Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

7.01.2018

„Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1, 11).

Obchodzone dziś Święto Chrztu Pańskiego jest poprzedzone w tym roku tylko o jeden dzień przez Uroczystość Objawienia Pańskiego. Łatwiej nam zatem rozważać razem oba te wydarzenia epifaniczne wskazujące na boskie pochodzenie Jezusa z Nazaretu, w którym doskonale i definitywnie wypełniają się obietnice mesjańskie złożone przez Boga, za pośrednictwem narodu wybranego, całej uciemiężonej przez grzech i śmierć ludzkości, i dzięki temu zachwycić się nowością, jaką wniosło na świat wcielenie i zbawcza misja odwiecznego Słowa.
Zarówno w opisie wędrówki  magów, którzy idąc za gwiazdą zdążali ze wschodu do odległej Judei, aby oddać hołd nowo narodzonemu Mesjaszowi, jak również w opisie chrztu Jezusa w nurtach Jordanu, objawia się wszechmoc Boga Stwórcy podporządkowującego prawa natury ekonomii zbawienia, wyrażającej się w absolutnej pokorze i ubóstwie, a zatem – po ludzku rozumując – niemocy Jego wcielonego Syna.

Św. Mateusz pisze w drugim rozdziale swojej Ewangelii, że po spotkaniu z Herodem, który w ślepej i nieracjonalnej nienawiści do nowo narodzonego Mesjasza wyraża postawę tych ludzi, który również i dziś uciekają się do kłamstwa i zbrodni, aby definitywnie pozbyć się Jezusa i Jego Kościoła, magowie „wysłuchawszy króla, ruszyli w drogę. A oto gwiazda, którą widzieli na Wschodzie, szła przed nimi, aż przyszła i zatrzymała się nad miejscem, gdzie było Dziecię. Gdy ujrzeli gwiazdę, bardzo się uradowali. Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; upadli na twarz i oddali Mu pokłon. I otworzywszy swe skarby, ofiarowali Mu dary: złoto, kadzidło i mirrę.” (Mt 2, 9-11).

Według badaczy Pisma świętego magowie (gr. magoi) byli perskimi kapłanami, uczonymi znawcami astronomii, matematyki, medycyny, ale również wiedzy tajemnej jak choćby astrologia, której praktykowanie było zabronione przez Pana Boga (por. Pwt 18, 11). Nie sposób więc uznać, że wędrówka jakiej się podjęli wynikła z ich dociekań – nie mogli bowiem wyczytać z ruchów ciał niebieskich tego, co było wyłącznie darem łaski Bożej. Zachowanie się gwiazdy nijak nie wyraża jej podporządkowania odwiecznym prawom naturalnym rządzącym wszechświatem. To rozjaśniające mroki nocy ciało niebieskie zdaje się być kierowane przez kogoś rozumnego, przez co jest niczym troskliwa przewodniczka: idzie przed magami, przychodzi na konkretne miejsce i zatrzymuje się nad domem, w którym przebywa Dzieciątko. Tak nie zachowuje się supernowa, kometa, ani planety w koniunkcji, jak chcieliby ci, którzy usiłują zredukować do znanych sobie praw fizycznych tę niezwykłą Bożą interwencję.

Tymczasem cud „wędrującej” gwiazdy przepowiada w pewnym sensie Psalm 8, w którym autor natchniony wielbi Boga za cud stworzenia:  

O Panie, nasz Boże, jak przedziwne Twe imię po wszystkiej ziemi! Tyś swój majestat wyniósł nad niebiosa. Sprawiłeś, że [nawet] usta dzieci i niemowląt oddają Ci chwałę, na przekór Twym przeciwnikom, aby poskromić nieprzyjaciela i wroga. Gdy patrzę na Twe niebo, dzieło Twych palców, księżyc i gwiazdy, któreś Ty utwierdził: czym jest człowiek, że o nim pamiętasz, i czym - syn człowieczy, że się nim zajmujesz?” (Ps 8, 2-5).

Czy Ten, który czwartego dnia stworzenia ukształtował swoimi palcami niebo i utwierdził gwiazdy na jego firmamencie (por. Rdz 1, 14-19) nie mógł sprawić, że jedna z nich stała się dla pogan o sercach otwartych na Bożą łaskę przewodnikiem ku Niemowlęciu, Światłości świata, które najdoskonalej oddało Mu chwałę? Gwiazda betlejemska, którą Bóg stworzył z innymi gwiazdami, aby „świeciły nad ziemią” jest w tym kontekście niejako pierwszym poprzednikiem i przewodnikiem ku Jezusowi, którego Zachariasz zapowiedział jako oczekiwanego Dawcy zbawienia  „[co się dokona] przez odpuszczenie mu grzechów, dzięki litości serdecznej Boga naszego. Przez nią z wysoka Wschodzące Słońce nas nawiedzi, by zajaśnieć tym, co w mroku i cieniu śmierci mieszkają, aby nasze kroki zwrócić na drogę pokoju” (Łk 1, 77-79), a oświecony łaską Ducha Świętego Symeon rozpoznał w Nim „światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela” (Łk 2, 32).

Tym, co skłoniło Wszechmogącego Boga do uczynienia z gwiazdy świetlistego przewodnika dla magów i co stało się znakiem dla pasterzy, których anioł Pański posłał do betlejemskiej groty, było całkowite posłuszeństwo Syna, które wyraziło się w Jego ubóstwie i pokorze: „A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie” (Łk 2, 12). Komentując ten fragment Ewangelii św. Łukasza, św. Antoni z Padwy, doskonały znawca Pisma św. i wybitny teolog, pisał w swoim Kazaniu na narodzenie Pańskie: „Tu musimy zauważyć dwie rzeczy: pokorę i ubóstwo. Błogosławiony ten, kto będzie miał ten znak na czole i ręce, to znaczy w wyznaniu wiary i w uczynkach. Co znaczy: Znajdziecie niemowlę, jeśli nie: znajdziecie mądrość, która bełkocze, moc która stała się słabością, uniżony majestat, nieogarnionego który stał się niemowlęciem, bogatego który stał się biedakiem, króla aniołów leżącego w stajni, chleb aniołów który stał się niemal sianem dla zwierząt, tego, którego nie da się w niczym zamknąć, złożonego w niewygodnym żłobie?” (św. Antoni z Padwy, In Nativ. Domini 10; III, 8 za art. Costanzo Cargnoni OFMCap Wymiary ubóstwa w kazaniach Św. Antoniego opublikowanego w: Święty Antoni z Padwy. Mistrz w szkole franciszkańskiej, str. 17). Bóg wpłynął na kosmiczne prawa natury z miłości do swojego Jedynego Syna, który nie odmówił Mu niczego i posłusznie przyszedł na świat, aby przez zwoje upokorzenie, mękę i krzyż, wyzwolić nas spod jarzma grzechu i otworzyć nam niebo. Objawienie wszechmocy Ojca, jest odpowiedzią na kenotyczną, to znaczy wynikającą z uniżenia słabość wcielonego Syna.

Świadczą o tym również słowa z Ewangelii według św. Marka, które słyszymy podczas dzisiejszej Eucharystii, opisujące chrzest Pana Jezusa udzielonego przez św. Jana Chrzciciela:

I tak głosił: «Idzie za mną mocniejszy ode mnie, a ja nie jestem godzien, aby się schylić i rozwiązać rzemyk u Jego sandałów. Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym». W owym czasie przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie. W chwili (gr. euthys; dosł. natychmiast) gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo (gr. schizomenous tous ouranous; dosł. rozdarte niebiosa) i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie. A z nieba odezwał się głos (gr. phone egeneto; dosł.głos stał się): «Tyś jest mój Syn umiłowany (gr. Huios mou ho agapetos), w Tobie mam upodobanie (gr. en soi eudokesa)»” (Mk 1, 7-11).

Aby właściwie zrozumieć znaczenie czynu Jezusa, który został zanurzony przez Jego kuzyna w wodach Jordanu, należy pamiętać czym był chrzest janowy. „ Żydzi, podobnie jak wiele innych starożytnych ludów, praktykowali obmycia rytualne. Jedynym jednorazowym obmyciem było jednak zanurzenie, któremu poddawano pogan nawróconych na judaizm. Nie-Żydzi, którzy przyjmowali judaizm, zanurzali się w wodzie przypuszczalnie na oczach jakichś religijnych autorytetów. Chrzest udzielany przez Jana odpowiada temu właśnie modelowi. (…) Mówienie Żydom, że muszą zostać ochrzczeni lub nawrócić się w taki sam sposób jak nie-Żydzi, było obrazą, poddawało bowiem dominującą pośród Żydów naukę o zbawieniu. Większość Żydów sądziła, że zostanie zbawiona przez sam fakt przyjścia na świat w żydowskiej rodzinie i niesprzeciwiania się Bożemu Prawu” (Craig S. Keener „Komentarz historyczno – kulturowy do Nowego Testamentu”, s. 82).

Chrzest udzielany przez Jana był zatem dla pobożnego Żyda czymś upokarzającym, gdyż stawiał go na równi z poganinem, który miał się stać co najwyżej prozelitą, podczas gdy on był potomkiem Abrahama i dziedzicem Bożych obietnic. Z zanurzeniem w nurtach rzeki łączyło się również wyznanie grzechów, co czyniło ten akt jeszcze bardziej nieprzyjemnym. Tymczasem Jezus bez wahania wszedł do Jordanu, co więcej przekonywał Jana, który nie czuł się godny, by ochrzcić Tego, w którym rozpoznał Baranka Bożego, który gładzi grzech świata (por. Mt 3, 14-15; J 1, 29). Poddając się rytualnemu obmyciu, Jezus jako jedyny z ludzi nie zostawiał w Jordanie swoich win gdyż ich nie miał. Przeciwnie, wyszedł w ten sposób naprzeciw naszemu pogaństwu, to znaczy oddaleniu od Boga, do którego nie jesteśmy sami w stanie powrócić i przyjął na siebie gorzkie owoce tego oddalenia, wszystkie nasze grzechy, które obrażają Stwórcę, aby przez swoją mękę, śmierć i Zmartwychwstanie przywrócić Boże panowanie i pokonać szatana, który dniem i nocą oskarża nas przed naszym Bogiem (por. Ap 12, 10). Św. Paweł przypomina nam, że jesteśmy zbawieni przez Jezusa, który „Darował nam wszystkie występki, skreślił zapis dłużny obciążający nas nakazami. To właśnie, co było naszym przeciwnikiem, usunął z drogi, przygwoździwszy do krzyża” (Kol 2, 14). Podczas chrztu w Jordanie nasz Pan wziął na siebie „wszystkie występki” i „zapis dłużny”, wypełniając w ten sposób proroctwo Izajasza o Słudze Jahwe: „On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” (Iz 53, 4) w akcie całkowitego poddania woli Ojca, który – jak pisze Apostoł Narodów w Drugim Liście do Koryntian – „dla nas grzechem uczynił Tego, który nie znał grzechu, abyśmy się stali w Nim sprawiedliwością Bożą” ( 2 Kor 5, 21). Dlatego też Jezus – również jako jedyny z ludzi – milczał, gdy św. Jan Chrzciciel zanurzał Go w wodach Jordanu.

Nie milczał jednak Ojciec, który w odpowiedzi na akt całkowitego posłuszeństwa Syna rozerwał kopułę niebios – greckie słowo „schizomenous” wskazuje bowiem na pewną gwałtowność i znaczy dosłownie „rozdarte” – zesłał na Jezusa Ducha Świętego w postaci gołębicy i potwierdził swoim głosem Jego tożsamość oraz misję.

W kosmologii biblijnej niebo jest firmamentem, czyli masywną półkulą wznoszącą się ponad tarczą ziemi, po której poruszają się gwiazdy. Ponad nimi znajdują się wody, które przez otwory spadają na ziemię, nawadniają ją, po czym wracają do nieba (por. Iz 55, 10). Jednak Pismo Święte dostrzega również duchowy wymiar, w którym „niebo, jako przestrzeń ponad światem jest mieszkaniem Boga. W niebie jest Jego tron (albo: niebo jest Jego tronem)  (Ps103, 19; Mt 5, 34). Tam ma on swój dwór, „zastępy niebieskie”, które wykonują Jego rozkazy. On jest Stwórcą i darem nieba i ziemi. Stąd kieruje losami ludzi” (Praca zbiorowa, Praktyczny Słownik Biblijny, s. 808).

Z tą samą logiką, według której wpłynął na ruch gwiazdy betlejemskiej, czyniąc z niej przewodniczkę magów, abyśmy razem z nimi odnaleźli w ubogo narodzonym Dzieciątku obiecanego Mesjasza, Stwórca – w odpowiedzi na chrzest wcielonego Słowa – „rozrywa” powłokę niebios, która dotąd rozdzielała królestwo Boże i królestwo ziemskie, i sam świadczy o swojej odwiecznej miłości do Niego. Właśnie dzięki zbawczej misji Syna królestwo Boże staje się obecne na ziemi, według słów Jezusa skierowanych do faryzeuszów: „Oto bowiem królestwo Boże pośród was (gr. entos hymon; dosł. wewnątrz was) jest” (Łk 17, 21). Przez tę „ wyrwę”, którą Bóg uczynił w niebiosach nie wlewa się – jak to miało miejsce w czasach potopu – woda kary i zagłady, lecz zstępuje na Mesjasza Duch Święty w postaci gołębicy, która posłana przez Noego, przyniosła mu w dzióbku listek z drzewa oliwnego, symbol nadziei na nowe życie w przyjaźni z Bogiem (por. Rdz 8, 10-22). To nowe życie daje Jezus Chrystus, który w mocy Ducha Świętego prowadzi nas – przez krzyż, na którym został wywyższony (por J 12, 32) – do domu naszego Ojca w niebie, w którym przygotował nam miejsce i gdzie nas zabierze, abyśmy byli tam, gdzie jest On, zjednoczony z Ojcem i Duchem Świętym w jedności bóstwa ( J 14, 1-3).

W Ewangelii św. Marka głos Boga Ojca skierowany jest bezpośrednio do Syna, jako Jego odpowiedź na dobrowolne przyjęcie przez Jezusa publicznej misji oświecenia i zbawienia, przez słowa i czyny, każdego bez wyjątku człowieka, który zechce to zbawienie przyjąć. W tych pełnych ojcowskiej miłości słowach wyraża się jednocześnie tożsamość i ofiarnicza natura misji Syna Bożego. Ich zapowiedzią były dary magów. Jak tłumaczył w II wieku św. Ireneusz z Lyonu złoto symbolizowało królewskość Jezusa, które powinniśmy rozumieć w sensie jaki Pan nadał tej godności w rozmowie z Piłatem (por. J 18, 33-37); kadzidło oznaczało boską naturę wcielonego Słowa; mirra  zapowiadała śmierć Jezusa na krzyżu. W Słowach Ojca: „Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1, 11) egzegeci dopatrują się analogicznie nawiązania do Psalmu 2: „Tyś Synem moim, Ja Ciebie dziś zrodziłem” (Ps 2, 7), w którym Król – Mesjasz nazwany jest Synem Bożym; wypełnienia proroctwa Izajasza o cierpiącym Słudze Jahwe: „Oto mój Sługa, którego podtrzymuję. Wybrany mój, w którym mam upodobanie. Sprawiłem, że Duch mój na Nim spoczął” (Iz 42, 1); oraz odniesienia do ofiary, jaką Abraham miał złożyć z własnego syna, którą w ostatniej chwili przerwał Anioł Pański, mówiąc: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna (hebr. bin ka et yehideka; dosł. twojego syna twojego jedynego. W greckim tłumaczeniu Bibli zwanym Septuagintą słowa te przetłumaczono jako: tou huiou sou tou agapetou, czyli twojego syna ukochanego)” (Rdz 22, 12). Bóg, który wstrzymał rękę Abrahama, nie powstrzymał rzymskiego oddziału egzekucyjnego, który w bestialski sposób zamęczył Jego Syna. Co musiał wówczas czuć – po ludzku mówiąc – Ojciec, którego łączy z Synem niewyobrażalna dla nas relacja miłości? I jak bardzo Bóg nas kocha, skoro poniósł na tak wielką cenę naszego zbawienia? Tego nigdy nie zrozumiemy, ponieważ to Duch, nie człowiek przenika głębokości Boga (por. 1 Kor 2, 10), wiemy jednak, że gdy ukrzyżowany Jezus – jak pisze św. Mateusz w 27 rozdziale swojej Ewangelii – „zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha” (Mt 27, 50), Bóg Ojciec trzeci raz zmienił prawa natury, aby objawić nam swoją wolę: „A oto zasłona przybytku rozdarła się (gr. eschisthe) na dwoje z góry na dół; ziemia zadrżała i skały zaczęły pękać. Groby się otworzyły i wiele ciał Świętych, którzy umarli, powstało. I wyszedłszy z grobów po Jego zmartwychwstaniu, weszli oni do Miasta Świętego i ukazali się wielu” (Mt 27, 51-53). Stwórca rozdarł zasłonę przybytku na znak, że czas Starego Przymierza się wypełnił, ponieważ odtąd będzie On odbierał cześć w mistycznym ciele swojego Zmartwychwstałego Syna, Kościele, na który w dniu Pięćdziesiątnicy zstąpi Duch Święty, aby kontynuował Jego zbawczą misje. W ten sposób wypełniły się słowa Zbawiciela skierowane do Samarytanki: „nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca (…) Nadchodzi jednak godzina, owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie, a takich to czcicieli chce mieć Ojciec” (J 4, 21,23).  

Tylko pokora, do której zaprasza nas Jezus cichy i pokorny sercem, pozwala nam zgłębiać w wierze tajemnice zbawienia, które dla tych, co przynależą do tego świata są zgorszeniem i głupstwem. Wspomniany już św. Antoni Padewski zachęca nas, abyśmy naśladowali Pana w pokorze i ubóstwie, dzięki którym wyostrza się – jak u orła – nasza wizja wiary uzdalniająca nas do nieustannej kontemplacji wydarzeń z życia naszego Pana, upodabniającej nas do Niego: „Oto jest naprawdę wielki orzeł – wielkie jest rzeczywiście i bystre oko wiary – które widzi Syna Bożego jak schodzi do łona Dziewicy, dostrzega Go narodzonego w stajni, złożonego w żłobie, owiniętego w pieluszki, ofiarowanego w świątyni i wykupionego przez ofiarę ubogich; widzi Go jak ucieka do Egiptu, pielgrzyma przez świat, siedzącego na osiołku, znieważanego przez tłum, chłostanego biczami, oplutego, pojonego żółcią i octem, powieszonego nago na szubienicy, złożonego w grobie, kiedy unosi się do nieba, kiedy napełnia Apostołów Duchem świętym, i w końcu na sądzie, kiedy oddaje każdemu według jego uczynków” (In festo S. Joannis Evang. 10; III, 39, 40; za op. cit.).


                                         Arek    

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.