę, nie w tak strasznym wydaniu jak w czasie Powstania bo na południu Polski gdzie we wrześniu 1939 szybko wkroczyli Niemcy, a w styczniu 1945 przyszedł front i po krótkich walkach wkroczyli Sowieci, często nam powtarzała obyśmy nigdy nie doświadczyli wojny.
    Dziękując za ofiarę wszystkich, którzy walczyli w II wojnie światowej prośmy Boga o pokój na świecie.
    Boże bogaty z Miłosierdzie zmiłuj się nad nami, Maryjo Królowo Pokoju módl się za nami.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.