Jesteś potrzebny innym. Kliknij na "Dołącz do grona modlących" i poznaj zasady Modlitwy Wstawienniczej. Przemyśl, zapragnij i odpowiedzialnie podejmij posługę modlitewną. Zapraszamy.

__________________________________________

__________________________________________

24.07.2015

Moje myśli. Moje pragnienia. Świadectwo Ani M.


  Męczy mnie trochę to, że nie potrafię mówić ile Bóg zmienił w moim życiu, nie potrafię dać świadectwa Jego Miłości i Miłosierdzia....
  
   Z jednej strony chciałabym sprowadzić to tylko do relacji ja i Najwyższy, a z drugiej… nie wiem, czy mi wolno, nie wiem czy mogę nic nie mówić o łasce, która mnie dotknęła... nie po to żeby się chwalić… tylko, żeby pokazać, jak Bóg jest Dobry... bo wcale nie muszę mówić wiele o sobie, żeby pokazać Jego dzieła w moim życiu, żeby mówić o Jego pomocy i wsparciu....

  Miewam różne myśli... i tak sobie pomyślałam, że jeśli to nie jest we mnie prawdziwa pycha, tylko mój strach, to komuś bardzo zależy żeby go potęgować go granic możliwości, tak jakby ktoś się bał, że Bóg wysłucha moich modlitw....

  Wiem, że Bóg chce byśmy Go prosili o dużo… ale mi przyszła do głowy prośba, którą realizuje Najwyższy tylko w przypadku niektórych… i dlatego gdzieś tam w głębi boję się czy to nie pycha…
Wszędzie czyta się, że Święte Osoby były pełne pokory…

  Modląc  się, zawsze proszę, żeby Bóg spojrzał w moje serce i jeśli moje intencje nie są czyste zabrał to co przeszkadza mi w pełni, z prostotą oddać swoje życie, jeśli dostrzega w mojej prośbie chęć zaspokojenia siebie, a nie oddanie chwały Bogu… to przepraszam i proszę o miłosierdzie… 
   Nie mam pojęcia, jak inni radzą sobie ze swoją wiarą i z chęcią bycia blisko Boga i ze sobą w tym wszystkim… 

  Czy to bardzo źle, że chcę czegoś więcej, czy to duża pycha, jak chciałabym trwać przy Bogu nie tylko gdy zapewnia o Miłości, ale i gdy niesie krzyż, i prosić o ten krzyż dla siebie?
  Tyle już łask otrzymałam… czy mam prawo prosić o kolejne?

   Tak bym chciała, być blisko Boga, a jednocześnie tak się boję, że nie będę umiała przyjmować tego stanu w pokorze, że grzech pychy zamknie moje serce przed Najwyższym...
 Pomódl się za mnie, proszę.
                                                          Ania M.

6 komentarzy:

  1. Witaj Aniu M :) :) :) Czytając Twój wpis zastanawiam się czy oczekujesz komentarza czy tylko pragnęłaś podzielić się swoimi myślami i niepokojami z nich wynikającymi. Aniu M. :) czytając jakbym odczuła ciężar Twoich zmagań więc :) chyba lepiej odpisać… :) Jeśli jednak nie tego oczekiwałaś to pozostań przy swoich rozterkach jakby nigdy nic :)… Aniu M. :) każdy człowiek szukający bliskości ukochanego Boga zmaga się ze sobą :) więc wszystko dobrze :)… jeśli jest przekonany, że otrzymuje łaski, które są widoczne w jego życiu „gołym okiem” to znaczy, że Pan ułatwia mu drogę i niekoniecznie musi o nich mówić… to po prostu jest najlepsze co mogło mu się zdarzyć, bo oto Pan Bóg sam zatroszczył się o swoją chwałę w życiu tego człowieka i jedyne co takiej osobie pozostaje, to uwielbiać Pana całą sobą do granic ludzkich możliwości, albo lepiej prosząc: spraw Panie, abym uwielbiała Cię jak Ty tego pragniesz :) … i wyśpiewywać codziennie Magnificat razem z Maryją, która najdoskonalej uwielbia Trójjedyną Miłość… Aniu M. to co mówisz o Świętych to wszystko jest prawdą jednak o ich świętości dowiedzieliśmy się dopiero po ich śmierci, bo życie jest właśnie po to, żeby stawać się świętym i tak do ostatniej chwili będą trwać nasze zmagania… prawdę o Świętych odkrywamy kiedy odchodzą, chociaż już wcześniej ich życie było godne naśladowania… zawsze najpierw jest świadectwo dobrego życia w mniej lub bardziej widocznej/czasem bardzo ukrytej/ zażyłości z Panem Bogiem… i nic ponad to. Zazwyczaj Święci otrzymują łaski, o których sami niechętnie mówią :), bo tak już jest z miłością, że między kochającymi się istnieją miłosne tajemnice zarezerwowane tylko dla nich… :) więc Twoja wątpliwość co do szczególnej łaski nie musi być taka jak wspominasz, bo każda miłość jest cudowna , wspaniała, niepowtarzalna i każda oczekuje czegoś wyjątkowego dla siebie :) nie bój się więc prosić swojego Ukochanego Boga, który z miłości do Ciebie i dla Ciebie zrobił już wszystko co możliwe, abyś Ty również zechciała oddać siebie Jemu całkowicie i prosić o to, czym może obdarzyć także Ciebie :)… jeśli naprawdę tego właśnie pragniesz On pomoże w realizacji… Aniu możesz rozpoznać jak to jest z Twoją relacją miłości do Pana Boga. Jeśli ta Miłość daje Ci poczucie szczęścia, sprawia, że jesteś radosną Anią M. nawet w takim życiu jakie masz… jeśli pomimo rozterek i wątpliwości Twoje serce jest spokojnie radosne i dzielisz się swoim szczęściem w zwyczajnym szarym życiu… nawet jeśli boli, że nie zawsze jest możliwość mówienia o Bogu, bo przecież spotykamy ludzi wciąż nie gotowych na przyjęcie tego czym my akurat chcielibyśmy ich obdarować :) … jeśli tak, to wszystko jest poukładane, a czas pokaże co Pan Bóg zamierzył. Aniu M. żyj cierpliwie, dzień za dniem, pełnią życia kochaj Ukochanego i swoich bliskich… całą sobą :) :) :) zaufaj Mu jak nikomu na świecie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu to tylko myśli, które kołatały się w głowie..może zbyt osobiste jak na internet..piszesz o radości..no właśnie..do tej pory czułam pokój serca, czułam, że choć nie zawsze jest różowo idę drogą, którą wytyczył mi Pan..i to mi wystarczało..ale zupełnie nie wiem jak odnieść się czasem do słów, które mówią osoby dające świadectwa nawrócenia w kościele, że ktoś, kto doświadczył miłości Boga nie może milczeć, ze nie sposób milczeć będąc szczęśliwym..a nie można być szczęśliwym w sercu? uwielbiać Boga w sercu, adorować w sercu? myslałam, że to moje życie ma świadczyć o tym, że wierzę Bogu i mu ufam, że Go kocham..ale ostatnio przyjechali do naszej parafii ewangelizatorzy i po spokoju czar prysł..oni zarażają radością..ja tak nie potrafię..choć ich słowa są moimi..tylko forma przeżywania jest zupełnie inna..
      to trochę tak jak z przeżywanie zachwytu jak zobaczy się coś pięknego, jedni biją brawo, inni skaczą ale są i tacy, którym odbiera mowę
      Elu dziękuję za Twoje słowa

      Ania M

      Usuń
    2. Aniu M. :) kocham Pana Boga i całym swoim życiem staram się świadczyć:) podobnie jak Ty, ale nie umiałabym skakać i klaskać :)... oczywiście próbowałam, bo pojechałam kiedyś na rekolekcje z o.Jamsem i przez pierwszy dzień nie było mi łatwo :) ... dla mnie wystarczający jest po prostu uśmiech :)... służenie innym jaka jest potrzeba... w naszym Kościele jest wielkie bogactwo i nikt nie jest lepszy lub gorszy, bo gdyby było inaczej czy wszyscy znaleźliby miejsce ... może jednak nie jest konieczne , żebyś porównywała się z ewangelizatorami na swoją niekorzyść , a jeśłi masz w sobie pragnienie spróbować tego co oni to spróbuj koniecznie, bo tylko wtedy dowiesz się czy to jest Twoje powołanie w Kościele... o ile wiem sa specjalne kursy, na których można się wiele nauczyć ... osobiście ewangelizatorów podziwiam i życzę, aby jaknajlepiej wypełniali swoją rolę :) i cieszmy się, że są i prośmy o potrzebne dla nich łaski... dziękuję Aniu M., że tak sobie możemy otwarcie rozmawiać :) :)

      Usuń
  2. Tak jak pisze Ela - nie ma lepszych gorszych czy jeszcze jakichś innych postaw, które wyrażają naszą miłość do Boga czy też są świadectwem naszej wiary. Trzynaście lat byłam ewangelizatorem i na ile potrafiłam klaskać czy modlić się uwielbiając Boga z uniesionymi wysoko rękami, na tyle już, nie potrafiłam skakać. Przeszłam kursy i wiele się nauczyłam nowych rzeczy. Postawa ma ogromne znaczenie i niekoniecznie musimy mieć na twarzy przyklejonego banana, kiedy np w sercu jest smutek. Bóg nie wymaga od nas pozoranctwa i kiedy przeżywasz duchowe ciemności, pragnie abyś pokazała szczerze swoje serce. Właśnie wtedy dokonują się wielkie rzeczy i przemiany. Wiara nie ma nic wspólnego z uczuciami , to akt naszej woli. Często spotykam ludzi którzy są wręcz uzależnieni od tej euforii, wciąż szukają doznań i emocji. Kiedy rekolekcje czy inne formy ewangelizacji się kończą, popadają w smutek i apatię. Czyli czego szukałeś? Muzyki, oklasków, dlaczego przestałeś czuć coś co powinno było zostać w twoim sercu? Przecież Żywy Jezus jest nadal z Tobą, w Twoim zmaganiu, w Twoich sukcesach, pracy, nauce, małżeństwie, radości, relacji małżeńskiej kiedy jest bardzo trudna, kiedy jesteś osamotniony. Jeżeli inni potrafią szczerze sercem manifestować swoją radość z obecności Jezusa w ich życiu, dziękujmy za nich a tych mniej wylewnych otaczajmy miłością i tak jak pisze Ela, służeniem. Podaj filiżankę przesłodzonej kawy z nadmiaru troski, powiedz jaki miałaś ciężki dzień wczoraj a jednak dziękujesz Bogu za przeżycie go bez utyskiwania, daj drugiemu człowiekowi siebie. W rodzinie, w miejscu pracy , w przychodni. Nie staraj się być usilnie taka jak ci ciągle uśmiechnięci, bądź sobą , bo właśnie taką kocha Cię Jezus! Mam w rodzinie osobę wciąż ewangelizującą, po kraju i za granicą, w domu zostaje 83 letnia chora matka z synem alkoholikiem, czy na pewno o to chodzi? Bóg rzeczywiście zrobił dla nas wszystko czego moglibyśmy oczekiwać od Ojca. Uwielbiajmy Go w swoich niedociągnięciach, brakach, błogosławmy Go w sercach ludzi, których nam daje. To właśnie Jego obecność w nas i naszym życiu powoduje , że dostrzegamy swoje słabości i przyznajemy się do nich. Nie przyszedłem do zdrowych ale do tych , którzy się źle mają...... Radosnego dnia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Engaddi ja chyba cały czas szukam swojego miejsca w Kościele, raz wydaje mi się ,że już znalazłam, odzyskuję pokój serca a potem przychodzi jakieś wydarzenie i wprowadza chaos w moim myśleniu,
      ja nie do końca widzę się w roli ewangelizatora, wręcz uważam, że się do tego nie nadaję, nie mam takich predyspozycji ale przyjmuję, że jeśli tego będzie chciał ode mnie Najwyższy to posłucham..to problem do głębszego przemyślenia dla mnie, jaka jest wola Pana co do mojej osoby.. chciałabym mieć kiedyś pewność..ale nie ma tak dobrze ;-)
      AniaM

      Usuń
    2. No i o to chodzi :) aby w wolności robić to , co podpowiada Duch Święty a nie ja czy animator mojej grupy- jakiejkolwiek grupy, wspólnoty. To Twoje serce ma czuć, że jest porywane i nie potrafisz go już zatrzymać, to łaska czyli dar:) Jak może dzierżawca decydować o winnicy skoro do niego nie należy? Pan zapewne ma dla Ciebie swój genialny plan i będziesz doprowadzona! On zna wszystkie Twoje talenty bo umieścił je w Twoim sercu , zanim przyszłaś na świat. Daj się tylko odnaleźć:) Szukajcie a znajdziecie, W Duchu Świętym wszystko wychodzi nam na przeciw, powodzenia:)

      Usuń

Jeśli nie chcesz być osobą anonimową odpowiadając na wpis, kliknij na: "Komentarz jako", wybierz "nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię. To jest również, taka prośba z naszej strony.