Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

10.09.2017

„Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18, 20).


  Dzisiejsza perykopa ewangeliczna stanowi centrum mowy Jezusa poświęconej prawom regulującym życie wspólnoty wierzących. Jest to wspólnota „nowa”, a wszyscy, którzy uwierzyli w Pana Jezusa i przyjęli chrzest w imię Trójcy Przenajświętszej są „współobywatelami świętych i domownikami Boga - zbudowani na fundamencie apostołów i proroków, gdzie kamieniem węgielnym jest sam Chrystus Jezus” (Ef 12, 19-20). Chrystus uczy nas dziś jak powinniśmy postępować wobec tych, którzy uchybili godności swojego powołania do świętości i trwają w grzechu.

Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie.

Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich»” (Mt 18, 15-20).

Postępowanie wobec brata, który zgrzeszył i nie chce się nawrócić wynika z natury wspólnoty, której jesteśmy członkami. Święty Piotr przypomina nam jak wielkiej dostąpiliśmy godności: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym (…) którzyście nie dostąpili miłosierdzia, teraz zaś jako ci, którzy miłosierdzia doznali” (1 P 2, 9-10). Wspólnota Kościoła musi, z jednej strony, dbać o to, by jej świętość nie została „skażona” grzechem, z drugiej zaś, jej obowiązkiem jest – na wzór Jezusa – głowy mistycznego Ciała, który stanowią wszyscy ochrzczeni, sama być miłosierna dla każdego bez wyjątku człowieka, wedle słów Pana: „Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny” ( Łk 6, 36).

Bycie roztropnym i sprawiedliwym, a jednocześnie miłosiernym jest możliwe tylko w zjednoczeniu z Jezusem. Realna obecność Zmartwychwstałego Pana pośród „swoich”, będąc darem Ducha Świętego, jest owocem wspólnotowego trwania na modlitwie, jak miało to miejsce w Wieczerniku: „Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu” (Dz 2, 1), a następnie charakteryzowało rodzący się Kościół: „Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca” (Dz 2, 46).

To prawo nie straciło niczego ze swojej aktualności: dotyczy Kościoła powszechnego, poszczególnych diecezji, parafii, wspólnot zakonnych, oraz rodzin, co szczególnie podkreśla Matka Najświętsza w swoich orędziach. W Fatimie Maryja mówiła do św. Hiacynty, św. Franciszka i Łucji: „Odmawiajcie codziennie Różaniec, aby wyprosić pokój dla świat”, zaś w objawieniach widzącym z Medjugorie – nie uznanych wprawdzie jeszcze przez autorytet Kościoła za autentyczne, lecz przynoszących przeobfity owoc nawrócenia, przez co warte są uwagi – Królowa Pokoju powiedziała 25 sierpnia do Marii: „Drogie dzieci! Dziś wzywam was, abyście byli ludźmi modlitwy. Módlcie się, aż modlitwa będzie dla was radością i spotkaniem z Najwyższym. On przemieni wasze serca i staniecie się ludźmi miłości i pokoju. Dziatki, nie zapominajcie, że szatan jest silny i chce was odwieźć od modlitwy. Nie zapominajcie, że modlitwa jest tajemnym kluczem spotkania z Bogiem. Dlatego jestem z wami, by was prowadzić. Nie rezygnujcie z modlitwy”. Bez względu na to, czy ktoś wierzy w autentyczność tego orędzia, czy też nie (ja osobiście wierzę), pozostaje faktem bezsprzecznym, że pojednanie chrześcijan i pokój między wszystkimi ludźmi dobrej woli, który wieścili aniołowie, gdy w Betlejem narodził się Emmanuel, Pan z nami (por. Łk 2, 13-14), są możliwe tylko dzięki uświęcającej obecności / zjednoczeniu Chrystusa i Jego Kościoła, o którym uczy nas Magisterium: „Wierzący, którzy odpowiadają na Słowo Boże i stają się członkami Ciała Chrystusa, zostają ściśle zjednoczeni z Chrystusem: "W Ciele tym życie Chrystusowe rozlewa się na wierzących, którzy przez sakramenty jednoczą się w sposób tajemny i rzeczywisty z umęczonym i uwielbionym Chrystusem" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 7)” (KKK 790).

Dzisiejsze nauczanie Jezusa należy zatem rozważać w świetle mistycznej jedności Kościoła i Zbawiciela, oraz związanego z tym uczestnictwa w Jego funkcji kapłańskiej, królewskiej i prorockiej. O tej ostatniej KKK uczy, że: „Dokonuje się to przede wszystkim przez nadprzyrodzony zmysł wiary, który jest zmysłem całego Ludu Bożego, świeckich i hierarchii, gdy "niezachwianie trwa przy wierze raz podanej świętym" (Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 12). gdy pogłębia jej rozumienie i staje się świadkiem Chrystusa pośród tego świata” (KKK 785). Owo świadczenie o Chrystusie wyraża się – analogicznie do misji proroków Starego Przymierza – w upominaniu braci, którzy zeszli z wąskiej drogi Bożych przykazań i kroczą przestronną drogą, która prowadzi do zguby (por. Mt 7, 13-14). Jest to nasze zadanie, za które odpowiemy przez Panem Bogiem. Co istotne, nie powinniśmy zniechęcać się niepowodzeniem, lecz pamiętać, że Stwórca rozliczy nas z jego wypełnienia, jak słyszymy dziś w pierwszym czytaniu z księgi Ezechiela, które warto przytoczyć w całości: „Ciebie, o synu człowieczy, wyznaczyłem na stróża domu Izraela po to, byś słysząc z mych ust napomnienia przestrzegał ich w moim imieniu. Jeśli do występnego powiem: "Występny musi umrzeć" - a ty nic nie mówisz, by występnego sprowadzić z jego drogi - to on umrze z powodu swej przewiny, ale odpowiedzialnością za jego śmierć obarczę ciebie. Jeśli jednak ostrzegłeś występnego, by odstąpił od swojej drogi i zawrócił, on jednak nie odstępuje od swojej drogi, to on umrze z własnej winy, ty zaś ocaliłeś swoją duszę” (Ez 33, 7-9).

Żaden chrześcijanin nie jest zatem zwolniony z obowiązku upominania brata i siostry, którzy swoim życiem sprzecznym z Prawem Bożym dają zgorszenie innym wierzącym w Chrystusa, zniechęcają niewierzących do otwarcia się na Bożą łaskę, zaś wrogom Kościoła dają argumenty do walki z Dobrą Nowiną. Ten obowiązek wynika z naszej wzajemnej odpowiedzialności za siebie w obrębie rodziny, czy parafii, oraz za Kościół powszechny i jest istotnym elementem tożsamości ucznia Chrystusa, ponieważ każde „zgrzeszenie” (gr. hamartese, dosłownie: nie trafić w cel, chybić, ponieść porażkę) nie jest, według Bożej ekonomii, czynem szkodzącym wyłącznie osobie, która go popełniła, lecz godzi w całą wspólnotę wierzących, w jej harmonię, stając się przyczyną tak upragnionego przez diabła chaosu i cierpienia, jak uczy nas św. Paweł: „Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki” (1 Kor 12, 26). Na pytanie, dlaczego tak wielu chrześcijan odwraca się od Jezusa i pozwala, by wchłonęła ich ciemność świata, można odpowiedzieć, cytując słowa chromego z Ewangelii św. Jana, który na pytanie Jezusa, czy chce być zdrowym, odpowiedział: „Panie, nie mam człowieka, aby mnie wprowadził do sadzawki, gdy nastąpi poruszenie wody” (J 5, 7). Dla wielu zagubionych chrześcijan, którzy nie doświadczają szczęścia życia w łasce uświęcającej, braterskie upomnienie byłoby jak pomocna ręka, która podniesie ich z „zasiedzenia” w sytuacji grzechu i zaprowadzi do sadzawki konfesjonału, gdzie doświadczą uzdrawiającej łaski płynącej z sakramentu pojednania i Bożego miłosierdzia.

Miłosierdzie i głęboka pokora powinny przenikać każde braterskie upomnienie, którego ostatecznym celem nie jest ani napiętnowanie, ani wyłączenie „winowajcy” ze wspólnoty, lecz jego „pozyskanie”, przywrócenie go do jedności z Chrystusem w Jego Kościele, a zatem do życia, gdyż „żyć - to Chrystus” (Flp 1, 21); jest to – jak mówi dziś Chrystus – proces upominania / uświadamiania, najpierw osobistego, a gdy to nie wystarczy wspólnotowego (dwóch to najmniejsza liczba świadków; na podstawie ich świadectwa rozstrzygano spory, por. Pwt 19, 15) dotyczącego niemoralnego postępowania członka wspólnoty.

Nawet strasznie brzmiące w uszach każdego pobożnego Izraelity słowa: „niech ci będzie jak poganin i celnik!” (Mt 18, 17), które oznaczają de facto najgorsze, co mogło spotkać upartego grzesznika: wykluczenie ze wspólnoty, społeczną i duchowa banicję, nie mają na celu jego definitywną ekskomunikę, lecz stanowią „karę naprawczą”, jak na to wskazuje nauczanie św. Pawła odnośnie brata, który trwał w niemoralnym i gorszącym związku, żyjąc z żoną swojego ojca: „wydajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, lecz ku ratunkowi jego ducha w dzień Pana Jezusa” (1 Kor 5, 1). Nawet wówczas, gdy zachęca Koryntian do zerwania relacji z zatwardziałym grzesznikiem, Apostoł Narodów wskazuje na Paschę Jezusa, którzy przecież sam doświadczył odrzucenia i umarł za wszystkich, również za wspomnianego brata: „Wyrzućcie więc stary kwas, abyście się stali nowym ciastem, jako że przaśni jesteście. Chrystus bowiem został złożony w ofierze jako nasza Pascha” (1 Kor 5, 7). Zatem dla każdego odstępcy jest nadzieja, gdyż Pan, dając swojemu Kościołowi moc „wiązania i rozwiązywania” łączności człowieka z mistycznym Ciałem Chrystusa, a zatem włączania go lub odcinania od winnego krzewu, bez której nikt nie ma życia (por. J 15, 1-11),  każe mu – w ostatecznym rozrachunku – traktować każdego „poganina i celnika” tak jak On to czynił: jadać z nimi, czyli być znakiem i narzędziem miłosierdzia Boga: „Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary. Bo nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników” (Mt 9, 14).

Nieprzypadkowo św. Mateusz umieścił naszą dzisiejszą perykopę między przypowieścią o zabłąkanej owcy, dla której znalezienia warto zaryzykować bezpieczeństwo dziewięćdziesięciu dziewięciu innych i cieszyć się bardziej ze znalezienia tej jednej, niż z tego, że nie utraciło się pozostałych (por. Mt 18, 12-14), a obowiązkiem wybaczania „aż siedemdziesiąt siedem razy”, czyli zawsze (Mt 18, 21-22) i przypowieścią o nielitościwym dłużniku, w której Pan Jezus wybaczenie naszych grzechów uzależnia nie od naszej pobożności, lecz od tego, czy wybaczamy innym ich przewinienia wobec nas: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu” ( por. Mt 18, 23-25). W tym kontekście celem każdego braterskiego napomnienia powinna być radość Boga, który biorąc w ojcowskie ramiona nawróconego grzesznika mówi: „będziemy ucztować i bawić się, ponieważ ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (Łk 15, 23-24).

Budowanie, oraz trwanie w jedności i pokoju jest niemożliwe bez pomocy Bożej. Świadczą o tym niezliczone, krwawe wojny religijne, również te między wyznawcami Chrystusa. Dlatego każdej, najmniejszej nawet wspólnocie, która gromadzi się w Jego imię z autentyczną intencją czynienia woli Bożej, Jezus obiecuje swoją obecność w mocy Ducha Świętego. Trzecia Osoba Boża przenika naszą modlitwę i czyni skuteczną, o czym zapewnia nas św. Paweł:  „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości. Gdy bowiem nie umiemy się modlić tak, jak trzeba, sam Duch przyczynia się za nami w błaganiach, których nie można wyrazić słowami. Ten zaś, który przenika serca, zna zamiar Ducha, [wie], że przyczynia się za świętymi zgodnie z wolą Bożą” (Rz 8, 26-27). Pan Jezus uczy nas w dzisiejszej Ewangelii, że wysłuchanie przez Jego Ojca naszych próśb zależy od tego, czy modlimy się „zgodnie” (gr. symphonesosin; dosł. „współbrzmieliby”), to znaczy: czy nasza wspólnota małżeńska, rodzinna, parafialna itd. jest obrazem Trójcy Przenajświętszej, będącej doskonałą „zgodą”, harmonią Trzech Osób Boskich. Jest to możliwe wyłącznie wówczas, gdy stajemy się dla siebie wzajemnie darem miłości. Wówczas obecny wśród nas Zmartwychwstały Jezus włącza nasze modlitwy w swoją wieczną, arcykapłańską modlitwę prośby i uwielbienia. Jemu zaś Ojciec nie odmawia niczego, o czym Zbawiciel dał świadectwo, gdy przywrócił do życia Łazarza: „Ojcze, dziękuję Ci, żeś mnie wysłuchał. Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz” (J 11, 52).

                                                                       Arek

2 komentarze:

  1. Współmodląca się Anna11 września 2017 09:33

    Dziękuję Arku za Twój tekst, udało mi się go przeczytać może dlatego, że jest też inną czcionką. Przyznam, że z wcześniejszymi miałam kłopot

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczęść Boże 😇😇😇 Arku jak dobrze, że jesteś tu💐 wdzięcznym sercem pozdrawiam bardzo serdecznie /jak zawsze 😊/. Niech bogactwo przekazywanych przez Twoje ręce treści, służy w umacnianiu wiary, a Twój trud będzie wynagrodzany sowicie😊😊😊 Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.