Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

17.09.2017

„Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś” (Mt 18, 32)

  Dzisiejsza perykopa stanowi zwieńczenie nauk Jezusa zebranych przez św. Mateusza w osiemnastym rozdziale jego Ewangelii, a dotyczących relacji między uczniami. Szczególny akcent Zbawiciel kładzie na nowe podejście do rzeczywistości grzechu, który niczym mroczny cień snuje się za człowiekiem od czasu nieposłuszeństwa pierwszych ludzi wobec prawa, jakie Bóg nadał im w raju. Prawo to, które nasi skuszeni przez węża prarodzice uznali za zamach na ich wolność, w rzeczywistości wyrażało pełnię troski i miłości Boga do człowieka. Polecenie: „Nie wolno wam jeść z niego, a nawet go dotykać, abyście nie pomarli(Rdz 3, 3)” jest wyrazem wierności nieśmiertelnego Stwórcy swojemu odwiecznemu planowi, wedle którego człowiek, stworzony na Jego obraz i podobieństwo, został powołany do uczestniczenia w Bożej nieśmiertelności i życia w głębokim zjednoczeniu z Trójcą Przenajświętszą.


  Odwieczny Syn Boży stał się człowiekiem i umarł na krzyżu, aby przywrócić nam utraconą godność dzieci Bożych; abyśmy na powrót stali się obrazem Boga, który jest Miłością miłosierną. W tym sensie każdy członek Kościoła, mistycznego ciała Chrystusa, powołany jest do tego, aby upodabniać się, w relacjach z braćmi i siostrami, którzy zawiniliby wobec niego, do Ojca niebieskiego, zgodnie ze słowami Zbawiciela: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” (Łk 6, 36). Wędrujący za Jezusem Apostołowie stopniowo otwierali się na nowość, którą Zbawiciel przyniósł na świat, a którą wyraża Jego wezwanie: „Nie tak będzie między wami” (Mk 10, 43). Tam, bowiem, gdzie obecny jest Jezus, stare Prawo traci swoją moc. Liczne nakazy i zakazy ustanowione niejako wokół Prawa Bożego i regulujące relacje międzyludzkie, mimo że zdawały się być się rozsądne i dobre, Pan uznał za niedoskonałe, ponieważ idące na kompromis z naszą słabością, z tym to w nas ułomne, zeszpecone grzechem pierworodnym: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych napisał wam to przykazanie” (Mk 10, 4). W momencie Wcielenia Syna Bożego utraciły one zasadność istnienia ponieważ, jak uczy nas św. Paweł:  „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, abyśmy mogli otrzymać przybrane synostwo. Na dowód tego, że jesteście synami, Bóg wysłał do serc naszych Ducha Syna swego, który woła: Abba, Ojcze!” (Ga 4, 4-6).

  Na chrzcie świętym otrzymaliśmy dar Ducha Świętego, będący wypełnieniem Bożej obietnicy złożonej nam za pośrednictwem proroka Ezechiela: „dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciałaDucha mojego chcę tchnąć w was i sprawić, byście żyli według mych nakazów i przestrzegali przykazań, i według nich postępowali” (Ez 36, 26-27). To właśnie uświęcające działanie Trzeciej Osoby Trójcy Przenajświętszej, Osoby – Miłości, uzdalnia nas do przyjęcia Bożego przebaczenia i bezwarunkowego przebaczania innym, które jest znakiem naszej przynależności do Jezusa, a zarazem stanowi kryterium jakie Bóg zastosuje wobec nas, gdy staniemy przed Jego Majestatem, aby zdać sprawę z naszego życia: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” (Mt 18, 35). Dla Jezusa wiara w Niego i pobożność są bezwartościowe, jeżeli nie idzie za nimi autentyczna przemiana życia: „Nie każdy, który Mi mówi: "Panie, Panie!", wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21).

  Po części zrozumiał to Piotr, który zrywając z tradycją co najwyżej trzykrotnego wybaczenia, zapytał Jezusa: „Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy?” (Mt 18, 21). Ponieważ liczba siedem symbolizowała wówczas pełnię, pytanie Piotra teoretycznie powinno odpowiadać intencjom Mistrza. Tymczasem Jezus odrzekł mu: „Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy” (Mt 18, 22). W ten sposób Zbawiciel dał mu do zrozumienia, że w sprawie wzajemnego przebaczania sobie win nie ma miejsca na żadną kalkulację: nie powinno się wybaczać ani dwa razy tyle, ile nakazywali uczeni w Piśmie, ani sto, ani nawet milion. Przebaczenie powinno być owocem miłości do bliźniego; stanem bezwarunkowego, co nie znaczy nieroztropnego, otwarcia się w miłości na drugiego człowieka, jak Bóg otworzył się na nas w Chrystusie. Czy kochający ojciec założy sobie, że wybaczy synowi tysiąc razy, a potem przestanie? Dopóki będzie go kochał, dopóty będzie mu wybaczał, nie licząc ile razy okazał mu miłosierdzie. Jeżeli będziemy trwali w miłości Chrystusa, będziemy zdolni wybaczać mocą Ducha Świętego, ponieważ gdy trwamy w Jezusie, to On wybacza przez nas. Dlatego powinniśmy nie tyle martwić się, jak uda się nam przezwyciężyć nienawiść do człowieka, który nas skrzywdził: okradł, oszukał, pobił, zniesławił itp., ile raczej hojnie odpowiadać na wezwanie Pana: „Wytrwajcie w miłości mojej! Jeśli będziecie zachowywać moje przykazania, będziecie trwać w miłości mojej, tak jak Ja zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w Jego miłości” (J 15, 9). Jezus uczy nas, że On sam trwa w miłości Ojca wyrażonej posłuszeństwem Jego woli i to właśnie dzięki temu pełnemu ufności oddaniu dokonał zbawienia każdego bez wyjątku człowieka, nawet swoich oprawców, za których się modlił wśród nieopisanej męki: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (Łk 23, 34). Przebaczenie naszym winowajcom jest zatem niezbędnym warunkiem, aby przyjąć jezusowy dar zbawienia, być Mu posłusznym i trwać zjednoczeniu z Jego miłosiernym Ojcem, o którym Pan powiedział: „U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe” (Mk 10, 27). Wszystko, a zatem również dar bezwarunkowego przebaczania naszym winowajcom.

  Dzisiejsza przypowieść, mimo że jej bohaterem jest pogański władca, w rzeczywistości opowiada o miłości Boga Ojca do nas, Jego grzesznych dzieci. Świadczy o tym postawa króla: „Pan ulitował się (gr. splanchnisteis) nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował” (Mt 18, 27). Użyty przez Mateusza czasownik wyraża głęboką, wręcz poruszającą Jego „wnętrzności” (gr. splanchna) miłość Boga. Prorok Izajasz porównuje tę miłość do uczucia, jakie matka żywi do swojego dziecka: „Czyż może niewiastazapomnieć (hebr. merahem, dosł. nie mieć współczucia) o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet, gdyby ona zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15). W ten sam sposób zachował się miłosierny ojciec na widok powracającego do domu młodszego syna w przypowieści z Ewangelii św. Łukasza: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko (gr.esplanchnisthe)” (Łk 15, 20).  

  Postępowanie litościwego króla i miłosiernego ojca cechuje to samo „szaleństwo miłości” do tych, którzy w żaden sposób nie mogli spodziewać się aż tak wielkiej szczodrobliwości. Jak obliczają egzegeci, wartość 10 tysięcy talentów, jeśli liczyć ją w srebrze, odpowiadałaby od 60 do 100 milionów dniówek (w zależności od okresu). Inni, zakładając, że Jezusowi chodziło o talenty w złocie (talent to miara wagi, a Pan nie sprecyzował czego dotyczyła), wyliczyli kilka lat temu, że ok. 400 tyś kg złota kosztowałoby po ówczesnym kursie grubo ponad 15.332 miliardów euro. W tym kontekście zapewnienia sługi: „Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam” (Mt 18, 26) brzmią niedorzecznie. Z pewnością Jezus chciał, aby tak one zabrzmiały; abyśmy zrozumieli, że sami, o własnych siłach, nie jesteśmy w stanie odkupić naszych win i przywrócić stanu niewinności, który utracili nasi prarodzice. „Za [wielką] bowiem cenę zostaliście nabyci” (1 Kor 7, 23), jak pisze św. Paweł. Tą ceną jest krew Syna Bożego przelana za nas w piątek, 3 kwietnia (14 dnia nisan) 33 r, pod rzymskimi biczami i na drzewie krzyża. Jak pisał Piotr w swoim pierwszym Liście: „Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1, 18-19).

  Najświętsza krew wytrysnęła z serca jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas (por. Dz. 187). Podobnie wytrysnęła z niego woda , która obmywa nas z grzechów do dwóch tysięcy lat w sakramentach chrztu i pojednania, abyśmy wyrwani z niewoli grzechu stawali się coraz bardziej podobni do naszego Dobrego Pasterza. Dlatego Bóg, „który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał” (Rz 8, 32), upomina nas słowami Apostoła Narodów: „Współpracując zaś z Nim napominamy was, abyście nie przyjmowali na próżno łaski Bożej” (2 Kor 6, 1).

  Ojciec miłosierny, który nie czeka biernie na powrót syna, lecz – gdy tylko staje się to możliwe – przejmuje inicjatywę i wybiega mu naprzeciw, uczy nas, że przebaczenie nie jest biernym aktem wspaniałomyślności, lecz jest wpisane w dynamiczny proces „pozyskania brata” (por. Mt 18, 15). W ten sposób stajemy się podobni do Jezusa, który „pozyskał nas”, gdy jeszcze byliśmy grzesznikami (por. Rz 5, 6). Szczególnie, że w wielu przypadkach my również jesteśmy – mniej lub bardziej – winni w sporach jakie wiedziemy z naszymi braćmi, które kładą się niepotrzebnym cieniem na nasze relacje z Bogiem, o czym przypomina nam Jezus: „Jeśli więc przyniesiesz dar swój przed ołtarz i tam wspomnisz, że brat twój ma coś przeciw tobie, zostaw tam dar swój przez ołtarzem, a najpierw idź i pojednaj się z bratem swoim! Potem przyjdź i dar swój ofiaruj!  Pogódź się ze swoim przeciwnikiem szybko, dopóki jesteś z nim w drodze, by cię przeciwnik nie podał sędziemu, a sędzia dozorcy, i aby nie wtrącono cię do więzienia. Zaprawdę, powiadam ci: nie wyjdziesz stamtąd, aż zwrócisz ostatni grosz” (Mt 5, 23-26).
 
Zawsze bowiem czyha na nas pokusa, by nie zważając, niczym niegodziwy sługa z dzisiejszej przypowieści, na ogrom Bożego miłosierdzia, którego nieustannie doznajemy, zastosować wobec naszych bliźnich – mimo, że ich przewiny wobec nas są nieskończenie mniejsze w porównaniu z otrzymaną od Boga łaską – stare prawo ludzkiej sprawiedliwości, niejednokrotnie motywowani pragnieniem zemsty. Chcemy wówczas jednocześnie być skruszonymi synami marnotrawnymi wobec przebaczającego Ojca, a jednocześnie surowymi, bezlitosnymi sędziami wobec naszych winowajców. Jezus ostrzega nas dziś, że taka „schizofrenia duchowa” może nas doprowadzić do utraty łaski uświęcającej i śmierci duchowej, gdyż Boże prawo działa na zasadzie odpowiedniości, co objawił nam Jezus, ucząc nas jak mamy modlić się do naszego Ojca w niebie: „i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili” (Mt 6, 12), oraz ostrzegając, byśmy nigdy nie czynili się sędziami naszych braci i sióstr: „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą” (Mt 7, 1-2).

  Św. Jan Paweł II wskazuje nam, że autentyczna sprawiedliwość nie może obyć się bez miłosierdzia i przebaczenia, które przemieniają nasze serca i czynią świat lepszym:

Ludzki świat może stawać się „bardziej ludzkim” tylko wówczas, gdy we wzajemne stosunki, które kształtują jego moralne oblicze, wprowadzimy moment przebaczenia, tak istotny dla Ewangelii. Przebaczenie świadczy o tym, że w świecie jest obecna miłość potężniejsza niż grzech. Przebaczenie też stanowi podstawowy warunek pojednania — nie tylko w stosunku Boga do człowieka, ale także w stosunkach wzajemnych pomiędzy ludźmi. (…)

Podstawowa struktura sprawiedliwości wkracza zawsze na obszar miłosierdzia. To ostatnie posiada jednakże moc wypełnienia sprawiedliwości nową treścią. Treść ta najprościej i najpełniej uwydatnia się w przebaczeniu. Ono bowiem ukazuje, iż poza całym procesem „wyrównawczym” czy też „rozejmowym”, który właściwy jest dla samej sprawiedliwości, dochodzi do głosu miłość, czyli afirmacja człowieka. Spełnienie zaś warunków sprawiedliwości jest nade wszystko nieodzowne, ażeby ta miłość mogła niejako odsłonić swoje oblicze. Tak jak na to już zwracaliśmy uwagę przy analizie przypowieści o synu marnotrawnym, ten, kto przebacza i ten, który dostępuje przebaczenia, spotykają się z sobą w jednym zasadniczym punkcie: tym punktem jest godność, czyli istotna wartość człowieka, która nie może być zagubiona, której potwierdzenie czy odnalezienie stanowi tez źródło największej radości (por. Łk 15, 32)” (Dives in misericordia, 14).
 
Arek


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.