Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

12.07.2018

Słowo o szczęściu...

... Wciąż towarzyszy mi uczucie, że wcześniej byłam o wiele bardziej szczęśliwa. Mam wrażenie, że po ostatnim nawrocie choroby wyrosła w moim sercu tama, mur zbudowany chyba z cegieł niezrozumienia i pretensji do Pana Boga. Mam wrażenie, że teraz płynę pod prąd, siedzę w moim kajaku wiosłuję co sił a efektem jest, że mój kajak płynie… ale w miejscu.
  Moja rodzina  utwierdza mnie w przekonaniu, że wykonuję olbrzymią pracę, tylko, że ja nie płynę.
Bardzo łatwo było zbudować ten mur, w zasadzie sam się zbudował a ja teraz dumnie kroczę przez życie po jego wierzchołku, tak czuję.
 


    Chociaż przeprosiłam Jezusa i staram się modlić to jest tak, jakby cele zajęć z codzienności, i całe to życie odwracało mnie od Źródła. Co jakiś czas przypominam sobie, że nie oddycham Bogiem i wracam, lecz to już nie jestem ja - szczęśliwa.
  To co czyniło moje życie pełnym to trwanie przy Bogu, trwanie w Bogu. I choć cierpienie trudno nazwać szczęściem to żyłam w Prawdzie. Jakże trudno będzie wrócić?... Jak wrócić?

   Czasu nie cofniesz, a teraz już wszystko powiedziane, rehabilitacji ciąg dalszy, psychoterapia, takie małe cele i ideały ziemskie, szukanie pracy, praca nad sobą, no praca ale po co,  w imię czego?

   Modlitwa ma ogromną wartość, jest bardzo potrzebna, jest jak powietrze, bez powietrza człowiek umiera. 
  Nie jestem szczęśliwa, trzeba coś z z tym zrobić...
                                                                              Eliza

5 komentarzy:

  1. Elizo - to o czym piszesz to nic innego jak tzw. stan strapienia duchowego, tak właśnie myślę. Z jednej strony współczuję Ci a z drugiej próbuję chłodno ocenić Twoją sytuację. Według tego co naucza św. Ignacy Loyola („specjalista od stanów duchowych”) życie każdego człowieka przebiega na wzór takiej sinusoidy składającej się ze stanów pocieszenia duchowego i strapienia duchowego. I każdy to ma, każdy. W strapieniu duchowym ma się do czynienia z pewnego rodzaju rezygnacją. Piszesz o uczuciu stania w miejscu, o smutku, o wrażeniu odwrócenia się od Źródła, o nie oddychaniu Bogiem. Piszesz, że kiedyś trwanie przy Bogu czyniło Twoje życie pełnym a teraz nie czujesz tego. Te wszystkie rzeczy o których piszesz to klasyczny przykład strapienia duchowego – w Twoim przypadku spowodowanego w jakiejś mierze przez chorobę i cierpienie.
    Długość „życia” tych stanów jest zależna od różnych czynników. Z tego co opisujesz wynika, że Twój stan strapienia duchowego nieco się przedłuża. Ale widać też, że jesteś jego świadoma (chociaż pewnie nie potrafisz tego nazwać fachowo) a co najważniejsze – zauważyłem u Ciebie bardzo bogate „zaplecze”, dzięki któremu możesz wyjść z tego niepożądanego stanu. Chodzi mi o Twoją WIARĘ. Do tego masz rodzinę która Cię wspiera. Święty Ignacy zaleca na pokonanie takiego strapienia Różaniec Święty. To jest jego recepta – z tego względu, że Maryja była bardzo czujna duchowo. Ona może wprowadzić Cię na drogę pocieszenia duchowego i pomimo Twojej choroby, cierpienia i zmagań zaczniesz żyć pełnią życia. Na początku możesz tego nie odczuwać ale to się zacznie dziać – może nawet już się zaczęło, może jestem pierwszą wskazówką od Pana Boga jak się za to „zabrać”. „Wątpiącym dobrze radzić” – tak chcę czynić. Pytasz „Jak wrócić?... Maryja przez różaniec może wszystko uprosić u swojego Syna. Ona jest do Niego najkrótszą drogą. Ten kto to odkryje, dojdzie do Jezusa szybciej bo „na skróty”. Pytasz: „Po co praca nad sobą? W imię czego?” – dla Jezusa, dla siebie, dla rodziny… dla mnie też… Na koniec stwierdzasz, że trzeba coś z tym zrobić. Odrzucaj myśli, które prowadzą do zwątpienia i rezygnacji z kontaktu z Bogiem – bo to po prostu podszepty złego. Nie podlewaj tych „chwastów” bo stłumią Twoje życie duchowe i co za tym idzie będą miały wpływ na Twoje zdrowie fizyczne i psychiczne. To system naczyń połączonych. Odwracaj się od takich myśli – pielęgnuj te dobre, te które prowadzą do Boga. I proszę Cię – nie podejmuj nigdy ważnych decyzji w stanach strapienia duchowego a tych podjętych w okresie pocieszenia duchowego nigdy nie zmieniaj. To taka ogólna zasada od św. Ignacego Loyoli.
    Nie wiem czy Ci pomogłem ale bardzo chciałem. Wszystko przez Jezusa. On jest „zapalnikiem” wszystkiego co dobre. Zawsze będziemy Jego dłużnikami. W dobrej wierze dzielę się tym co mam dla Ciebie – będziemy sądzeni z miłości.
    Bądź dobrej myśli Elizo. Z Panem Bogiem i Maryją. Mariusz B.

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęść Boże, Elizo Mariusz pięknie to wszystko ujął. Jedyne co mogę jeszcze dodać to to że nie zawsze możemy polegać na naszych uczuciach (to też chyba od Ignacego). To że czujesz zwątpienie, jakiś stan zawieszenia nie oznacza wcale że Jezus jest daleko od Ciebie. Mało tego, Jezus do polskiej mistyczki Alicji Lenczewskiej powiedział że wtedy gdy go najmniej czujemy, to On właśnie jest najbliżej nas... W strapieniu duchowym jesteśmy wychowywani, wtedy tak naprawdę dokonują się postępy w naszym życiu duchowym. Wtedy nie wolno się poddać, trzeba trwać przy Jezusie z taką samą (albo nawet większą)gorliwością jak w stanach pocieszenia. Nie jest to łatwe ale tylko tak można to przetrwać.
    Pamiętaj Elizo Jezus zawsze jest przy Tobie i zawsze patrzy na Ciebie z miłością. On wie jaką walkę toczysz...
    Niech światło Jezusa znowu zabłyśnie z nową mocą w Twoim sercu.
    Marek_K

    OdpowiedzUsuń
  3. współmodląca się Anna8 sierpnia 2018 14:28

    Trzymam kciuki za Ciebie Elizo. jak piszą poprzednicy masz "zaplecze" i silne korzenie. Nie poddawaj sie namowom złych podszeptów. oddaję Cię Bożej Opiece

    OdpowiedzUsuń
  4. Aniu - nie mogę nie odpowiedzieć na te "kciuki". Może uznasz, że jestem przeczulony ale uważam, że powinniśmy jako katolicy sukcesywnie wykorzeniać z naszego życia wszelkiego rodzaju przesądy. Nie kładli nacisku na to moi rodzice i tak żyjąc w niewiedzy przez lat blisko 40 utwierdzałem się w takich powiedzeniach - przesądach. Wplecione one były w w moje życie aż do pewnego momentu kiedy jak to mówię narodziłem się na nowo. Trochę szerzej pisałem o tym w moim świadectwie ponad 2 lata temu. http://modlitwaepl.blogspot.com/2016/01/pan-wypeni-moj-kielich-po-brzegi_28.html Od tamtej pory moje dzieci śmieją się z biednych czarnych kotów przed nami przebiegających, nie łapią się za guziki gdy widzą kominiarza, lubią liczby 13 bo kojarzą się im tylko z Matką Boską Fatimską a gdy słyszą o trzymaniu kciuków to wiedzą co myśleć - myślą wtedy, że ktoś pewnie dobrze życzy po prostu danej osobie ale robi to niewłaściwie bo narusza w pewien sposób najważniejsze bo PIERWSZE przykazanie Boże. Postanowiłem sobie że będę z tym walczył całe życie dopóki sił mi wystarczy. Chcę po sobie pozostawić w tej kwestii "przeorane pole" i oczyszczone.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i proszę Cię o przeczytanie mojego świadectwa (są trzy części).
    Z Panem Bogiem i Maryją. Mariusz B.

    OdpowiedzUsuń
  5. współmodląca się Anna19 sierpnia 2018 08:01

    Oczywiście Mariuszu, postaram się przeczytać Twoje świadectwo w wolnej chwili, a dziękuję, że mi zwróciłeś uwagę na te przesądy - staram się nie wierzyć w kota, wtedy odmawiam zdrowaśkę do św.Krzysztofa, ale jakieś zakorzenienie zostało. od teraz postaram się unikać tego typu zachowań. Pozdrawiam. Z Panem Bogiem i Maryją

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.