Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

2.06.2019

„A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba” (Łk 24, 50).


Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego, którą celebrujemy w dzisiejszą niedzielę, jest – po Zmartwychwstaniu Chrystusa – kolejną epifanią / odsłoną w historii zbawienia. W niej to Trójca Przenajświętsza objawia pierwotny cel istnienia każdego człowieka, którym jest życie wieczne i głębokie zjednoczenie z Bogiem, jako Jego dzieci, w Jezusie Chrystusie Jednorodzonym Synu Ojca.

Kluczem do właściwego zrozumienia zbawczej misji naszego Pana, są Jego słowa, które skierował do faryzeusza Nikodema, podczas ich nocnej rozmowy: „A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3, 14). Jezus mówił wówczas o sobie jako o darze, jakim Ojciec z miłości do ludzi uczynił swojego Syna, baranku paschalnym złożonym w krwawej ofierze, dzięki któremu zostaliśmy pojednani z Bogiem. Pisze o tym św. Paweł w Liście do rzymian: „Jeżeli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna, to tym bardziej, będąc już pojednani, dostąpimy zbawienia przez Jego życie. I nie tylko to - ale i chlubić się możemy w Bogu przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego teraz uzyskaliśmy pojednanie” (Rz 5, 10-11).
 
 Zatem Wcielenie, narodzenie, życie ukryte, publiczna misja po chrzcie w Jordanie z rąk św. Jana Chrzciciela, męka, śmierć, Zmartwychwstanie i Wniebowstąpienia Syna Bożego dane nam zostały po to, abyśmy – dzięki zjednoczeniu z Nim, jakie daje nam wiara i chrzest – mogli, przywróceni do godności dzieci Bożych, dostąpić tego zjednoczenia z Ojcem, jakie dotąd było niemożliwe z powodu grzechu pierworodnego.  Dlatego właśnie Chrystus kładzie tak wielki nacisk na realność swojego Zmartwychwstania, jego wymiar fizyczny, wręcz fizjologiczny: każąc uczniom patrzeć na swoje zranione ręce i nogi, dotykać się, wreszcie spożywając z nimi posiłek:  

„Popatrzcie na moje ręce i nogi: to Ja jestem. Dotknijcie się Mnie i przekonajcie: duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, że Ja mam». Przy tych słowach pokazał im swoje ręce i nogi. Lecz gdy oni z radości jeszcze nie wierzyli i pełni byli zdumienia, rzekł do nich: «Macie tu coś do jedzenia?» Oni podali Mu kawałek pieczonej ryby. Wziął i jadł wobec nich” (Łk 24, 39-42).

Jezus nie czyni uczniom filozoficznych wywodów, aby udowodnić im realność swojego zwycięstwa nad śmiercią. Odwołuje się do najprostszych i niepodważalnych argumentów, jakie dają nasze zmysły i rozum, do jakich odwołałby się każdy z nas, gdyby musiał kogoś przekonać, że jest żywy. Zmartwychwstały, w wymiarze ludzkim, na 100% spełnia warunki niezbędne, aby uznać Go za żywego. Jednocześnie ciało Jezusa, które można widzieć, słyszeć i dotykać jest ciałem uwielbionym, całkowicie przenikniętym chwałą Bożą i przez nią przemienionym. Zmartwychwstały jest taki jak my a jednocześnie jest taki, jakim my możemy się stać, kiedy podobnie jak On zmartwychwstaniemy na końcu czasów, ponieważ chwalebne powstanie z martwych Syna jest darem miłości Ojca w Duchu Świętym dla każdego, kto tylko zechce go przyjąć. 

Drugim elementem, na który Pan kładzie nacisk jest historiozbawczy wymiar Jego życia, śmierci i Zmartwychwstania. Chce On, aby uczniowie postrzegali historię człowieka po grzechu pierworodnym, jako historię zbawienia, która nabrała szczególnego wymiaru w powołaniu Abrahama i dziejach narodu wybranego, a której wypełnieniem było Wcielenie Syna Bożego, jak pisze św. Paweł: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo” (Ga 4, 4-6). Dlatego, rozwiawszy wątpliwości uczniów co do realności swojego zmartwychwstania Jezus „rzekł do nich: «To właśnie znaczyły słowa, które mówiłem do was, gdy byłem jeszcze z wami: Musi się wypełnić wszystko, co napisane jest o Mnie w Prawie Mojżesza, u Proroków i w Psalmach». Wtedy oświecił ich umysły, aby rozumieli Pisma, i rzekł do nich: «Tak jest napisane: Mesjasz będzie cierpiał i trzeciego dnia zmartwychwstanie, w imię Jego głoszone będzie nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom, począwszy od Jerozolimy. Wy jesteście świadkami tego” (Łk 24, 44-48).

Ponieważ „bycie świadkiem” prawdy, że w Jezusie Chrystusie w pełni zrealizowały się Boże obietnice zbawienia i wywyższenia człowieka nie może dokonać się wyłącznie dzięki siłom i zdolnościom ludzkim, Jezus zapowiada uczniom, iż zostaną przyobleczeni „mocą z wysoka”, którą przyniesie „obietnica Ojca”: „Oto Ja ześlę na was obietnicę mojego Ojca” (Łk 24, 49). Z Jego słów przekazanych nam w Ewangelii św. Jana wiemy, że tą obietnicą jest Duch Święty: „Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 26). Co istotne Duch Święty nie będzie tylko Nauczycielem, lecz w Jego mocy sam Mistrz będzie obecny wśród swojego Kościoła: „Ja zaś będę prosił Ojca, a innego Pocieszyciela da wam, aby z wami był na zawsze - Ducha Prawdy (…) Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was. Jeszcze chwila, a świat nie będzie już Mnie oglądał. Ale wy Mnie widzicie, ponieważ Ja żyję i wy żyć będziecie. W owym dniu poznacie, że Ja jestem w Ojcu moim, a wy we Mnie i Ja w was” (J 14, 18-20).

Dopiero wtedy Jezus „wyprowadził ich ku Betanii i podniósłszy ręce błogosławił ich. A kiedy ich błogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba” (Łk 24, 50 – 51). Podczas, gdy przez swoje Zmartwychwstanie Jezus zwycięża śmierć i przywraca naszym podległym grzechowi ciałom nadzieję nieśmiertelności, jak pisze św. Paweł: „A kiedy już to, co zniszczalne, przyodzieje się w niezniszczalność, a to, co śmiertelne, przyodzieje się w nieśmiertelność, wtedy sprawdzą się słowa, które zostały napisane: Zwycięstwo pochłonęło śmierć” (1 Kor 15, 54), wstępując do nieba jako Bóg – Człowiek, w swoim umęczonym, zmartwychwstałym i uwielbionym ciele, Pan definitywnie uwiarygadnia swoje pochodzenie od Ojca i godność Syna Człowieczego, a jednocześnie otwiera przed nami perspektywy dotąd niewyobrażalne. Jak zauważa Maria Szamot, rozważając wspomniane już spotkanie Jezusa z Nikodemem: „I nikt nie wstąpi do nieba, oprócz Tego, który z nieba zstąpił – Syna Człowieczego. To dla Izraelity bardzo twarda mowa. Niebo jest przecież tronem Boga. Mówić o wstąpieniu do nieba to tyle, co zapowiadać uwielbienie Syna Bożego, który razem z Ojcem zasiądzie na Jego tronie. Mówić o zstąpieniu z nieba, to mówić o Synostwie Bożym Jezusa, o Jego boskiej naturze” (Maria Szamot, „Chcę widzieć Jezusa”, s. 63). Co więcej, Jezus, o którym Psalmista mówi: „Wyrocznia Boga dla Pana mego: Siądź po mojej prawicy, aż Twych wrogów położę jako podnóżek pod Twoje stopy (…) Pan po Twojej prawicy zetrze królów w dniu swego gniewu. Będzie sądził narody” (Ps 110, 1.5), obiecał uczniom uczestnictwo w swojej chwale i sądzie nad światem: „Przy odrodzeniu, gdy Syn Człowieczy zasiądzie na swym tronie chwały, wy, którzy poszliście za Mną, zasiądziecie również na dwunastu tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela” (Mt 19, 28).

Z błogosławiącym Chrystusem wracają do Ojca, w pewnym sensie, dzieci Adama, które zechcą przyjąć dar zbawienia i z wiarą otworzyć się na Jego przebaczającą i uświęcającą miłość. Pisze o. Silvano Fausti: „Jego Wniebowstąpienie – wywyższenie Jego człowieczeństwa do godności Syna Bożego – jest z pewnością błogosławieństwem dla każdego człowieka. Po długim cierpieniu zrodził się jako głowa. A gdzie głowa, tam będzie całe ciało. W Nim widzimy nadzieję, do jakiej zostaliśmy powołani, bogactwo chwały Jego dziedzictwa (Ef 1, 18). W Jezusie wstępującym do nieba poznajemy w pełni tajemnicę człowieka i jego ciała. Wiemy, skąd pochodzi, ponieważ widzimy, dokąd idzie. Pochodzi od Ojca światłości i do Niego powraca. Nasze życie nie jest już zawieszone w nicości. Znalazło swój początek i swój cel. Jezus nie pozostawia nas sierotami i bez ojczyzny. Właśnie swoim oddalaniem się wskazuje nam Ojca i Jego dom. Nasza ojczyzna jest w niebie, a nasze życie jest już ukryte z Chrystusem w Bogu. W Nim jesteśmy już zmartwychwstali, zasiadający w niebiosach i uwielbieni (Flp 3, 20; Kol 3, 3; Ef 2, 6; Rz 8, 30). Gdzie nasz skarb, tam jest też nasze serce (Łk 12, 34), a gdzie jest nasze serce, tam będziemy i my. Przykazanie miłości jest drogą do osiągnięcia tego. Teraz w końcu znamy Tego, którego szukamy, i wiemy, jak Go znaleźć. Uwielbienie Jezusa z Jego ciałem to realizacja najgłębszego pragnienia, jakie Bóg życia złożył w człowieku – stać się jak On, pokonując śmierć. Nie jest to zakazane marzenie (por. Rdz 3, 4n), ale dar, jakiego On chce nam udzielić” (o. Silvano Fausti „Wspólnota czyta Ewangelię wg. św. Łukasza”, s. 852).
                                                                                 Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.