Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

21.08.2018

Postaw Boga na pierwszym miejscu… tak, jak On chce.

Myślę, że jeżeli każdy przemyślałby swoje wybory i ich konsekwencje, to mógłby dojść do wniosku, że JESTEŚMY TYM CZYM SIĘ KARMIMY.
  Ot tak po ludzku patrząc na nasze potrawy (zdrowe lub niezdrowe) jak i naszą psychikę, oraz naszego DUCHA. Zacząłem jakby od końca wymieniać, a skończyłem na najważniejszym. Najważniejszym bowiem jest nasza duchowość – relacja z Panem Bogiem. Cała reszta jest ważna i nie można o niej tak po prostu zapomnieć, ale jeżeli na pierwszym miejscu postawimy Boga, to pomyślmy co się może stać…
   Przykładowo, jeżeli Bożą Wolą jest to, aby zdrowo się odżywiać i weźmiemy sobie do serca Jego wolę, to nie będziemy musieli się w zasadzie martwić o naszą otyłość, albo inne problemy związane z nieprawidłowo dobranym pożywieniem – będziemy w lepszej kondycji fizycznej po prostu. Konsekwencją dobrych (Bożych) wyborów, będzie dłuższe życie, więcej spędzonego dobrze wykorzystanego czasu (nie u lekarzy) i możliwość w większym zakresie czynienia dobra po prostu. Podobnie jest z paleniem papierosów, nadużywaniem alkoholu i wieloma innymi szkodliwymi nałogami. To wszystko niby teoria, ale myślę, że układa się w jedną zharmonizowaną całość. To dlatego mówi się, że jeżeli w naszym życiu Bóg będzie na pierwszym miejscu, to wszystko będzie na właściwym miejscu.
  Przykłady, które przytoczyłem mogą się wydać jakby przejaskrawione, ale ukazujące ideał, lecz czy nie powinniśmy do niego dążyć?

Pomijam fakt, że nasze złe wybory doprowadzają często do tego iż sami nie możemy się wydostać z naszych złych przyzwyczajeń, a jeżeli już faktycznie chcemy tego dokonać to nie zawsze wiemy jak się do tego zabrać (przeważnie chcemy zrobić to własnymi siłami, bez Bożej pomocy).  
  Czym karmimy naszą psychikę?..  Ja na przykład wiem, że przed snem nie zaserwuję sobie telewizyjnego horroru (nawiasem mówiąc w ogóle sobie ich nie serwuję), a czy nasze dzieci, które nie są jeszcze tego świadome, nie faszerują się tym przypadkiem? Czy kontrolujemy to zawczasu? Czy, gdy nasze dziecko zrywa się w nocy ze spania przestraszone lub krzyczy przez sen zadajemy sobie pytanie, czym było karmione dzisiejszego dnia – i chodzi mi raczej o przyjmowane emocje, a nie o kromkę chleba. Chociaż co niektórzy rodzice dla wygody zwalą pewnie takie zachowanie na nieodpowiedni pokarm.
  Czym karmimy siebie, nasze dzieci, naszych bliskich? Jakie filmy oglądamy przy naszych dzieciach, których psychika dopiero się kształtuje? Na te wszystkie pytania musimy sami sobie odpowiedzieć szczerze – stanąć w prawdzie przed sobą i przed Bogiem. Nie jest to proste dla wszystkich. Czasem wolimy się oszukiwać – zapominamy, że tylko PRAWDA wyzwala. Trzeba nam dużo modlitwy w tej intencji, a Pan Bóg nam pomoże. On jakby w tym przypadku nie ma wyjścia – bo On nam to obiecał po prostu. Pomoże nam poznać Prawdę, jeżeli faktycznie będziemy jej pragnęli. Tylko, że my tą wymodloną prawdę często zagłuszamy, boimy się jej, bo nie jest ona po naszej myśli…
   I wreszcie czym się karmimy duchowo? Każdy musi w prawdzie odpowiedzieć sobie na to pytanie we własnym sumieniu. Pisałem kiedyś o takim świętym który mówił, że jeżeli modlimy się tylko wtedy, gdy klęczymy to istotnie mało się modlimy. Zauważyłem, że rozmawiając z Panem Bogiem w różnych chwilach dnia, jestem nim jakby nasycony. Moja skłonność do grzechu jest dużo mniejsza, niż wtedy, gdy ten kontakt jest mniejszy. Zło, jakby mnie nie zauważa poprzez tę „Bożą zbroję”. Nie chodzi mi tutaj o jakąś ciągłą modlitwę bo przecież w ciągu dnia musimy skupić swoją uwagę na różnych czynnościach, ale są chwile w których śmiało można zapytać Boga o jego zdanie, poprosić o oświecenie umysłu, podziękować, albo choćby westchnąć do Niego. Tych z kolei, u których modlitwa koliduje rażąco z obowiązkami stanu ośmielę się upomnieć, gdyż Pan Bóg nie chce np. rozbitych rodzin w Swoje imię.
  Zobaczmy na przykładzie, jak On to pięknie poukładał – mąż i ojciec rodziny nie powinien dajmy na to stale uczestniczyć w jakichś nawet rekolekcjach (częsta długotrwała nieobecność w domu) jeżeli cierpi na tym jego rodzina. Pan Bóg tego nie chce, mija się to z celem. W tym wypadku postawienie Boga na pierwszym miejscu to będzie rezygnacja z tych rekolekcji, bo rodzina doznaje poważnego uszczerbku.  Może to dziwnie brzmi, ale tak jest. Wielu członków różnych wspólnot niestety ociera się o takie praktyki. Należy dobrze wyważyć pomiędzy tym co można i trzeba, a tym co jest przesadą aby nie wylać dziecka z kąpielą – by te rekolekcje nie były dla nas celem samym w sobie. Każdy musi zastanowić się, czy aby nie powinien czasem zrezygnować z upragnionego spotkania z Bogiem, który jakby mógł to w niektórych przypadkach powiedziałby: Synu, córko – dziś twoje miejsce jest przy rodzinie”. Nie chcę przez to powiedzieć, że za dużo Boga to jest źle, bo im więcej Boga w naszym życiu tym lepiej – chcę przede wszystkim zachęcić do wsłuchiwania się w Bożą Wolę. Karmmy się Bogiem, ale tak jak On tego chce, nie depcząc przy tym zasad, jakie On nam nakreślił. Napełniając się Bogiem w Sakramencie Eucharystii zachodzą w nas takie zmiany z których nie zdajemy sobie sprawy – nasz rozum nie jest w stanie tego pojąć. Ludzki rozum na tym świecie nigdy w pełni nie będzie w stanie pojąć Cudu Eucharystii. Tylko i aż wiara pozwala nam w jakimś stopniu zbliżyć się do Tej Tajemnicy. To niepojęte, że po przyjęciu Komunii Świętej zamieszkuje w nas na nowo nie tylko Jezus Chrystus ale również Bóg Ojciec i Duch Święty.
  Zadam pytanie – co z Maryją? Gdzie Ona wtedy jest? Jest zawsze przy swoim Synu. A skoro On jest w nas, to Ona jest również przy nas. Może piszę dziś trochę nieskładnie ale chciałem się podzielić swoimi przemyśleniami. Może w kimś obudzą coś dobrego, albo pokrzepią w strapieniu. Duchu Święty – dziękuję Ci za siły i prowadzenie.

  Bądź uwielbiony Boże Żywy który dajesz nam się za Pokarm, który dajesz nam prawdziwe Życie, który nas prowadzisz byśmy nie zginęli z nędzy i głodu. Bądź uwielbiony ponad wszystko na wieki wieków.
                    Z Panem Bogiem i Maryją.     Mariusz B.

7 komentarzy:

  1. współmodląca się Anna21 sierpnia 2018 14:31

    Dzięki Mariuszu za Twoje przemyślenia.to prawda, że powinniśmy pamiętać o tym, że Bóg jest obok nas i powinniśmy prosić Go o zdanie w różnych sytuacjach, a jakże często o tym zapominamy, że prawda nas wyzwoli, a teraz mam problem z prawdą którą naświetliłam, a winowajca nie chce się z nią utożsamić. Z odświeżoną wiedzą, którą tu przytoczyłaś dam sobie radę.
    Z Panem Bogiem i Maryją

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. współmodląca się Anna22 sierpnia 2018 19:23

      Mariuszu. mam jeszcze wiele wątpliwości natury międzyludzkich i dobrze byłoby, abyś mógł być pomocny w ich rozwiązywaniu, tylko nie tutaj na stronie ale może na Forum, które obecnie jest puste. ja osobiście chętnie skorzystałabym z Twojej wiedzy i mądrości.

      Usuń
  2. Aniu - nie znam dokładnie Twojej sytuacji, ale dopowiem coś jeszcze. Trzeba pamiętać że prawda może również zabić - i to nie na żarty. Może zaserwowałaś ją w zbyt dużej dawce a może w złym momencie. Pewien kaznodzieja zadał pytanie: „Czy mąż który zdradził żonę powinien jej to wyznać w prawdzie?” Pomyśl sama przez chwilę. Czy odpowiedź będzie prosta i jednoznaczna – niezależnie od okoliczności? Kaznodzieja odpowiedział, że powinien wyznać prawdę ale w odpowiednim momencie. Wyznana w złym momencie mogłaby zabić wszystko. Jaki to moment ? Nie mam pojęcia. Są różne małżeństwa, przeróżne charaktery, różne sytuacje – nie ma recepty na ten moment. Dużo a może nawet wszystko zależy od współpracy człowieka z Duchem Świętym. Bóg widzi żal człowieka, jego skruchę – błogosławi mu w jego bólu bo ten człowiek chce wszystko naprawić. Tak więc trzeba nam prosić Ducha Świętego o dar umiejętności w serwowaniu prawdy w sytuacjach tych bardzo trudnych i wyjątkowych. Może najpierw trzeba spulchnić tą glebę na którą rzucimy ziarno prawdy? Może Ty już ją spulchniłaś i pozostaje chwilę odczekać. Jedno jest pewne – trzeba stale dążyć do tej Prawdy. Módlmy się do Ducha Świętego – to ROK Ducha Świętego. On jest wspaniały. On przyjdzie z pomocą – na pewno. I tego Ci życzę i Wszystkim którzy walczą o PRAWDĘ w swoim życiu.
    I bardzo Ci dziękuję za tych kilka słów, bo i ja dzięki temu zrozumiałem kila rzeczy :)
    Ubogacajmy się nawzajem. Z Panem Bogiem i Maryją. Mariusz B.

    OdpowiedzUsuń
  3. współmodląca się Anna22 sierpnia 2018 14:00

    Dzięki, że mi przypomniałeś o Roku Ducha Św. widzę u siebie wiele "podpowiedzi" rozwiązań problemów poprzez Jego natchnienie. będę jeszcze bardziej prosić Go o napełnienie Jego łaskami. masz rację, że prawda może zabić.Byliśmy na wyjeździe wakacyjnym z fundacją, które nie wypełniała oferty z jaką tam pojechaliśmy. organizatorka zca prezesa potraktowała moją dorosłą córkę w sposób niegodny, interweniowaliśmy do prezesa i ona i ja i nie było żadnego odzewu, prezes potraktował tą kłótnię jako problem personalny i nie będzie w to wnikał, a to był problem organizacyjny. córka skomentowała to na stronie fundaji na fb, za co ja zostałam również ze strony prezesa oskarżona o zniesławienie dobrego imienia Jego fundacji.w konkluzji zostałam zaatakowana z dwóch stron a "Cygana powiesili". oddaję tą sprawę Jezusowi, bo nie wiem jaka jest w tym moja wina, a nie współpracowników fundacji. nie zamierzam się ani tłumaczyć, ani bronić, nadstawiam drugi policzek. Z Panem Bogiem i Maryją

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu - ja myślę, że Ty zrobiłaś swoje. Stanęłaś w obronie córki w przekonaniu o swojej słuszności i nie szukasz odwetu pomimo poczucia doznanej krzywdy. Na koniec oddałaś sprawę Jezusowi. Pozostaje Ci tylko jeszcze pomodlić się za swoich "oprawców" - taka modlitwa czyni cuda. Miałem tak kiedyś ze swoim przełożonym. Powiedziałem grzecznie co myślę o pewnej sytuacji (z reszta nie narzucałem się ze swoim zdaniem) i prawda, choć podana z taktem spowodowała perturbacje na 3 lata. Przez ten czas byłem tym samym człowiekiem dla mojego "oprawcy" ale w międzyczasie zacząłem się modlić za niego. Stał się cud - awans, podwyżka, lepsze życie. musisz wytrwać w swoim postanowieniu. Życzę Ci tego. Z Panem Bogiem i Maryją.
    Mariusz B.

    OdpowiedzUsuń
  5. współmodląca się Anna23 sierpnia 2018 06:16

    Też ich oddałam Bogu, ale muszę codziennie się za nich modlić tak myślę. jakbyś mógł wejść na Forum to zostawiłabym tam moje dylematy i prosiłabym Cię o komentarz. odnajdziesz mnie, bo tylko ja tam "bryluję"

    OdpowiedzUsuń
  6. Aniu - zainicjowałem na Forum post "Możemy porozmawiać"

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.