Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

23.06.2019

„A wy za kogo Mnie uważacie?” (Łk 9, 20).


  W dzisiejszej perykopie ewangelicznej Jezus przypomina nam o tym, kim naprawdę jest On sam i kim powinni być ci wszyscy, którzy uważają się za Jego uczniów.


  Pytanie „A wy za kogo Mnie uważacie?” (Łk 9, 20) skierowane jest do każdego z nas „na osobności”, w kontekście modlitwy, ponieważ udzielenie właściwej odpowiedzi nie jest owocem działania ludzkiego, które oczywiście może być tu pomocne, lecz jest darem Bożym, wedle słów samego Zbawiciela: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom” (Łk 10, 21). Ojciec udziela daru poznania prawdziwej tożsamości Syna według kryteriów, które są dla nas niepojęte, o czym pisał prorok Izajasz: „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami - wyrocznia Pana. Bo jak niebiosa górują nad ziemią, tak drogi moje - nad waszymi drogami i myśli moje - nad myślami waszymi” (Iz 55, 8-9).

Prorok wskazuje nam również, że owi „prostaczkowie” to nie są ludzie niepojętni, lecz nade wszystko są to ci, którzy swojego pragnienia poznania Boga nie ograniczają do aktywności intelektualnej, mającej niewiele wspólnego z ich życiem, lecz jest ono ściśle związane z nawróceniem od grzechu ku Bogu, w pokorze i ufności: „Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! Niechaj bezbożny porzuci swą drogę i człowiek nieprawy swoje knowania. Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje, i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu” (Iz 55, 6-7).

Poznanie Jezusa jako Mesjasza i Syna Bożego jest darem miłosierdzia Bożego dla tych, którzy nawróciwszy się do Niego od swoich złych uczynków, kochają Go i pragną wypełniać Jego wolę. Jest to poznanie rozumiane w sensie biblijnym, jako akt intymnego zjednoczenia duchowego stworzenia ze swoim Stwórcą.

Właśnie dlatego Jezus chce w pierwszej kolejności niejako oczyścić przestrzeń poznania uczniów z powszechnie panujących przekonań, które również dziś, w nieco zmienionej wersji, pojawiają się w wypowiedziach ogólnie poważanych „teologów”:

„Gdy raz modlił się na osobności, a byli z Nim uczniowie, zwrócił się do nich z zapytaniem: «Za kogo uważają Mnie tłumy?» Oni odpowiedzieli: «Za Jana Chrzciciela; inni za Eliasza; jeszcze inni mówią, że któryś z dawnych proroków zmartwychwstał»” (Łk 9, 18-19).

Wszystkie opinie wymienione przez uczniów wskazują na wielki szacunek tłumów do Jezusa: był od dla nich świętym mężem, prorokiem, w którym wypełniały się obietnice Boże, i poniekąd zawierały w sobie bardzo ważną intuicję: w Mistrzu z Nazaretu Bóg pokonał śmierć (był On dla ludzi wskrzeszonym Janem Chrzcicielem, ściętym z rozkazu Heroda Antypasa lub zmartwychwstałym prorokiem). Tym niemniej żadna z nich nie odpowiadała prawdzie. Jezus nie był najwspanialszym z ludzi, największym z proroków dotkniętym w szczególny sposób mocą Bożą – był Kimś nieskończenie większym…

Ponieważ decyzja kim jest Jezus jest aktem egzystencjalnym, za którym musi iść konkretna postawa życiowa, odpowiedź musi być indywidualna, osobista. Tymczasem nie udzielają jej poszczególni uczniowie, lecz czyni to Piotr w ich imieniu:

„Zapytał ich: «A wy za kogo Mnie uważacie?» Piotr odpowiedział: «Za Mesjasza Bożego». Wtedy surowo im przykazał i napomniał ich, żeby nikomu o tym nie mówili. I dodał: «Syn Człowieczy musi wiele wycierpieć: będzie odrzucony przez starszyznę, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; będzie zabity, a trzeciego dnia zmartwychwstanie»” (Łk 9, 20-22). 

Oznacza to, że uczniowie gromadzący się wokół Zbawiciela, stają się „szczególnym” bytem, w którym zbiorowość nie umniejsza indywidualności, lecz ją jeszcze bardziej wywyższa i umacnia dzięki uświęcającej mocy Ducha Świętego, który czyni ochrzczonych jednością w mistycznym ciele Chrystusa. W Dziejach Apostolskich czytamy, że „Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących” (Dz 4, 32), co stanowi wypełnienie obietnicy Pana: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20).

Jednak, mimo że uczniowie właściwie wskazali na Jezusa jako „Mesjasza Bożego” i formalnie ich odpowiedź była prawidłowa, w rzeczywistości „duchowo” nie odbiegała zbytnio od poglądów tłumów, o czym świadczy pozbawiona szacunku reakcja Piotra, opisana przez św. Mateusza, gdy Pan wskazał na paschalny charakter swojej mesjańskiej misji i gwałtowna odpowiedź Jezusa: „A Piotr wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: «Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie». Lecz On odwrócił się i rzekł do Piotra: «Zejdź Mi z oczu (gr. hypage opiso mou, dosł. odejdź za mnie), szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki»” (Mt 16, 22-23).

Z jednej strony Bóg mówi przez Izajasza: „moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami”, z drugiej zaś Pan nazywa zawadą, a nawet szatanem, najbliższego ucznia, którego wybrał na opokę swojego Kościoła, ponieważ nie myśli on na sposób Boży lecz ludzki. Wydaje się to sprzecznością po ludzku nie do przezwyciężenia i tak jest w istocie. Rozwiązanie bowiem należy do inicjatywy Syna Bożego mówiącego do każdego z nas, jak do Piotra: „odejdź za mnie”, odrzuć pychę i przekonanie, że już mnie znasz, że znasz mnie lepiej niż ja sam znam siebie, i pójdź za mną, to znaczy: jak Ja wziąłem na siebie krzyż za grzechy tego świata, tak i ty weź dobrowolnie swój krzyż i mnie naśladuj. Dopiero wówczas, gdy staniesz się podobny do Mnie, kiedy się we Mnie przyobleczesz (por. Ga 3, 27), poznasz kim naprawdę jestem:

„Potem mówił do wszystkich: «Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje! Bo kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, ten je zachowa” (Łk 9, 23-24).

W autentycznym poznaniu Zbawiciela, w Jego naśladowaniu, zawsze ukryty jest wymiar paschalny; zawarta jest w nim możliwość utraty życia z Jego powodu, co niekoniecznie wiąże się z przelaniem krwi za wiarę, lecz często jest białym męczeństwem, o które w dzisiejszych czasach wcale nie jest trudno, jeśli chce się autentycznie żyć według nauk Zbawiciela. Ponieważ Jezus stał się całkowitym darem dla nas, również i my musimy dawać Go innym, stając się jak On darem dla bliźnich.

W perykopie ewangelicznej, którą Kościół rozważał w Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, w szczególny sposób poruszyło mnie polecenie Jezusa: „Wy dajcie im jeść!” (Łk 9, 13). Kiedy połączymy dwa pierwsze słowa polskiego tłumaczenia, zdanie brzmi: „Wydajcie im jeść!”. Św. Paweł pisze, że „Pan Jezus tej nocy, kiedy został wydany (gr. paredideto), wziął chleb i dzięki uczyniwszy połamał i rzekł: «To jest Ciało moje za was [wydane]. Czyńcie to na moją pamiątkę». Podobnie, skończywszy wieczerzę, wziął kielich, mówiąc: «Ten kielich jest Nowym Przymierzem we Krwi mojej” (1 Kor 11, 23 – 25). I chociaż Zbawiciel mówił o swojej męce, śmierci i Zmartwychwstaniu jako o darze zbawczej miłości Boga Ojca do człowieka (por. J 3, 16), to tymi, którzy owej nocy „wydali” Go w ręce oprawców jesteśmy my wszyscy. Tymczasem Zmartwychwstały przychodzi do nas, jak do apostołów zamkniętych w wieczerniku ze strachu przed prześladowaniem i śmiercią, ze swoim pokojem i posyła nas, abyśmy – rękami naszych kapłanów – „wydawali” Go naszym bliźnim, karmiąc ich Jego Ciałem, Krwią i Słowem w sakramentach świętych, oraz jako lud Boży obdarzali ich świadectwem o Miłości, która zwycięża każdy grzech i śmierć, oraz daje życie wieczne, dzieląc los naszego Mistrza, wedle Jego słów: „Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować” (Mt 10, 14), pamiętając przy tym Jego obietnicę: „Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10, 32).

Autentyczne poznanie Jezusa jako Mesjasza Bożego, Sługi Jahwe, który daje „swoje życie na okup za wielu” (Mt 20, 28) dokonuje się na drodze upodabniania się do Niego w cierpliwym dźwiganiu naszego codziennego krzyża. Sprawia ono, że z tych, którzy wydają Go na śmierć swoimi grzechami, stajemy się – w głębokim z Nim zjednoczeniu – głosicielami Jego Ewangelii, w których i przez których wydaje się On światu jako dar zbawienia, ponieważ, gdy pozwalamy na wzór Maryi prowadzić się Duchowi Świętemu, wówczas – jak św. Paweł – w naszych ciałach dopełniamy „braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół” (Kol 1, 24). 
                                                                                    
                                                                          Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.