Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

24.06.2018

„A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga” (Łk 1, 64).


  W dzisiejszą niedzielę Kościół wspomina uroczyście narodziny św. Jana Chrzciciela, wielkiego prekursora naszego Pana Jezusa Chrystusa. Jak wiemy poczęcie Jana było poprzedzone ukazaniem się anioła Gabriela Zachariaszowi w Świątyni i miało miejsce sześć miesięcy przed Zwiastowaniem Najświętszej Maryi Pannie przez anioła Gabriela w Nazarecie i Wcieleniem Słowa, które dało początek pełni czasów. 
 
Św. Paweł uczy nas w Liście do Galatów: „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!  A zatem nie jesteś już niewolnikiem, lecz synem. Jeżeli zaś synem, to i dziedzicem z woli Bożej” (Ga 4, 4-7). Uroczystość narodzenia św. Jana Chrzciciela wprowadza nas w tajemnicę naszego zbawienia, ponieważ wydarzenia towarzyszące jego poczęciu i narodzeniu zapowiadają Wcielenie i narodzenie Syna Bożego, zaś rodzący się dziś „głos wołającego na pustyni” (J 1, 23) wzywa nas do nawrócenia i autentycznej wiary w Tego, który chrzcząc Duchem Świętym uwalnia nas z niewolniczego poddania Prawu, czyni dziećmi Bożymi, oraz prawdziwymi czcicielami oddającymi cześć Ojcu w Duchu i prawdzie (por. J 4, 23-24).
 
Anioł Gabriel ukazał się Zachariaszowi, który „pełnił służbę kapłańską przed Bogiem”, składając zgodnie z Prawem w przybytku Pańskim ofiarę kadzenia, i oznajmił mu dobrą nowinę o narodzeniu syna, który „Będzie (…) wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały»” (Łk 1, 15-17). Ukazanie się anioła Pańskiego było radosną zapowiedzią („Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie” (Łk 1, 13-14)) Zwiastowania przez niego Niepokalanej Dziewicy Maryi Wcielenia Syna Bożego, które dokona się w mocy Ducha Świętego: „Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca» (…) Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym” (Łk 1, 30-33).  
Zarówno poczęcie Jana Chrzciciela jak również Wcielenie Słowa Bożego były dziełem Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego (por. Łk 1, 37). Elżbieta, podobnie jak Sara, żona Abrahama, naszego ojca w wierze, była bezpłodna i posunięta w wieku. Zachariasz podkreślił tę przeszkodę w rozmowie z aniołem Gabrielem, żądając znaku: „Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku” (Łk 1, 18). Tym znakiem stała się niemożność mówienia, nie potrafił on bowiem przyjąć z wiarą Bożej obietnicy: „Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie” (Łk 1, 19-20). Słowo Boże przyjęte z wiarą i potrzeba jego przepowiadania są ze sobą nierozłącznie związane, jak uczył św. Paweł: „Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie. Bo sercem przyjęta wiara prowadzi do usprawiedliwienia, a wyznawanie jej ustami - do zbawienia” (Rz 10, 9-10). Brak wiary słowom anioła Gabriela uczynił Zachariasza niezdolnym do owocnego głoszenia chwały Bożej.
Maryja, która została wprawdzie poślubiona Józefowi, lecz była dziewicą i nie zamieszkała jeszcze z Józefem, postawiła pytanie aniołowi Gabrielowi w duchu głębokiej wiary i całkowitego zaufania Bogu: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?” (Łk 1, 34). Wyrazem jej pragnienia bezwarunkowego wypełnienia woli Bożej był Fiat: „Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1, 38), oraz fakt, że na wieść, iż „Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną” (Łk 1, 36) „wybrała się i poszła z pośpiechem w góry do pewnego miasta w [pokoleniu] Judy. Weszła do domu Zachariasza i pozdrowiła Elżbietę” (Łk 1, 39-40). Napełniona Duchem Świętym Maryja zapragnęła podzielić się swoją radością ze starszą krewną, która doświadczyła Bożego miłosierdzia.
Niezwykłe – jak na ówczesne standardy społeczne – zachowanie Elżbiety podczas ceremonii obrzezania niemowlęcia i nadania mu imienia staje się zrozumiałe w świetle jej spotkania z Maryją.
Ósmego dnia przyszli, aby obrzezać dziecię, i chcieli mu dać imię ojca jego, Zachariasza. Jednakże matka jego odpowiedziała: «Nie, lecz ma otrzymać imię Jan». Odrzekli jej: «Nie ma nikogo w twoim rodzie, kto by nosił to imię»” (Łk 1, 59-61).
Niezdolny do mówienia Zachariasz miał trudności z wypełnieniem swojego obowiązku nadania imienia dziecku. Zdaje się również, że zachował on w tajemnicy swoją rozmowę z aniołem Gabrielem skoro jego sąsiedzi i krewni widzieli w późnym macierzyństwie Elżbiety wyłącznie znak miłosierdzia dla niej i chcieli by, zgodnie z tradycją, nadano dziecku imię jego ojca. Dlatego inicjatywę przejęła Elżbieta, która zażądała wypełnienia woli Bożej wyrażonej przez anioła Gabriela. Nie wiemy, czy Zachariasz wtajemniczył żonę w swoje spotkanie z aniołem. Być może tak było. Jednak bez wątpienia Elżbieta już wcześniej doświadczyła działania Ducha Świętego, kiedy rozpoznała w Maryi matkę Pana i dzięki łasce „z wysoka” nazwała ją „błogosławioną”: „Gdy Elżbieta usłyszała pozdrowienie Maryi, poruszyło się dzieciątko w jej łonie, a Duch Święty napełnił Elżbietę. Wydała ona okrzyk i powiedziała: «Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona. A skądże mi to, że Matka mojego Pana przychodzi do mnie? Oto, skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie. Błogosławiona jesteś, któraś uwierzyła, że spełnią się słowa powiedziane Ci od Pana»” (Łk 1, 41-45). Zgodnie z obietnicą anioła Gabriela Duch Święty napełnił Jana już w łonie jego matki. Ten sam Duch napełnił również Elżbietę na znak, że prorok, który się narodzi zwiastował będzie Mesjasza głoszącego nadejście pełni czasów realizującej się przez nastanie królestwa Bożego. Czasy ostatecznie wyrażają się poprzez szczególne wylanie Ducha Świętego, które zapowiadał prorok Joel: „I wyleję potem Ducha mego na wszelkie ciało, a synowie wasi i córki wasze prorokować będą, starcy wasi będą śnili, a młodzieńcy wasi będą mieli widzenia. Nawet na niewolników i niewolnice wyleję Ducha mego w owych dniach” (Jl 3, 1-2).
Św. Ambroży nauczał: „Przedziwnie zaś św. Ewangelista zapowiedział, iż wielu chciało nazwać dziecię imieniem jego ojca Zachariasza. Ale rozważ, że matce nie podobało się jakiekolwiek imię, lecz to, które za przyczyną Ducha Świętego zostało objawione Zachariaszowi przez anioła. A chociaż on sam niemy nie mógł wskazać żonie tego imienia, to przez objawienie prorockie Elżbieta dowiedziała się o tym, o czym nie dowiedziała się od męża. (…) Nie dziw przeto, że kobieta potwierdza imię, którego nie słyszała, skoro jej Duch Święty, który rozkazał aniołowi, objawił. Nie mogła przecież zlekceważyć natchnienia ta, która zapowiadała Chrystusa” (Św. Tomasz z Akwinu „Złoty łańcuch”, s. 541).
Zachariasz swym ojcowskim autorytetem potwierdził słowa żony, kończąc w ten sposób okres swojej niemoty: „Pytali więc znakami jego ojca, jak by go chciał nazwać. On zażądał tabliczki i napisał: «Jan będzie mu na imię». I wszyscy się dziwili. A natychmiast otworzyły się jego usta, język się rozwiązał i mówił wielbiąc Boga” (Łk 1, 62-64). W zastępstwie tego niezwykłego doświadczenia kapłan uwielbił Najwyższego przepięknym Benedictus, wskazując proroczo na misję swojego Syna: „A i ty, dziecię, prorokiem Najwyższego zwać się będziesz, bo pójdziesz przed Panem torując Mu drogi; Jego ludowi dasz poznać zbawienie [co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego” (Łk 1, 76-78). Poznanie przez Zachariasza Bożych planów wobec Jana było darem Ducha Świętego, który pozwolił Elżbiecie rozpoznać w Maryi matkę Pana.
Możemy zatem powiedzieć, że od momentu poczęcia św. Jan Chrzciciel dojrzewał do podjęcia swojej misji „torowania drogi” Zbawicielowi w rodzinie proroczej, przenikniętej dogłębnie mocą Ducha Świętego.
Dzięki łasce chrztu i bierzmowania rodziny chrześcijańskie są włączone w prorocką posługę Jezusa z Nazaretu, którego przyjście św. Jan Chrzciciel głosił, oraz Kościoła, Jego mistycznego Ciała:
Chrystus, najwyższy prorok i nauczyciel, zbawił świat przez głoszenie mu Dobrej Nowiny. To posłannictwo Jezusa kontynuuje obecnie Kościół, lud prorocki, w który zostaliśmy wszczepieni przez sakrament chrztu. W tej posłudze prorockiej uczestniczą również rodziny chrześcijańskie poprzez pogłębianie swojej wiary oraz przez ewangelizowanie świata. To ewangelizowanie zaś ma dokonywać się zarówno w tonie samej rodziny, jaki przez rodzinę w różnych środowiskach. Papież Paweł VI przypomina: „Rodzinę, podobnie jak Kościół, należy uważać za pole, na które przynosi się Ewangelię i z którego ona się rozkrzewia. Dlatego w łonie rodziny świadomej tego zadania wszyscy członkowie jej ewangelizuję, a także podlegają ewangelizacji. Rodzice nie tylko dzielą się z dziećmi Ewangelią, ale mogą od nich odebrać tę Ewangelię wyrażoną głęboko życiem. Rodzina staje się głosicielką Ewangelii dla wielu rodzin oraz dla otoczenia, w którym żyje” (Evangelii nuntiandi, 71). (…) Przekazywanie nauki Chrystusowej nie może ograniczyć się do samej tylko rodziny i powinno promieniować na otoczenie, gdyż Zbawiciel nakazał głosić Ewangelię wszelkiemu stworzeniu (por. Mt 16,15). Małżonkowie i rodzina mają stać się świadkami Chrystusa, szerzącymi i broniącymi wiary, misjonarzami miłości i życia. „Ożywiony już we własnym wnętrzu duchem misyjnym, «Kościół domowy» jest powołany do tego, by był jaśniejącym znakiem obecności Chrystusa i Jego miłości także dla ludzi stojących «daleko», znakiem dla rodzin, które jeszcze nie wierzą i dla tych rodzin chrześcijańskich, które już nie żyją konsekwentnie wedle otrzymanej wiary: jest wezwany, ażeby «przykładem i świadectwem swoim» oświecał „tych, co szukają prawdy»„ (Familiaris consortio, 54)” (ks. Michał Kaszowski „Miejsce małżeństwa i rodziny w Kościele”, za: www.teologia.pl).    
                                                                   Arek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.